CELEBRITY
Zaskakujący zwrot w sprawie ojca, który miał planować zabójstwo lekarzy z Krakowa

Ta historia wstrząsnęła Polską. Marcin B. (40 l.), ojciec 7-letniej niepełnosprawnej dziewczynki, miał planować zemstę na lekarzach, których obwiniał o stan zdrowia swojego dziecka. Dziś jednak cała sprawa przybrała nieoczekiwany obrót. Prokuratura umorzyła śledztwo, a mężczyzna nie usłyszy zarzutów.
Przypomnijmy, wszystko zaczęło się 23 maja br., kiedy to Marcin B. został zatrzymany przez policję po wizycie lekarskiej. Poszedł na nią ze swoją niepełnosprawną z córką. Według doniesień medialnych mężczyzna miał podczas rozmowy z lekarzem grozić zabójstwem trzech medyków ze Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Ujastek w Krakowie. Powód? Jak twierdzili śledczy, ojciec miał mieć pretensje do lekarzy o rzekome błędy medyczne podczas porodu, które — w jego ocenie — doprowadziły do niepełnosprawności jego córki.
Od kajdanek do wolności: dramatyczny zwrot akcji
Dwa dni później policja wkroczyła do jego mieszkania i znalazła tam broń czarnoprochową oraz naboje. Wydawało się, że sprawa jest przesądzona — Marcin B. usłyszał zarzut przygotowania do zabójstwa. Sąd tymczasowo go aresztował.
Marcin B. i jego partnerka od lat walczyli o jak najlepsze życie dla swojej córki, która urodziła się jako wcześniak w ciężkim stanie. Mężczyzna nie ukrywał swojego żalu wobec lekarzy, co wyrażał w mediach społecznościowych. Proces o odszkodowanie, który wytoczył szpitalowi, zakończył się niepowodzeniem. Czy to było impulsem do jego rzekomych działań?
Śledczy twierdzili, że ojciec miał planować zemstę, a dowodem na to miała być broń znaleziona w jego domu. Jednak najnowsze ustalenia prokuratury rzucają na sprawę zupełnie nowe światło.
Marcin B. spędził w areszcie miesiąc. 26 czerwca ten środek mu uchylono. Jak tłumaczyła wówczas prokuratura, dalsze przetrzymywanie ojca w areszcie mogłoby mieć “wyjątkowo ciężkie skutki” dla jego rodziny. Marcin B. jest jej jedynym żywicielem rodziny, jego partnerka nie pracuje, ponieważ opiekuje się ich córką, która wymaga całodobowej opieki i kosztownej rehabilitacji.
Teraz Prokuratura Okręgowa w Krakowie ogłosiła decyzję o umorzeniu śledztwa. Jak wyjaśniła rzecznik prokuratury, brak jest wystarczających dowodów na to, że Marcin B. rzeczywiście planował zabójstwo.
— Śledztwo zostało umorzone wobec niepopełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu. Brak jest dostatecznych podstaw do przyjęcia, że czynności podejrzanego pozostawały w ścisłym związku z czynem, który miałby być dokonany — poinformowała “Fakt” w lakonicznej odpowiedzi prokurator Oliwia Bożek-Michalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wciąż mnożą się pytania
W tej sprawie wciąż jest wiele niewiadomych? Czy pomylili się lekarze, zawiadamiając o groźbach, czy też śledczy, którzy osadzili mężczyznę w areszcie? Na ten moment pozostaje to tajemnicą. Na pytania dotyczące znalezionej w mieszkaniu mężczyzny broni prokuratura nie odpowiedziała. Można ja posiadać legalnie. Jednak sam fakt posiadania broni nie przesądza o winie i o tym, że mężczyzna planował jej użyć.
Do zatrzymania Marcin B. doszło niecały miesiąc po głośnej zbrodni dokonanej 29 kwietnia 2025 r. Jarosław W. wtargnął do gabinetu 47-letniego ortopedy i traumatologa, dr. Tomasza Soleckiego, i z zimną krwią zadał mu kilkadziesiąt ciosów nożem. Lekarz Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zmarł.
Ojciec niepełnosprawnego dziecka miał planować zbrodnię na lekarzach. Sąd uchylił mu areszt. Dlaczego?
Najpierw złapał zabójcę, potem sam trafił za kratki. Jest zwrot w sprawie bohatera z Radymna