CELEBRITY
Joanna Kurska o życiu w Waszyngtonie: na początku nikt nie wiedział, czyją jestem żoną

W wywiadzie przeprowadzonym przez Sylwię Borowską dla tygodnika “Wprost” Joanna Kurska opowiada o nowym życiu w Stanach Zjednoczonych, macierzyństwie “po amerykańsku” oraz konsekwencjach politycznych rozgrywek, które miała odczuć na własnej skórze i w pracy zawodowej.
Joanna Kurska opisuje codzienność w Waszyngtonie, gdzie po trzech latach czuje się już częścią lokalnej społeczności. Podkreśla różnicę między macierzyństwem w Polsce i w Stanach — tam rodzice częściej wspierają się wzajemnie, a dzieci mają więcej swobody i niezależności. Jak przyznaje w rozmowie z Sylwią Borowską: “Na początku nikt o tym nie wiedział, czyją żoną jestem i czym się wcześniej zajmowałam. Tym bardziej te znajomości są dla mnie podwójnie ważne, bo ci ludzie polubili mnie za to, jaką osobą jestem, po prostu Joanną”.
Wiemy, ile Joanna Kurska zarobiła w TVP. Kwota zaskakuje
Opowiada także o amerykańskich lękach rodziców — jej zdaniem w USA głównym zagrożeniem są narkotyki, zwłaszcza fentanyl dodawany nawet do marihuany. “Wydaje się, że to tylko marihuana, a potem po dwóch godzinach dziecko nie żyje, bo była nasączona fentanylem” — ostrzega Kurska.
Cień polityki i ciężar nazwiska
Najmocniejszy moment wywiadu porusza wątek Joanny Kurskiej pracy w Telewizji Polskiej. Kurska wspomina, że program “Pytanie na śniadanie” nigdy nie był polityczny, a mimo to po zmianie władz w TVP zwolniono nie tylko prowadzących, ale też wielu fachowców. “To, co najbardziej mnie zabolało, to zemsta na innych, że pracowali z nami w telewizji” — mówi, podkreślając, że dla wielu osób było to złamanie zawodowych karier.
TVP rezygnuje z konferencji ramówkowej. Joanna Kurska ostro: “Kim są ci nieudacznicy”
Wspomina także moment, gdy jej mąż Jacek Kurski został zwolniony z Banku Światowego — według niej pod politycznym naciskiem i to w Wigilię, “żeby bardziej zabolało”. Przyznaje, że nazwisko, które kiedyś otwierało drzwi, dziś stało się dla całej rodziny obciążeniem.
Zarobki, proces i nowe plany
Kurska odnosi się też do medialnych doniesień o rzekomych zarobkach w wysokości 117 tys. zł miesięcznie. Jej zdaniem to manipulacja — faktycznie zarabiała 30 tys., a wyższa suma wynikała z doliczenia odprawy i zapisów o zakazie konkurencji. Zapowiada proces sądowy przeciwko TVP o pomówienie, podkreślając, że hejt uderzył także w jej dzieci.
Dziś, jak mówi, nie chce wracać do dawnego stylu życia. Odrzuca powrót do klasycznych mediów i zapowiada, że jeśli wróci do pracy zawodowej, to raczej w branży nowych technologii. Ameryka — podsumowuje — dała jej wolność od presji i możliwość życia “no make up”.