Connect with us

CELEBRITY

Myślałem, że umieram. Nie byłem w stanie dłużej odgrywać tego wymyślonego Tomka”

Published

on

Chciałem pokazać, że jestem silniejszy, mądrzejszy, niż jestem. Wymyśliłem sobie Tomka, który nie ma żadnych kompleksów, niczego się nie wstydzi i jeszcze wszystko wie. Udawałem nie tyle takiego czy innego faceta, tylko w ogóle innego człowieka. Dlatego trudno mi mówić o tym, jakim wtedy byłem mężczyzną. To było raczej samcze napompowanie – mówi Tomasz Schuchardt.
Tomasz Schuchardt: Mężczyzną jestem od pięciu lat. Wcześniej byłem dzieciakiem (Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl)

Pamiętasz, jakim facetem chciałeś być jako chłopiec?
Jako dzieciak marzyłem, pewnie jak wielu kolegów, o byciu superbohaterem. Nie wiem, czy chodziło o to, żeby zmieniać świat, czy żeby być podziwianym. Chyba o jedno i drugie. Wyobrażałem sobie siebie jako Spidermana, Batmana, albo wymyślałem sobie, że mam jakieś moce: umiem latać albo stawać się niewidzialny. Imponowali mi też “superbohaterowie” – sportowcy. Mój ojciec oglądał dużo sportu. Często dosiadałem się do niego i bardzo przeżywałem emocje towarzyszące igrzyskom czy mistrzostwom świata w piłce nożnej. Wyobrażałem sobie później mecze, w których to ja jestem napastnikiem i w decydującym momencie strzelam bramkę: wygrywamy mecz, stadion wiwatuje.

Później, kiedy trochę podrosłem, przestałem myśleć o nadprzyrodzonych mocach i wyobrażałem sobie siebie w jakimś zawodzie, w którym ratuje się życie, na przykład jako policjanta, który rozwiązuje zawiłe zagadki kryminalne. Kiedy poszedłem do liceum w Gdańsku, do mat-fizu, myślałem już, że będę raczej twardo stąpającym po ziemi inżynierem niż aktorem. To chyba wtedy pierwszy raz zacząłem się zastanawiać nad tym, kim chcę być jako mężczyzna, co facet powinien sobą reprezentować.

Chciałem pokazać, że jestem silniejszy, mądrzejszy, niż jestem. Wymyśliłem sobie Tomka, który nie ma żadnych kompleksów, niczego się nie wstydzi i jeszcze wszystko wie. Udawałem nie tyle takiego czy innego faceta, tylko w ogóle innego człowieka. Dlatego trudno mi mówić o tym, jakim wtedy byłem mężczyzną. To było raczej samcze napompowanie – mówi Tomasz Schuchardt.
Tomasz Schuchardt: Mężczyzną jestem od pięciu lat. Wcześniej byłem dzieciakiem (Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl)

Pamiętasz, jakim facetem chciałeś być jako chłopiec?
Jako dzieciak marzyłem, pewnie jak wielu kolegów, o byciu superbohaterem. Nie wiem, czy chodziło o to, żeby zmieniać świat, czy żeby być podziwianym. Chyba o jedno i drugie. Wyobrażałem sobie siebie jako Spidermana, Batmana, albo wymyślałem sobie, że mam jakieś moce: umiem latać albo stawać się niewidzialny. Imponowali mi też “superbohaterowie” – sportowcy. Mój ojciec oglądał dużo sportu. Często dosiadałem się do niego i bardzo przeżywałem emocje towarzyszące igrzyskom czy mistrzostwom świata w piłce nożnej. Wyobrażałem sobie później mecze, w których to ja jestem napastnikiem i w decydującym momencie strzelam bramkę: wygrywamy mecz, stadion wiwatuje.

Później, kiedy trochę podrosłem, przestałem myśleć o nadprzyrodzonych mocach i wyobrażałem sobie siebie w jakimś zawodzie, w którym ratuje się życie, na przykład jako policjanta, który rozwiązuje zawiłe zagadki kryminalne. Kiedy poszedłem do liceum w Gdańsku, do mat-fizu, myślałem już, że będę raczej twardo stąpającym po ziemi inżynierem niż aktorem. To chyba wtedy pierwszy raz zacząłem się zastanawiać nad tym, kim chcę być jako mężczyzna, co facet powinien sobą reprezentować.

I co?
I nic. Nie doszedłem do niczego. Widać nie byłem jeszcze gotów, by odpowiedzieć sobie na te pytania.

Jacy byli dorośli mężczyźni, którzy cię otaczali?
Dorastałem w Sobowidzu, popegeerowskiej wsi na Pomorzu. Ci mężczyźni, którzy mieli robotę, spędzali w niej całe dnie, panował kult pracy. To były głównie takie historie: “Pracuję 12 godzin dziennie, przychodzę do domu, otwieram piwo, siadam przed telewizorem”. Inni, bezrobotni, po prostu pili.

Ja i moi koledzy mieliśmy ojców, którzy trzymali dyscyplinę i wychowywali rozkazami: tego się masz trzymać, to robić, tego nie robić. Często też pili i bili. Nie było rozmów, rządził strach. Nie chodzi o to, że żyłem w strachu przed ojcem, ale on się pojawiał jako figura, kiedy coś się przeskrobało, bo można było dostać lanie.

Tomasz Schuchardt: mieliśmy ojców, którzy trzymali dyscyplinę i wychowywali rozkazam. (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)
Ponuro to brzmi.
Myślę, że nikt z nas tak tego nie odbierał. Ja jednak podskórnie czułem, że nie chcę żyć w ten sposób. Może dlatego, że poznałem jednego mężczyznę, który był zupełnie inny. Stachu – dziś mówię mu po imieniu – od czwartej klasy był moim wychowawcą, a później uczył mnie historii. Sam pochodził ze wsi i za dzieciaka pracował przy polu, ale poza tym czytał książki. Pojechał na studia do Gdańska, zachłysnął się literaturą, filmem, muzyką. Bardzo mnie ukształtował. To dzięki niemu pojechałem zdawać do szkoły aktorskiej.

Jaki był?
Jest, Stachu żyje. Ma charakter społecznika. Jego nie satysfakcjonowało, że Sobowidz jest, jaki jest. W szkole miałem cały przekrój społeczny: dzieciaki z rodzin rozbitych, pijących i tych żyjących w nędzy. On traktował wszystkich tak samo i chciał wszystkim dać równe szanse.

Był sprawczy?
Miał pomysły, żeby zrobić coś inaczej, nie bał się wychodzić poza schematy. Pamiętam na przykład, że na 11 listopada przygotowaliśmy z nim występ, w którym rapowaliśmy O.S.T.R.-a “Kochana Polsko”. W latach 90. na polskiej wsi ludzie kojarzyli tę muzykę głównie z paleniem marihuany i z nisko opuszczonymi spodniami, nikomu z dorosłych się to nie podobało. A Stachu, facet w wieku mojego ojca, mówił: “Słuchajcie, może to jest wasz głos”! Później, już kiedy Polska weszła do Unii, pomagał też w pisaniu wniosków o dotacje.

Jego się nie bałeś?
Nie. On nie budził lęku, był zdecydowanie partnerski.

A czy z Sobowidza wynosiłeś przekonanie, że prawdziwy mężczyzna to taki, który budzi strach?
Nie, nigdy nie miałem w sobie skłonności do agresji fizycznej. Myślę jednak, że jest we mnie coś z obu tych facetów, Marka, mojego ojca, i Stacha. Chciałem budzić respekt – ale on miał wynikać nie z tego, że umiem spuścić lanie, ale z tego, że jestem mądry i inteligentny.

Z tym ostatnim wiązał się zresztą szereg moich kompleksów, bo przez lata czułem, że nie jestem wystarczająco oczytany i wyedukowany, żeby ten respekt budzić. Spotkania z ludźmi, których uważałem za autorytety, przygniatały mnie do ziemi, do klęku. Nie dlatego, że oni robili coś, żebym poczuł się gorszy. Sam się pozycjonowałem jako ten głupszy.

Kiedy wymyśliłeś siebie jako mężczyznę?
Wiele lat po tym, jak wyniosłem się z Sobowidza. Po liceum wypłynąłem na głębokie wody. Za pierwszym podejściem dostałem się do szkoły teatralnej w Krakowie. Pokochałem aktorstwo, cała moja energia szła na rozmowy o sztuce, uczenie się, ale też na imprezę. Tam nie było miejsca na dojrzewanie, na rozkminki o tym, jakim facetem chcę być. Od razu po studiach dostałem rolę w teatrze, niedługo później zagrałem w filmie “Chrzest”, za który dostałem nagrodę za główną rolę męską na festiwalu filmów fabularnych w Gdyni. Taki początek kariery w tym zawodzie prawie się nie zdarza. Nie miałem przestojów w pracy, wpadłem w totalny lot.

W środku czułem, że wszyscy zaraz się zorientują, że jestem nie dość dobry na to wszystko. Wymyśliłem więc sobie Tomka, który nie ma żadnych kompleksów, niczego się nie wstydzi i jeszcze wszystko wie. Udawałem nie tyle takiego czy innego faceta, tylko w ogóle innego człowieka. Dlatego trudno mi mówić o tym, jakim wtedy byłem mężczyzną. To było raczej samcze napompowanie. Udawałem, że czytałem daną książkę, a tymczasem miałem o niej tylko mgliste wyobrażenie. Mówiłem, że “tak, tak, oczywiście – widziałem ten film”, a później się modliłem, żeby nikt mnie o niego nie dopytał… Nawet przy przywitaniach udawałem: “Jasne, że cię pamiętam, stary” i w trakcie rozmowy dochodziłem do tego, co to jest za twarz, kim w ogóle jest ten człowiek. Jakby moja niewiedza czy brak pamięci miały odbierać mi niewidzialne punkty społecznej akceptacji, które sam sobie, rzecz jasna, przyznawałem.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin