CELEBRITY
Burmistrz z Lubelszczyzny na delegacji w Budapeszcie. Wybrał się z Romanowskim na piwo

Burmistrz Izbicy (woj. lubelskie) pojechał do Budapesztu w ramach delegacji. Tam, jak się okazało, wyskoczył na piwo z ukrywającym się na Węgrzech Marcinem Romanowskim. Jak podaje Wirtualna Polska, za podróż zapłacił Urząd Miejski. Resztę — zakwaterowanie i wyżywienie — pokrył poseł PiS.
“Z Jerzym Lewczukiem, burmistrzem Izbicy — rozmowy o sprawach regionu, planowanie interpelacji poselskich, a także chwila wytchnienia i zwiedzanie Budapesztu by night i w blasku popołudniowego słońca” — chwalił się w sierpniu Marcin Romanowski, publikując zdjęcia ze spotkania z samorządowcem.
WP ustaliła, że Jerzy Lewczuk w Budapeszcie był w ramach delegacji, która zaakceptowana została przez przewodniczącego Rady Miejskiej. Burmistrzowi zwrócono koszty paliwa — 560 zł — a resztę zafundował mu Marcin Romanowski.
Na nocleg to byłem kwaterowany u pana posła. Przecież on ma tam mieszkanie. Obiad, nie obiad, wszystko on fundował — tłumaczy w rozmowie z portalem. Dodaje, że pojechał tam, by omówić “sprawy regionu i samorządu”. — Co mogłem z nim załatwić, uzgodnienia jakieś — odpowiada, pytany o szczegóły. Lewczuk zaznacza też, że jest “zwykłym śmiertelnikiem” i po pracy chodzi na piwo, które zresztą było bezalkoholowe.
To nie był turystyczny wyjazd, bo mam delegację służbową. Jakby mi mieszkańcy nie ufali, to by mnie nie wybrali po raz kolejny na trzecią już kadencję — podkreśla.
Do sprawy odniósł się także przewodniczący Rady Miejskiej, który zaakceptował delegację burmistrzowi. — Pojechał, bo miał taką potrzebę — stwierdza w rozmowie z WP i wyjaśnia, że poseł Romanowski to przyjaciel, który wielokrotnie pomagał “w różnych sprawach”. — Nie wydaje mi się, żebyśmy za takie małe pieniądze zrobili jakiś nietakt. Myślę, że inni wydają na takie rzeczy bardziej niepotrzebne i to dużo większe pieniądze — mówi Jerzy Dusznik .