Connect with us

CELEBRITY

11 lat opiekował się żoną w chorobie, dziś reżyser “Lejdis” mówi o rozstaniu. “Zostałem poproszony o wyprowadzenie się’”

Published

on

Przez lata tworzyli jedną z najbardziej niezwykłych par polskiego świata kultury. Nagle wszystko się zmieniło. Andrzej Saramonowicz, twórca filmowego hitu „Lejdis”, w szczerym wywiadzie odsłania kulisy dramatycznej decyzji, która wywróciła do góry nogami jego życie osobiste.

Choć znany jest z lekkich, komediowych produkcji takich jak „Lejdis” czy „Testosteron”, jego najnowsza opowieść daleka jest od śmiechu. Andrzej Saramonowicz – reżyser, scenarzysta i pisarz – po raz pierwszy publicznie opowiedział o dramatycznym rozpadzie swojego małżeństwa z Małgorzatą Saramonowicz. W szczerym i przejmującym wywiadzie dla „Twojego Stylu” ujawnia, że to żona poprosiła go o wyprowadzkę po 11 latach życia w cieniu jej ciężkiej choroby. Ich historia to nie tabloidalna sensacja, ale głęboka i poruszająca opowieść o miłości, depr*sji, przemijaniu i poszukiwaniu własnej tożsamości w świecie, który nagle przestał przypominać dom.

Andrzej i Małgorzata Saramonowicz: życie w cieniu choroby
W 2014 roku Saramonowicz usłyszał diagnozę, która zmieniła wszystko. Jego żona Małgorzata zachorowała na stwardnienie rozsiane – przewlekłą, nieuleczalną chorobę autoimmunologiczną. „Nic w moim życiu, łącznie ze śmiercią rodziców, tak mocno mną nie wstrząsnęło jak choroba Małgosi” – przyznaje reżyser w rozmowie z Beatą Nowicką dla Twojego Stylu. Choroba nie tylko zmieniła życie jego żony – ona zdewastowała całą rodzinę. W ich domu pojawiły się gniew, bezradność, rozpacz. Początkowo oboje starali się radzić sobie z codziennością, ale z czasem wszystko się rozpadało.

Po diagnozie reżyser całkowicie poświęcił się opiece nad żoną i rodziną. „Nie mogłem spać, godzinami przyglądałem się, czy aby nie dzieje się jej coś złego” – wspomina. Stał się cieniem samego siebie, „maszyną do zadań specjalnych”. Jednak za fasadą siły kryła się głęboka depr*sja, którą rozpoznała sama Małgorzata. „Idź do lekarza, masz depr*sję, i to ciężką” – usłyszał od żony reżyser.

Małgorzata Saramonowicz: „To nie bohaterstwo, to codzienne zmaganie”
W rozmowie z Vivą! Małgorzata Saramonowicz mówiła wprost: nie romantyzuję cierpienia.
„W chorowaniu, czy to jest stwardnienie rozsiane, rak, czy cokolwiek innego, nie ma nic romantycznego. Żadnego bohaterstwa” – podkreśla.

Od momentu diagnozy, przez lata choroba odbierała jej kolejne możliwości. Dziś przejście kilometra z laską to sukces.
„Najpierw odkryłam, że nie przejdę 10 kilometrów, potem pięciu, następnie dwóch… W zeszłym roku byliśmy z mężem w Sopocie. Przejście z laską jednej trzeciej mola okazało się niemożliwe. Musiałam pogodzić się z tym, że dawne aktywności: praca, podróże, sport są poza moim zasięgiem.” – wyznała w rozmowie z Vivą! w 2015 roku.

Andrzej Saramonowicz: rozstanie z żoną
To nie reżyser podjął decyzję o odejściu. To Małgorzata Saramonowicz poprosiła męża o wyprowadzenie się.
„Zostałem poproszony o wyprowadzenie się. I słusznie, bo generowałem wiele niepotrzebnych napięć i konfliktów” – wyznał Saramonowicz w wywiadzie dla Twojego Stylu.

Małgorzata powiedziała mu wprost: „Wiem wszystko o sobie jako o córce, wiem wszystko o sobie jako o żonie i wiem wszystko o sobie jako o matce. Teraz jest czas, by dowiedzieć się o sobie jako o sobie. Potrzebuję tego.” Choć dla reżysera była to bolesna decyzja, zrozumiał ją. Był „nadopiekunem”, jak sam siebie nazwał, ale to już nie wystarczało. Jego żona potrzebowała przestrzeni – nie jako pacjentka, ale jako człowiek.

Andrzej Saramonowicz: życie po rozstaniu
Mimo separacji Saramonowiczowie nadal są sobie bliscy. „Okazało się, że jestem potrzebny mojej żonie inaczej, niż to sobie wyobrażałem: jako przyjaciel, bratnia dusza, lustrzane odbicie” – mówi reżyser.
Dziś, choć mieszkają osobno, ich kontakt jest – jak sami mówią – najlepszy od lat. Przeszli przez piekło, ale wyszli z niego jako inni ludzie.
Związek się skończył, ale więź pozostała.

Dziś Andrzej Saramonowicz mierzy się z nowym rodzajem bezradności – tą wobec nieuchronności przemijania. „Mam 60 lat i świadomość, że to początek ostatniego etapu, jaki mi został” – mówi szczerze. Odważnie przyznaje, że jego atrakcyjność dla świata nieodwracalnie maleje, a on sam staje się coraz bardziej przezroczysty – „Dla 25-, 35-, a nawet 45-latków jestem starszym panem”. Nie chce czuć się starcem, ale nie może już dłużej udawać, że czas go nie dotyczy. Opisuje swoje emocje jako bezradność samca alfa, który przez lata czuł, że ocean życia należy do niego – a dziś nie tylko już nie należy, ale został z niego wyrzucony. „Mało tego, nie należy również do moich rówieśników, czyli innych rekinów, którzy oceanem przez pewien czas rządzili. To boli” – przyznaje bez znieczulenia. Reżyser deklaruje, że choć zakończył edukację w szkole „sztuki życia”, to właśnie zapisał się do „zerówki w szkole sztuki umierania” – nie jako dramatyczny gest, ale jako próbę pogodzenia się z sobą samym i światem, którego już nie da się odzyskać.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin