Connect with us

CELEBRITY

Tomasz Fornal i jego kosmiczna popularność. “To jakaś abstrakcja!”

Published

on

Są takie momenty, że wolę być sam ze sobą. Niekiedy wystarczy do tego czas spędzony w moim mieszkaniu – wyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Fornal, jeden z najlepszych i najpopularniejszych polskich siatkarzy.

Jesień w życiu Tomasza Fornala to nie tylko brązowy medal wywalczony z reprezentacją Polski podczas mistrzostw świata, ale też gigantyczna zmiana, jaką jest początek kontraktu w nowym klubie. Polak zagra w Ziraat Bankasi Ankara. To początek podboju serc tureckich kibiców?

Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty: Taśma od medalu cały czas drapie cię w szyję?

Tomasz Fornal, siatkarz reprezentacji Polski, od kilku dni brązowy medalista mistrzostw świata: Wszystkich drapie. Te taśmy naprawdę są niewygodne. Nie rozumiem artykułów o tym, że zdjąłem medal, bo byłem nieusatysfakcjonowany. To błędne myślenie. Ta taśma naprawdę jest niewygodna. I tak samo jest niewygodna ze złotym, jak i brązowym medalem.

Krytyka, która na was spłynęła po zdobyciu brązowego medalu, świadczy o wielkości zespołu, bo zawsze walczycie o najwyższe cele, czy o zbyt dużych wymaganiach wobec was?

Kibic niech wymaga tego, czego chce. Może wymagać od nas choćby samych złotych medali. My też tego od siebie oczekujemy. Niech więc oczekiwania będą jak najwyższe, również u fanów. To jest normalne. Nie przejmujemy się krytyką ludzi dookoła.

Miałeś poczucie, że to krytyka absurdalna?

Na pewno naskoczenie na Kewina Sasaka, który jeszcze dwa lata temu w ogóle nie marzył o tym, żeby grać w reprezentacji Polski, jest dla mnie irracjonalne. Kibic może oceniać i jestem za tym, aby to robił, ale czasem może rzeczywiście to było przesadzone. Natomiast jesteśmy profesjonalnymi sportowcami i wiemy, że jak ktoś gra w reprezentacji, to musi się liczyć z krytyką, nawet jeśli zdobędzie dwa złote medale z rzędu. Na pewno znajdzie się ktoś, komu nie będzie odpowiadać styl ich wywalczenia.

Napędziłem go przed spotkaniem o brązowy medal. Widać było, że jest w sztosie!

Masz swoje metody?

Oczywiście, ale nie mogę ich zdradzać, bo wtedy inni zawodnicy będą kopiować. To ściśle tajne!

Będziesz musiał odchorować te mistrzostwa?

Nie. Doceniam każdy medal. A kontuzja pleców to była błahostka, ale niestety taka, że nie byłem w stanie w stu procentach się przygotować. Nie mogliśmy przyspieszyć procesu regeneracji, nie mieliśmy na to większego wpływu. Takie rzeczy w życiu sportowca się zdarzają. Trzeba je zrozumieć i zaakceptować.

Coś się zmieni w kadrze po tym turnieju?

Nie, będziemy tak samo pracować. Z trenerem Nikolą Grbiciem funkcjonujemy od czterech lat i mocno wierzymy w jego wizję siatkówki. Nie jestem trenerem, nie znam się na tym, wiem natomiast, że żadna inna reprezentacja przez cztery lata nie zdobywała na każdej imprezie medalu. Wydaje mi się więc, że system mamy nie najgorszy.

Szacunek do medali powinien być w narodzie nieco większy?

Szanujemy każdy medal i każdy z nas docenia to, co zdobywamy przez ostatnie lata w reprezentacji. Nie było też tak, że wszyscy nas krytykowali. Duża grupa kibiców ten medal doceniła. Nam tego nie trzeba tłumaczyć. Kibice, którzy są normalnymi fanami siatkówki, potrafią docenić brąz.

Po wymianie pokoleniowej i mniejszych lub większych problemach zdrowotnych jesteśmy na trzecim miejscu mistrzostw świata. Świeżo po złocie Ligi Narodów!

“TO JAKAŚ ABSTRAKCJA!”

Miałeś już czas pograć na kompie?

Nie, czekam, aż skończymy rozmowę i dacie mi pograć!

To jeszcze dziś się uda?

Nie no, śmieję się. Dziś muszę jeszcze kilka swoich spraw pozałatwiać, potem spakować się do Turcji. Sądzę, że porządnie zrelaksuję się dopiero w Turcji. Wtedy nastąpi ten moment i siądę przed komputerem.

Zabrzmiało, jakbyś naprawdę celebrował te chwile.

Tak, to prawdziwa druga pasja. Uwielbiam grać, tęsknię za League of Legends, za Counter-Strike, za atmosferą panującą na różnych platformach.

Twitch nie przyniesie ci większej popularności niż świat sportu, ale ekspansja wizerunku za granicą już zapewne tak. Jak to jest mieć swoją twarz na muralu na Filipinach?

To fajne uczucie. Może za 10-15 lat polecę na Filipiny, pójdę na to boisko i przypomnę sobie mistrzostwa świata, na których wygrałem brązowy medal. Jeśli ten obraz się nie zniszczy, to już do końca życia będę mieć swoją twarz na nawierzchni boiska w Manili. To tylko udowadnia, że rzeczy, które robię w życiu, to jak gram, jak się prezentuje na boisku, dają efekty.

Staję się osobą, którą ludzie chcą malować na powierzchni boiska… To jakaś abstrakcja!

Twoja kolekcja ubrań w 4F popularności raczej ci nie odejmie…

To jest dla mnie kolejna abstrakcja! Gdyby ktoś 15 lat temu powiedział, że będę ambasadorem tak dużej polskiej marki, że będę mieć swoją kolekcję ciuchów, to bym nie uwierzył. A jest jeszcze wiele innych inicjatyw, o których na razie nie mogę mówić.

To był twój pomysł, aby sesja fotograficzna promująca kolekcję odbyła się w Krakowie [Kraków to rodzinne miasto Tomasza Fornala – przyp. red.]?

Chciałem, aby kolekcja była bardzo mocno połączona ze mną, aby “smaczki” znajdujące się na ciuchach, zostały w fajny sposób zaprezentowane.

Hafty na ubraniach są inspirowane twoimi tatuażami.

Dokonaliśmy sporej personalizacji. Nie chciałem jednak, aby po zerknięciu na ciuchy w oczy rzucał się wielki napis “Fornal” na klacie. Planowałem, żeby to były ubrania przyjemne do noszenia. Najpierw sam je polubiłem, dopiero potem przekazałem innym. Zawierają wiele elementów związanych tylko ze mną, ale zapewniam, że nie ma w tym ostentacji.

Często wracasz do Krakowa?

Trudno jest znaleźć czas. Teraz będzie jeszcze trudniej, bo wyjeżdżam do Turcji. Ale życie zawodowego sportowca już takie jest, że miejsce zamieszkania jest tam, gdzie miejsce funkcjonowania twojego pracodawcy. Mam nadzieję, że dość szybko odwiedzę rodzinkę w Polsce, ale to pierwszy mój wyjazd za granicę na dłużej, więc nie wiem dokładnie, kiedy to zrobię.

“PO PROSTU JESTEM SOBĄ”

Masz w sobie lęk przed tym wyjazdem?

Nie. Cieszę się, ekscytuję, nie mogę się doczekać tego wyjazdu!

To zupełnie inna kultura, inny kraj.

Wszystko jest inne, ale ja wciąż bardzo się cieszę. Zawsze chciałem czerpać z życia jak najwięcej, a teraz będę poznawać nowych ludzi, kulturę, zobaczę, jak tam zachowują się w szatni, jak trener prowadzi treningi, jaka jest atmosfera na meczach. To przecież fascynujące.

Masz już plan, jak podbić serca tureckich kibiców?

Nie i nie myślałem też, jak podbić Polskę. To przychodzi naturalnie, ja po prostu jestem sobą.

Podczas gali Herosów, głosami użytkowników WP SportoweFakty, zdobyłeś nagrodę w kategorii “Osobowość”. Trzeba umieć zaskarbić sobie sympatię kibiców czy sama naturalność wystarczy?

Wydaje mi się, że jak jesteś sobą i zachowujesz się tak na co dzień, to wystarczy. Ja od razu wyczuwam, jak ktoś kogoś udaje. Dlatego we mnie też nie ma sztuczności..

Mimo tej naturalności mało mówisz o swoim życiu prywatnym.

Mam granicę w pokazywaniu siebie, poza którą nigdy nie wyjdę. Nie ma na świecie pieniędzy, które by mnie do tego zmusiły. Pokazuję tylko to, co chcę pokazać.

Postawiłeś tę granicę przez niezdrowe zainteresowanie mediów niedawno zakończonym związkiem?

Nie, ta granica zawsze była w tym samym miejscu. Nie było żadnej konkretnej sytuacji, która wpłynęła na taką postawę czy otworzyła mi oczy.

Zdarzało się, że fani próbowali przekroczyć tę granicę?

Nie ma jednej sytuacji, którą mógłbym przytoczyć, ale takie zdarzenia mają miejsce. Zapytania o zdjęcia pojawiają się podczas kolacji w restauracji, a nawet w toalecie.

Dostałeś pytanie o wspólne zdjęcie nad pisuarem?

Zdarzyło się. To przegięcie, ale szybko zapominam o takich sytuacjach.

Mimo że podkreślasz dość często, że bywasz impulsywny.

Częściej na boisku. W takich okolicznościach reaguję zażenowaniem, po prostu. Uważam, że propozycja wspólnego zdjęcia podczas załatwiania potrzeby fizjologicznej nad pisuarem to przekroczenie granicy, o której rozmawialiśmy.

DOBRY CZŁOWIEK. AMBITNY SPORTOWIEC

Jak na twoją popularność reagują bliscy?

Rodzice cały czas mnie traktują, jak 10-letniego Tomka, swojego małego synka. A brat traktuje mnie jak brata z czasów podstawówki czy gimnazjum. Nie patrzą na mnie jak na rozpoznawalnego siatkarza. Mam nadzieję, że to się nie zmieni. Dla nich jestem Tomkiem – urwisem z czasów szkoły.

Potrzebujesz czasem przyjechać do rodziców i zamknąć się przed światem?

Zamknąć się przed światem tak, ale czasem wystarczy do tego czas spędzony w moim mieszkaniu. Są takie momenty, że wolę być sam ze sobą.

Zdarza się, że dostajesz profesjonalne rady od taty, byłego siatkarza?

Nie, wydaje mi się, że tata zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma na mnie wielkiego wpływu, zarówno życiowo, jak i sportowo czy biznesowo. Wie, że mam ludzi dookoła, z którymi współpracuję i dobrze się mną opiekują.

Nie wierzę, że z bratem siatkarzem nie było choćby nutki rywalizacji.

Na pewno do czasów liceum rywalizowaliśmy, ale od momentu, kiedy zacząłem grać w reprezentacji, już nie przecinamy się ze sobą zbyt często. Rywalizacja odpadła. Teraz jest czas, aby się wspierać.

Teraz możesz być jego inspiracją.

W jakimś stopniu tak. Życzę mu jak najlepszego sezonu we Włoszech, jego kariera się rozwija. Zawsze marzył o grze w reprezentacji, więc w jakimś stopniu może się na mnie wzorować. Mam nadzieję, że jego marzenia się spełnią.

Jesteś wzorem do naśladowania też dla kibiców, młodych ludzi z social mediów?

Wydaje mi się, że tak. Jestem dobrym, pomocnym człowiekiem i ambitnym sportowcem, który pokazuje właściwe wartości w świecie social mediów, podczas wywiadów czy na boisku. Zawsze daję całego siebie, czy to w reprezentacji, czy klubie. A to chyba cechy godne naśladowania – młodzi ludzie powinni mieć w sobie zaangażowanie czy wiarę w marzenia. Wydaje mi się, że w tym jestem nie najgorszy.

Ale liderem, kapitanem kadry podobno nigdy nie będziesz.

Nie widzę się w tej roli, to prawda. Ale jeśli kiedykolwiek jakikolwiek trener porozmawia ze mną i powie, że widzi mnie jako kapitana, to mu nie odmówię. Wtedy spróbuję wziąć na siebie tę odpowiedzialność. Podczas meczu jednak jestem w pełnym transie, a przecież od kapitana wymaga się różnych dodatkowych rzeczy, uwagi.

Pytanie, czym jeszcze powinien dysponować kapitan, jeśli nie umiejętnością wsparcia pozostałej części drużyny. Nie tylko podczas meczu.

Są różne aspekty posiadania opaski kapitańskiej. Większość z was o nich nie wie.

Zdradź chociaż jeden.

Nie ma mowy! Jeśli któryś zawodnik będzie chciał, to ci powie. Ja na pewno nie. Mogę zdradzić tylko tyle, że taka funkcja nie do końca do mnie pasuje.

Wyobraź sobie, że od tego wywiadu mija 10 lat. Gdzie się widzisz?

Na pewno nie stanę się spełnionym sportowcem, bo zawsze będzie mi mało sportu! Zawsze będę chciał grać i wygrywać. Choćbym wywalczył tysiące medali, to wciąż będzie mi towarzyszył niedosyt. Mam jednak nadzieję, że nadal będę szczęśliwy i zdrowy. I że nadal będę mógł grać w siatkówkę.

Można mieć medal jako trener. Nie tylko jako zawodnik.

Nie widzę się w roli trenera. Kocham ten sport i wiem, jak wiele szczęścia mi przynosi. Wszystko, co się dzieje wokół mnie, dała mi siatkówka. Do końca życia będę wdzięczny temu sportowi. Ale nie wyobrażam sobie, że jestem trenerem, działaczem, członkiem związku. Po prostu nie widzę się w tej roli.

Sportowcy po zakończonej karierze często mówią, że jeszcze podczas uprawiania sportu trzeba wiedzieć, co się będzie robić później. To pomaga w przejściu do czegoś w rodzaju sportowego życia po życiu.

Nie mam żadnych planów. Może będę w świecie internetu, social mediów? Lubię gry, lubię streamować, to mi sprawia dużą przyjemność. Na pewno ci nie powiem, że po karierze zajmę się czymś konkretnym, a potem zmienię zawód na kolejny i wreszcie paged na emeryturę. Chcę grać jak najdłużej w siatkówkę i być zdrowym, aby robić to, co kocham najbardziej. A dalsze lata? Wyjdzie w praniu.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin