Connect with us

CELEBRITY

Latami byli uwięzieni w domach! Andrzej zobaczył świat pierwszy raz od strasznego wypadku

Published

on

Pan Andrzej z Kołobrzegu przez wiele miesięcy nie opuszczał czterech ścian swojego mieszkania. Są i tacy, którzy z powodu niepełnosprawności nie byli na dworze przez lata. Wolontariuszy ze stowarzyszenia “Paramedic” poruszył ich los. Dzięki nim mogli pierwszy raz od dawna zaczerpnąć świeżego powietrza.

Podczas wypadku pan Andrzej stracił nogę. Przez całe życie był bardzo aktywny, uprawiał sport i cieszył się życiem. Wypadek wszystko zmienił. Kilka miesięcy temu został uwięziony w swoim mieszkaniu na trzecim piętrze. W budynku nie ma windy, więc wyjechanie z domu na wózku inwalidzkim było niemożliwe. Marzył o tym, żeby oddychać świeżym powietrzem, poczuć promienie słońca na twarzy i cieszyć się życiem, pomimo tego, że los tak bardzo go doświadczył.

W Kołobrzegu zbudowali największy zamek z pisaku

Podarowali niepełnosprawnym nowe życie
Właśnie o takich ludziach, jak pan Andrzej pomyślał Mateusz Giec, pracujący na co dzień jako ratownik medyczny. Impulsem do działania była prośba jednego z jego starszych pacjentów. — Poprosił mnie, żebym podjechał w miejsce, gdzie kilka lat temu zostawił swoje auto. Chciał zobaczyć, co się z nim stało. To mnie poruszyło — wspomina. I popchnęło do działania.

Mateusz jest wolontariuszem w stowarzyszeniu “Paramedic”. Razem z kolegami postanowił pomóc osobom, które zostały uwięzione ze względów zdrowotnych we własnych domach. Niektórzy z nich nawet od 6 lat nie byli na spacerze. To jest dla chorych ludzi horror.

Jedną z osób, do których dotarł Mateusz z kolegami, jest pan Andrzej z Kołobrzegu. — Ostatni raz widziałem kwitnące kwiaty, a teraz liście spadają z drzew. To niewyobrażalne uczucie znów być na zewnątrz — mówił wzruszony mężczyzna, który pierwszy raz od wielu miesięcy był na spacerze.

Dzięki pomocy wolontariuszy ze stowarzyszenia „Paramedic” pan Andrzej w końcu zaczerpnął świeżego powietrza. Na specjalnym krześle został zniesiony na dół i wyjechał na spacer. — Czuję się teraz taki wolny i radosny — mówił ze łzami w oczach.

Chorzy od lat nie wychodzili na zewnątrz
Wszystko zaczęło się rok temu, kiedy Mateusz wpadł na pomysł pomocy osobom uwięzionym we własnych domach. Wolontariusze organizują spacery dla osób, które z powodu niepełnosprawności i barier architektonicznych są skazane na życie w zamknięciu. — Wynosimy tych ludzi z ich domowych więzień w naszym wolnym czasie. W tym roku robimy to teraz, żeby mogli podziwiać polską złotą jesień — tłumaczy Mariusz Giec, jeden z wolontariuszy.

Procedura jest prosta. Osoby potrzebujące pomocy lub ich rodziny kontaktują się ze stowarzyszeniem. Wolontariusze umawiają termin i przyjeżdżają na miejsce. Zniesienie osoby na zewnątrz to dla nich żaden problem. Mają odpowiedni sprzęt i doświadczenie. Potem osoba spaceruje w towarzystwie swoich bliskich, a wolontariusze wracają, by pomóc jej wrócić do domu.

Nie wszystkim mogą pomóc
Najważniejsze, że wszystko odbywa się zupełnie za darmo, a liczba chętnych rośnie z każdym dniem. — Dzwonią do nas nawet osoby z innych miast, np. ze Słupska. Niestety, nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, bo to zbyt daleko — żałuje Mateusz.

Pan Andrzej nie ukrywa swojej wdzięczności. — Dzięki nim poczułem się lepiej. Wreszcie mogłem pójść do fryzjera, a to dla mnie ogromne wydarzenie — mówi z uśmiechem mężczyzna.

Wolontariusze podkreślają, że aby uszczęśliwić drugiego człowieka, nie potrzeba wielkich pieniędzy. Być może to, co robią kołobrzescy wolontariusze należałoby rozszerzyć na caly kraj i stworzyć grupę ludzi, którzy zawodowo pomagaliby właśnie takim osobom opuścić na krótko nawet ich mieszkanie.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin