CELEBRITY
Farrell nagle wypalił o synu. Teraz Bachleda-Curuś musi się z tym zmierzyć
Związek Alicji Bachledy-Curuś i Colina Farrella poruszył Polskę. Z tej miłości na świat przyszedł Henry. Teraz gwiazdor nagle przerwał milczenie w sprawie syna.
Alicja Bachleda-Curuś to jedna z najbardziej znanych polskich aktorek, której kariera sięga daleko poza granice kraju. Swoją rozpoznawalność zdobyła już jako nastolatka, gdy wcieliła się w postać Zosi w kultowej ekranizacji Pana Tadeusza w reżyserii Andrzeja Wajdy. Rola ta stała się dla niej przepustką do świata kina międzynarodowego i otworzyła drzwi do kolejnych znaczących projektów w Polsce i za granicą. Aktorka próbowała swoich sił także w dubbingu, użyczając głosu w popularnej serii gier Wolfenstein.
Punktem zwrotnym w jej życiu był wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczęła nowy etap – zarówno zawodowy, jak i osobisty. W Hollywood udało jej się zdobyć uznanie i stabilną pozycję, jednocześnie pozostając silnie związana z Polską i rodziną w ojczyźnie. W listopadzie 2008 roku Bachleda-Curuś poznała Colina Farrella, z którym połączyło ją uczucie.
Ich związek wzbudzał ogromne zainteresowanie mediów na całym świecie, a para stała się obiektem licznych publikacji i komentarzy. Rok później aktorka wystąpiła u boku Farrella w filmie Ondine w reżyserii Neila Jordana, który przyniósł im wspólny sukces artystyczny.
W 2009 roku para powitała na świecie swojego syna – Henry’ego Tadeusza Farrella, który urodził się 7 października. Choć narodziny dziecka były dla nich ogromnym szczęściem, ich związek nie przetrwał próby czasu. Po dwóch latach Alicja Bachleda-Curuś i Colin Farrell rozstali się, zachowując jednak wzajemny szacunek i dojrzałość. Oboje wielokrotnie podkreślali, że najważniejsze jest dla nich dobro syna i utrzymanie dobrych relacji dla jego spokoju i szczęścia.
Dziś, gdy Henry ma już 16 lat, dorasta w Stanach Zjednoczonych, z dala od blasku polskich mediów. Choć nie mówi po polsku, coraz śmielej odnajduje się w świecie show-biznesu, w którym od najmłodszych lat towarzyszy ojcu. Colin Farrell często zabiera go na filmowe premiery i uroczyste gale, traktując te momenty jako wyjątkowy czas spędzony razem.
Podczas tegorocznej, 77. gali rozdania nagród Emmy, która odbyła się we wrześniu, Henry ponownie wzbudził zainteresowanie mediów. Towarzysząc ojcu nominowanemu za rolę w serialu „Pingwin”, zachwycił elegancją, pewnością siebie i dojrzałością. Wielu obserwatorów zwróciło uwagę na jego uderzające podobieństwo do rodziców – a niektórzy zauważyli, że młody Farrell już teraz przerósł słynnego tatę zarówno wzrostem, jak i urodą.
Co tym razem aktor miał do powiedzenia o swoim synu? Zaskoczył wszystkich.
Warto przypomnieć, że Colin Farrell jest ojcem dwóch synów. Starszy z nich, James, pochodzi ze związku aktora z modelką Kim Bordenave. Chłopiec zmaga się z zespołem Angelmana – rzadkim schorzeniem neurologicznym, które powoduje niepełnosprawność ruchową i intelektualną.
W rozmowie z portalem Extra Colin Farrell został zapytany, czy jego młodszy syn, Henry, planuje pójść w ślady ojca i spróbować swoich sił w aktorstwie. Gwiazdor przyznał, że nie jest pewien, czy chłopak wybierze tę drogę, i zaznaczył, że pozwala mu samodzielnie decydować o swojej przyszłości.
Nie sądzę. Wiem, że jest zajęty odkrywaniem własnej drogi, co jest najważniejsze, i nawet gdyby zajął się aktorstwem, nie wierzę, że podążałby moimi śladami. Zawsze będzie szedł własną drogą – wyznał.
Podczas zeszłorocznej promocji filmu „Sugar” Colin Farrell udzielił wywiadu wspomnianemu portalowi. W rozmowie zdradził, że jego obaj synowie chętnie oglądają filmy, w których występuje. Zapytany, czy Henry i James potrafią być wymagającymi krytykami, przyznał, że tak właśnie jest. Dodał jednak z uśmiechem, że liczy na ich łagodność przy ocenie najnowszej produkcji.
Powinni być wrażliwi na moje uczucia – stwierdził.
W kolejnej części wywiadu aktor podzielił się refleksją na temat ojcostwa. Uznał, że najważniejszym elementem wychowania jest umiejętność stworzenia dziecku bezpiecznej przestrzeni do otwartego wyrażania uczuć.
Chcesz po prostu… stworzyć środowisko, w którym będą mogli przyjść do ciebie, jeśli będą chcieli… jeśli będą chcieli się czymś podzielić… Chodzi po prostu o to, żeby być dostępnym, to wszystko – zdradził.
Teraz z tymi rewelacjami musi zmierzyć się Alicja Bachleda-Curuś.
