Connect with us

CELEBRITY

Często grał z kontuzją”. Dramat Hurkacza. Wiemy, co dalej

Published

on

Hubert Hurkacz jest najniżej w rankingu od prawie siedmiu lat. – Często grał z kontuzją, albo jakimś drobnym urazem – tłumaczy WP Marcin Matkowski. Czy jest nadzieja na powrót Polaka do pierwszej dziesiątki rankingu?

Jeszcze w maju był o kilka piłek od ogrania Novaka Djokovicia i zdobycia tytułu w Genewie. Teraz Hubert Hurkacz jest w ósmej dziesiątce światowego rankingu, a od jego ostatniego spotkania minęły ponad cztery miesiące. Dla Polaka to był stracony rok. Co poszło nie tak?

Stracony rok Hurkacza. “Otwarcie się nie mówi”
Zaczęło się nie najgorzej. Najpierw nadszedł finał drużynowego turnieju United Cup, choć później Australian Open zakończył na drugiej rundzie. Półfinał turnieju w Rotterdamie w lutym, gdzie pokonał Andrieja Rublowa i stoczył wyrównany bój z Carlosem Alcarazem, wskazywał, że to może być sezon jak każdy inny, w którym Polak będzie jednym z czołowych tenisistów świata.

Niestety, tak się nie stało, a wszystkiemu winne są kontuzje. Uraz pleców złapał go tuż przed marcowym turniejem w Miami. Później jednak Polak wrócił i zaczął prezentować się bardzo dobrze. W Rzymie dotarł do ćwierćfinału, w Genewie otarł się o trofeum. Następnie przyszedł jednak nieudany Roland Garros.

Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. 9 czerwca Hurkacz nie przystąpił do spotkania w ‘s Hertogenbosch, gdzie miał zagrać z Markiem Lajalem. Od tego momentu, nie widzieliśmy go na korcie.

Trudno powiedzieć, czy sezon Huberta mógłby być dużo lepszy. To stracony rok o tyle, że w wielu spotkaniach nie mógł pokazać swojego maksimum. Wydaje mi się, że on często grał z kontuzją, jakimś drobnym urazem. O nich otwarcie się nie mówi, by przeciwnicy nie mogli ich jakoś wykorzystać. To można było zauważyć po jego mimice, poruszaniu się po korcie – opowiada Marcin Matkowski, były tenisista i finalista turniejów wielkoszlemowych.

“Bardzo dobra decyzja”. To może zadecydować o przyszłości Polaka
Hubert Hurkacz pod koniec września poinformował, że przedwcześnie kończy sezon. W oficjalnym komunikacie nie mówił o urazie. “Czuję się dobrze, wszystko idzie tak, jak trzeba i wygląda naprawdę pozytywnie. Codziennie pracuję z moim zespołem na siłowni, na korcie i z fizjoterapeutą” – napisał w mediach społecznościowych.

Ciekawe może być to, że Hurkacz nie zdecydował się spróbować swoich sił w jednym z końcowych turniejów pod koniec sezonu. Mógł w ten sposób nadrobić punkty i straconą pozycję w rankingu.

– To bardzo dobra decyzja, że Hubert wcześniej zakończył sezon. Nie ma znaczenia czy skończyłby zmagania 10 pozycji wyżej czy niżej. Występy w kilku turniejach nie miałyby już większego sensu. Teraz będzie mógł się przygotować już spokojnie do zawodów w styczniu – ocenia Markowski.

Podkreśla, że to dobra decyzja w kontekście jego kariery, ponieważ przyspieszając powrót, mógłby tylko sobie zaszkodzić.

– Hubert ma wszystko, by wrócić do czołówki. Jest jednak jeden warunek: musi być po prostu zdrowy. Dlatego nie ma co na siłę przyśpieszać jego powrotu – tłumaczy były zawodnik.

Tak Hurkacz wróci na szczyt. Jest rzecz, która mu pomoże
Obecnie Hurkacz zajmuje 78. miejsce w rankingu ATP. W porównaniu z początkiem roku spadł aż o 60 pozycji. To bardzo utrudni mu powrót. Już w pierwszej rundzie będzie mógł trafiać na Alcaraza, Sinnera czy Djokovicia. Dodatkowo, czasem musiałby się przedzierać przez kwalifikacje.

Jest jednak mechanizm, który chroni tenisistów po kontuzji. To tzw. zamrożony ranking. Zawodnik, który nie grał przez ostatnie sześć miesięcy z powodu kontuzji, może aż w dziewięciu kolejnych turniejach startować ze “starymi” punktami, które zgromadził przed urazem.

W tym kontekście decyzja o zakończeniu sezonu przedwcześnie wydaje się tym bardziej słuszna. Jeśli Hurkacz wróciłby na jeden-dwa turnieje w październiku bądź listopadzie, to nie mógłby korzystać z zamrożonego rankingu. A tak będzie miał delikatnie łatwiej, przynajmniej w części sezonu.

W przyszłym sezonie Hubert z powodu kontuzji będzie mógł skorzystać z zamrożonego rankingu. Dodatkowo to jest taki zawodnik, którego ludzie chcą oglądać i będzie otrzymywał dzikie karty do turniejów, co sprawi, że będzie mógł spokojnie planować sezon – objaśnia Matkowski.

Uważa, także, że mecze z wyżej rozstawionymi przeciwnikami nie będą raczej dla Hurkacza specjalnie dużym problemem.

– Jasne, czasem nie będzie rozstawiony i będzie wpadał na zawodników z czołówki. Jednak ci tenisiści także nie za bardzo będą chcieli z nim się mierzyć. Dodatkowo Hurkacz jest takim zawodnikiem, który ma potężny serwis i tylko tym elementem jest w stanie wiele zwyciężyć w sporej liczbie spotkań – objaśnia nasz rozmówca.

Hubert Hurkacz w przyszłym sezonie skończy już 29 lat. W związku z tym wielu uważa, że najbliższy rok zadecyduje o tym, czy Polak będzie w stanie wrócić do światowej czołówki. Finalista turniejów wielkoszlemowych jest jednak innego zdania.

– Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że przyszły sezon będzie dla niego najważniejszy. Nie ma co przyspieszać powrotu, niech zacznie grać, kiedy znowu będzie gotowy i zdrowy. Nie ma znaczenia termin, jest na tyle młodym zawodnikiem, że przed sobą ma jeszcze wiele lat grania – podsumowuje Marcin Matkowski.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin