Connect with us

CELEBRITY

40 lat razem i ciągle im siebie mało. Katarzyna i Cezary Żakowie zdradzają sekret małżeństwa. Nie zawsze było im łatwo

Published

on

Katarzyna i Cezary Żakowie są razem od 40 lat, udowadniając, że prawdziwa miłość oparta na przyjaźni, szacunku i codziennych gestach potrafi przetrwać każdą burzę. W szczerej rozmowie z VIVĄ! opowiadają o swoich początkach, przeprowadzce do Warszawy i sile, jaką daje bliskość.

W tym szalonym świecie od 40 lat udowadniają, że prawdziwa miłość przetrwa każdą burzę. Są realistami. Wiedzą, że małżeństwa idealne nie istnieją. Zaliczyli awantury o sprawy zasadnicze i drobiazgi. A to ich tylko scaliło. Siła ich związku polega na tym, że przyjaźnią się ze sobą. I nigdy się nie nudzą. On: „Po 40 latach najbardziej tęsknię do bycia z Kasią tylko we dwoje”. Ona: „Z wiekiem coraz trudniej nam być bez siebie”. Katarzyna i Cezary Żakowie w czułej rozmowie z Beatą Nowicką.

Wywiad VIVY!: Katarzyna i Cezary Żakowie o niezwykłej miłości i 40 wspólnych latach.
– „Kocham cię tak trochę na wznak, a trochę prosto z mostu (…). Kocham cię tak po prostu. Ewidentnie i elokwentnie”. Pomyślałam, że ta piosenka może być mottem naszej rozmowy. Czterdzieści lat plus dwa lata na kocią łapę. Jak to się udało?

Cezary: Ty opowiadaj, ja przyniosę nam kawę.
Katarzyna: Mieliśmy szczęście, że się spotkaliśmy. Chociaż mam swoją teorię, że nad tym szczęściem trzeba poważnie pracować. Związek dwojga ludzi jest jak „spacer” po linie: zachwycający, ekscytujący, tajemniczy. Nie wiadomo, kiedy się spadnie i co z tego upadku wyniknie. To, że jesteśmy tyle lat razem, jest naszym wspólnym zwycięstwem.
Cezary: No i co ciekawego powiedziałaś pani redaktor?

– Związek to ciężka praca.
Cezary: Naprawdę? Dla mnie to czysta przyjemność.
Katarzyna: Czego nie może zabraknąć w związku? Poczucia humoru!

TYLKO W VIVIE!: 20 lat minęło jak jeden dzień. Niewiarygodne kulisy „Dzień Dobry TVN” wyszły na jaw! Te sekrety zaskoczą nawet wiernych fanów

– Ożenił się Pan w wieku 23 lat. Jakie miał Pan wtedy pojęcie o małżeństwie, rodzinie, dorosłym życiu?
Cezary: Żadnego. Obserwacje wyniesione z domu rodzinnego. Dobre wzorce, jak mi się wówczas wydawało, które zweryfikował nasz zawód. Nie jesteśmy ludźmi, którzy chodzą do pracy na ósmą, wracają o 16 i wtedy prowadzą normalne życie.

Normalne” życie musiało się wciskać w życie zawodowe?
Cezary: Ważne, żeby prywatnemu życiu otwierać furtki i nie pozwolić, żeby zostało zepchnięte na drugi plan. Chociaż na początku, kiedy byliśmy młodzi i chcieliśmy szybko zrobić tak zwaną karierę, łapaliśmy wszystko. Żadnej pracy się nie baliśmy. Mieszkaliśmy we Wrocławiu, mieliśmy dwójkę małych dzieci i pensję teatralną. Nie było filmu ani telewizji, więc musieliśmy gdzieś dorobić drugą pensję. Najprostszą rzeczą było wyreżyserowanie bajki i jeżdżenie po przedszkolach Dolnego Śląska.

Trudne początki są dobrym fundamentem na przyszłość.
Cezary: Tak, bo potem nigdy nie baliśmy się wyzwań. Gdy brakowało nam pieniędzy, zakasywaliśmy rękawy i braliśmy się do roboty. Byliśmy w tym twórczy. Gdy przyjechaliśmy do Warszawy, Kasia dostała etat w Teatrze Rampa, a ja grywałem w filmikach malutkie epizody. Aby załatać domowy budżet, zaliczyłem też epizod agenta ubezpieczeniowego. Ludzie mnie lubili, obdarzali zaufaniem, więc chodziłem po domach i sprzedawałem polisy na życie.
– Ile Pan sprzedał?
Cezary: Dwie sztuki (śmiech). Nie zdążyłem zostać wybitnym agentem ubezpieczeniowym.

Na szczęście! Uprawiacie brutalny zawód. Pożerała Was zazdrość o sukcesy?
Katarzyna: W ogóle nie było między nami takiego myślenia. Mieliśmy dwójkę małych dzieci i jeden priorytet – utrzymać rodzinę. Przyznam się, że bałam się tej przeprowadzki, a nawet byłam jej przeciwna. To Cezary jest motorem wszystkich naszych życiowych zmian. Zawsze podkreśla – i ma rację – że gdyby nie jego determinacja, do dzisiaj siedzielibyśmy w służbowym mieszkanku wrocławskiego teatru. Jestem osobą, która boi się zmian, boi się ryzyka, a Cezary wręcz przeciwnie.

Cezary: Lubię ryzyko, pod warunkiem że widzę zielone światełko na końcu tunelu. Nie jestem idiotą, który rzuca się do basenu, nie wiedząc, ile w nim wody. We Wrocławiu były tylko teatry i ośrodek telewizyjny, gdzie kręcono Teatr Telewizji. Przez pięć lat zagrałem jeden epizodzik, a ciągnęło mnie przed kamerę. Zrozumiałem, że niczego więcej tam nie osiągniemy. Trzeba uciekać do Warszawy. To była najważniejsza decyzja mojego życia, naszego życia.
Katarzyna: Kiedy Andrzej Strzelecki przyjął mnie do zespołu Teatru Rampa, dostałam etat i zaczęłam dużo grać, uspokoiłam się wewnętrznie. Byłam przeszczęśliwa, gdy Cezary zaczął otrzymywać propozycje. Myślałam: Zasłużył, jest taki zdolny. Wiedziałam, jakie to ważne, że mężczyzna, mąż, ojciec, pan domu może robić to, co lubi najbardziej, i jeszcze dzięki temu utrzymywać naszą rodzinę. Z drugiej strony, gdy nagrałam pierwszą płytę i zaczęłam koncertować, nigdy nie usłyszałam: „Musisz siedzieć w domu z dziećmi”. Wręcz przeciwnie. […]

Po 40 latach wciąż Pan patrzy na żonę tym samym wzrokiem?
Cezary: Tak, ale jest to wzrok doświadczonego prawie emeryta. Natomiast jeżeli pyta pani o uczucie, to ono ciągle jest, wciąż się żarzy. Lata mijają, a Kasia jest mi jeszcze bliższa. Sztubacka miłość zamieniła się w miłość dojrzałą. Jest przyjaźń, przywiązanie do siebie, szacunek, poczucie wspólnoty, patrzenie w tym samym kierunku, wyrozumiałość, zaufanie. To zostaje aż do śmierci.
Katarzyna: Lubię, gdy na mnie patrzysz tak, jak teraz.
Cezary: Czyli jak?

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin