Connect with us

CELEBRITY

Klaudia Zwolińska zaskoczona podczas hymnu Polski. Zdradziła, o czym myślała

Published

on

Nie wiem, jak się spakuję, bo ledwie udało mi się zmieścić w limicie wagi w tę stronę – żartuje Klaudia Zwolińska, która w Australii wywalczyła dwa złote medale mistrzostw świata. A to jeszcze nie musi być koniec!

Klaudia Zwolińska sięgnęła po złoty medal w konkurencji kajakowych jedynek (K1) podczas mistrzostw świata w kajakarstwie górskim w australijskim Penrith. To już drugi tytuł mistrzowski Polki na tej imprezie – w czwartek zwyciężyła także w kanadyjkach (C1).

Zawodniczka z Nowego Sącza w poprzednim roku zdobyła srebro olimpijskie w K1, a w 2023 r. wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata w tej konkurencji. W kanadyjkach natomiast nie miała dotąd większych sukcesów, co czyni jej tegoroczne osiągnięcie wyjątkowym.

Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty: Uwzględniła pani wagę medali w bagażu lotniczym?

Klaudia Zwolińska: Właśnie nie! Nie wiem, jak się spakuję, bo ledwie udało mi się zmieścić w limicie wagi w tę stronę.

Ale to chyba przyjemny ciężar.

Oczywiście, taki ciężar to mogę mieć cały czas nawet na szyi. Jakby się medale nie zmieściły w bagażu, najwyżej założę je na siebie. O ile linie lotnicze mi pozwolą.

Dwa tytuły mistrzostw świata to był cel na Australię, czy jest w tym wyniku jakaś doza zaskoczenia?

Jeśli chodzi o ten sezon, moim głównym celem były mistrzostwa świata. To naturalne w roku poolimpijskim. Natomiast początek sezonu to dla mnie choroby i kontuzje – musiałam odpuścić jego pierwszą część. To jednak nie przeszkodziło w skupieniu się na MŚ. Celem był medal w K1. To właśnie w tej konkurencji wywalczyłam srebro igrzysk olimpijskich. W Australii chciałam pokazać, że stać mnie na więcej, więc celowałam w złoto.

A jeśli chodzi o C1?

Wiedziałam, że jestem na wysokim poziomie. W C1 pływam krócej niż w K1, który trenuję od dziecka. Podczas treningów zauważyłam jednak, że forma mi sprzyja. Podczas zawodów brakowało powtarzalności, ale tajming się zgadzał – wiedziałam, że w finale mogę dobrze popłynąć. Czułam, że jestem na takim poziomie, jakby to była moja koronna konkurencja.

To nie koniec mistrzostw. Jakie ma pani plany na kolejny dzień?

Nie ukrywam, że jestem zmęczona. Wczoraj tak tego nie odczuwałam, bo miałam świadomość, że czekają mnie ważne starty. Jednak na kajak crossie, który przede mną, również czuję się dobrze. Jest szansa powalczyć, poważnie podchodzę do tej rywalizacji. Teraz więc czas na regenerację, do zawodów zostało już niewiele godzin. Warto też przypomnieć, że zmiennych w tej konkurencji jest wiele, naraz walczymy w czwórkę, trzeba podejmować mnóstwo decyzji na szybko. Trudno cokolwiek przewidzieć.

Weszła pani na poziom, który gwarantuje udział w ścisłej światowej czołówce przez lata?

Liczę na to, że forma nie minie szybko. Slalomiści potrafią się utrzymywać na najwyższym poziomie naprawdę długo. Idealnym przykładem jest Jessica Fox, która zdominowała swoją konkurencję na ładnych kilka lat. Ona też popełniała błędy, ale na najważniejszych imprezach osiągała szczyt swoich możliwości. Ona bazowała na technice i ja też jestem taką zawodniczką. Podczas Pucharu Świata nie błyszczałam, do medali trochę brakowało, ale wiedziałam, że jestem na dobrej drodze przed Australią. Wciąż zauważam miejsca, w których jest coś do poprawy, do długiego utrzymania wysokiej formy jeszcze daleka droga, ale mam nadzieję, że to osiągnę.

Kiedy odbiera się złoty medal, przed oczami staje rzeka Kamienica w Nowym Sączu i pierwsze chwile spędzone w kajaku?

Tak! Szczególnie, że w Polsce slalom to konkurencja dobra na lato. Kiedy sobie przypominam to marznięcie zimą… Brr! I to właśnie wraca podczas odbierania złotego medalu. W dodatku organizatorzy mieli zagrać hymn przez 40 sekund, a zagrali go pełnowymiarowo, więc miałam czas na wspomnienia.

Medal olimpijski sprzedała pani na aukcji oddając środki na walkę z mukowiscydozą. Wie pani już, co zrobi ze złotymi krążkami z MŚ?

Łatwiej pomóc medalem olimpijskim. On sam w sobie jest bardzo wartościowy. Nie wiem, czy medalami z MŚ jestem w stanie wiele zdziałać. Mam jednak w planach wiele innych działań, które będę niedługo wdrażać. Bardzo się wkręciłam w działalność społeczną związaną ze sportem!

W związku z dużą dyskusją o tym, jaki wpływ na sukcesu zawodników mają związki sportowe, muszę zapytać o pani współpracę z Polskim Związkiem Kajakowym. Pomogli w sukcesie?

Chce pan usłyszeć coś negatywnego, tymczasem mam do powiedzenia same pozytywy!

Nieprawda! Jeśli państwa współpraca stanowi dobry przykład dla innych, to zamieniam się w słuch.

Po prostu nauczyłam się współpracować z moim związkiem. Wspólnie robimy wszystko, aby zdobywać medale. Zadaniem związku jest zapewnienie jak najlepszych warunków treningowych zawodnikowi. I to jest realizowane. Czego mogę chcieć więcej? Poza tym mój związek ma PGE jako sponsora głównego, tymczasem ja jestem ambasadorką tej grupy. Mam również partnerów pozazwiązkowych, czyli Kryniczankę i Centralny Wojskowy Zespół Sportowy, dzięki którym mogę się rozwijać. Sam lot do Australii nie jest najtańszy, szczególnie, kiedy wiezie się trzy kajaki. Do kolejnych igrzysk przygotowuję się spokojnie.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin