Connect with us

CELEBRITY

Z taczką przyjadę”. Boniek zdradził, co powiedział polskiemu działaczowi

Published

on

Abramczyk Polonia była kandydatem do awansu do PGE Ekstraligi, najlepszej żużlowej ligi świata. To się jednak nie udało, już po raz drugi z rzędu. – W następnym roku będzie ostatnia szansa – mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Zbigniew Boniek.

Abramczyk Polonia Bydgoszcz, która była jednym z dwóch głównych kandydatów do wygrania Metalkas 2. Ekstraligi (żużlowy drugi poziom rozgrywkowy w Polsce – dop.red.), zajęła ostatecznie drugie miejsce, a później przegrała baraż z siódmą ekipą PGE Ekstraligi – Gezet Stalą Gorzów. Co za tym idzie, nie awansowała do najlepszej żużlowej ligi świata. To już drugi sezon z rzędu, gdy nie udało się zrealizować jasno postawionego celu w klubie.

Do trzech razy sztuka?
W tej sytuacji w 2026 roku Polonia będzie miała trzecie podejście do znalezienia się w PGE Ekstralidze. I nie jest żadną tajemnicą, że będzie głównym faworytem do wygrania Metalkas 2. Ekstraligi. W bydgoskim zespole pozostanie czwórka mocnych seniorów – Szymon Woźniak, Kai Huckenbeck, Aleksandr Łoktajew oraz Krzysztof Buczkowski (cała czwórka znalazła się wśród dziewięciu najskuteczniejszych zawodników drugiego poziomu rozgrywkowego – dop.red.).

Kontrakt przedłużył też bardzo perspektywiczny Tom Brennan. Dodatkowo do swojego macierzystego klubu powróci Wiktor Przyjemski, który pomimo bycia juniorem już jest czołowym żużlowcem w Polsce. Na pozycji młodzieżowej ścigać się będzie także mógł Maksymilian Pawełczak, którego talent niektórzy porównują z talentem Bartosza Zmarzlika.

– Wiktor Przyjemski i Maksymilian Pawełczak, jeśli będą w formie, skoncentrowani i posiadali szybkie motocykle, to w dwójkę w każdym meczu są w stanie zdobywać 15-20 punktów. W teorii Polonia będzie zdecydowanym faworytem. Natomiast taka rola nie jest łatwa, ponieważ można się zachłysnąć czy być przekonanym, że jest się lepszym od innych, a nikt ci nic nie podaruje. W następnym roku będzie ostatnia szansa. Nie można co roku walczyć o awans. Później zawsze zdarzy się jakiś kryzys – mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Zbigniew Boniek.

Jeśli Abramczyk Polonia awansu w sezonie 2026 nie wywalczy, a słowa legendarnego polskiego piłkarza się sprawdzą, bydgoski ośrodek w kolejnych latach może nie być już czołowym na drugim poziomie rozgrywkowym w naszym kraju. Jerzy Kanclerz, a więc prezes klubu, sam zdradził, że po trzecim niepowodzeniu, być może zacznie się rozglądać za kimś, kto mógłby go zastąpić (więcej TUTAJ).

– Jesteśmy z Jurkiem dobrymi kolegami. Widziałem go w sobotę i zażartowałem: “Jurek, jak za rok nie awansujemy, to z taczką przyjadę. Rób, co chcesz, ale Polonia ma to zrobić”. Przy tej publiczności, historii, inwestycjach, planach przebudowy stadionu i tak dalej, mając Pawełczaka i Przyjemskiego, nie można nie awansować. Tylko jest jedna zasada. Trzeba mieć ciągle żołądek przyklejony do pleców i być głodnym sukcesów. Nie może być przekonania, że jesteśmy najlepsi, bo to nic nie pomaga. Musi się być skoncentrowanym – zaznacza nasz rozmówca.

Za Polonią ciąży to, co się stało w zeszłym roku. Brak awansu w sezonie 2024 trzeba zrzucić na pewną nonszalancję, pewność siebie i przekonania, że w Rybniku jakoś sobie poradzimy, a w Bydgoszczy to ich na pewno pokonamy. Polonia pewnie zwyciężyła w fazie zasadniczej w Rybniku i była przekonana, że sobie tam poradzi – uważa Zbigniew Boniek.

Przyczyny porażki Abramczyk Polonii
Wówczas faktycznie bydgoski klub postawił obok stadionu namiot, pod którym drużyna miała świętować awans. Jego ostatecznie nie wywalczyła. W tym toku było jednak zupełnie inaczej. Można śmiało stwierdzić, że w Abramczyk Polonii wyciągnięto wnioski i całkowicie inaczej podchodzono do fazy play-off. A mimo tego nie udało się, ani zwyciężyć w rozgrywkach, ani tryumfować w barażach.

Baraże są nierównomierne. Wiadomo, że drużyna z PGE Ekstraligi ma inny budżet i zawodników. To tak samo, jakby grać baraż pomiędzy trzecim od końca zespołem z PKO Ekstraklasy a trzecią ekipą z Betclic I ligi. W takich sytuacjach klub z wyższej klasy rozgrywkowej prawie zawsze jest uprzywilejowany, jeszcze w tym przypadku jadąc rewanż u siebie – tłumaczy były prezes PZPN.

Jednocześnie przyznaje, że widząc skład Polonii na sezon 2025, mówił, iż dobrze on wygląda, ale zespół ma za słabych juniorów. I jak dodaje, to się na koniec potwierdził. Co prawda jego zdaniem wykonywali oni dobrą robotę na swoim torze, ale w wyjazdowych spotkaniach już tak niemal nigdy nie było. A punkty młodzieżowców są potrzebne, jeśli ktoś z seniorów zawodzi. Zauważa on też fakt, że w najważniejszych meczach nigdy nie było tak, aby cała piątka pojechała dobrze. Dla przykładu podczas rewanżowej potyczki w barażu trzech żużlowców wywalczyło sześć “oczek”.

Buczkowski na swoim obiekcie, a na wyjeździe to czasami dwóch zupełnie innych zawodników. Kai Huckenbeck może zrobić w jednych zawodach dwa razy zero, a później przywieźć trzy “trójki”. Tom Brennan także był nierówny. Szymon Woźniak jako kapitan starał się być najlepszy, ale mam wrażenie, że w tym sezonie trochę brakowało mu szybkości. Moim zdaniem Aleksandr Łoktajew w Metalkas 2. Ekstralidze powinien kręcić bardzo dobre wyniki, a również różnie bywało – zwraca uwagę 80-krotny reprezentant Polski.

Aczkolwiek od razu zaznacza, że nie zgadza się ze stwierdzeniami, że niektórym zawodnikom się nie chce awansować, gdyż mogą później stracić miejsce w zespole. Powód jest prosty – nawet jeśli z którymś z nich po ewentualnej promocji nie przedłużono by kontraktów, to mnóstwo klubów z Metalkas 2. Ekstraligi i tak biłoby się o nich.

Wiele osób odpowiedzialność za brak awansu Abramczyk Polonii do PGE Ekstraligi zrzuca na barki szkoleniowca Tomasza Bajerskiego. Zarzucają mu oni, chociażby brak odpowiedniej atmosfery w zespole, nie najlepsze przygotowanie toru oraz błędy w taktycznym zarządzaniu podczas spotkań. Dlatego cały czas trwają spekulacje, że może on zostać zwolniony z klubu.

– Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że za wynik odpowiedzialny jest trener, to trudno, aby jego rozliczenie było pozytywne. Jednakże jestem z tych, który uważa, że razem wygrywamy i razem przegrywamy. Nie wiem, czy danie Tomaszowi Bajerskiemu trzeciej szansy nie byłoby niewskazane. Nie przeceniałbym w żużlu roli szkoleniowca. On nie ma wpływu na to, jak wyglądają motocykle zawodników czy jaka jest ich kondycja, ponieważ rzadko bywają w klubie. Zadaniem menadżera jest przede wszystkim dbanie o tych najmłodszych żużlowców. Oczywiście, moim zdaniem atmosfera czasami również jest ważna, aby jeden za drugiego chciał umrzeć na torze, lecz to bardziej kwestia psychologiczna. Trudno mi sobie wyobrazić, aby trener miał wpływ na to, żeby któryś z zawodników pojechał szybciej – podsumowuje Zbigniew Boniek.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin