CELEBRITY
Brat Obajtka wpadł po uszy. Chciał kupić luksusową willę za bezcen, grozi mu 10 lat więzienia
Jego brat przez lata był jednym z najpotężniejszych ludzi w kraju, a on sam w ciszy budował swoją pozycję w Lasach Państwowych. Teraz Bartłomiej O., brat Daniela Obajtka, jest na prostej drodze do prokuratorskich zarzutów i nawet 10 lat więzienia. Chciał kupić luksusowy apartament za ułamek wartości, a śledczy twierdzą, że zlekceważył nawet polecenia ministry, byle tylko dopiąć swego.
Brat Obajtka pod lupą prokuratury. Chodzi o mieszkanie warte fortunę za ułamek wartości
Afera w Lasach Państwowych zatacza coraz szersze kręgi, a na jej celowniku znalazł się brat samego Daniela Obajtka. Prokuratura Regionalna w Krakowie jest na finiszu śledztwa, które planuje zakończyć do 16 grudnia 2025 roku. Jak informuje prokurator Janusz Kowalski, na ławie oskarżonych może zasiąść cała trójka byłych prominentnych urzędników.
Podejrzanymi w sprawie są: Bartłomiej O. – były Regionalny Dyrektor Lasów Państwowych w Gdańsku, Józef K. – były Generalny Dyrektor Lasów Państwowych oraz Jan B. – były Nadleśniczy Nadleśnictwa w Gdańsku.
Stawka w tej grze jest ogromna, a liczby porażają. Prokuratura bada sprawę próby zakupu przez Bartłomieja O. luksusowego, 70-metrowego mieszkania w zabytkowej leśniczówce w Gdyni. Wartość rynkową lokalu oszacowano na ponad 600 tys. zł. Cena dla brata byłego prezesa Orlenu? Po uwzględnieniu gigantycznej bonifikaty, zaledwie 51 tys. zł. Tyle co za kilkuletnie auto z komisu. Skala potencjalnych strat dla Skarbu Państwa jest jednak znacznie większa, bo sprawa dotyczy łącznie trzech lokali.
Sprawa dotyczy przekroczenia uprawnień i narażenia Lasów Państwowych na powstanie szkody majątkowej wielkich rozmiarów, w kwocie ponad 2 300 000 złotych.
Podejrzanym za przekroczenie uprawnień i niegospodarność grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Rzut na taśmę i człowiek bez kwalifikacji. Tak miał wyglądać przekręt
Prokuratura odtworzyła mechanizm, który wygląda jak scenariusz filmu o układach władzy. Według śledczych, Bartłomiej O., jako dyrektor regionalny, najpierw odwołał niewygodną nadleśniczą w Gdańsku. Na jej miejsce powołał swojego zastępcę, Jana B., który… nie miał nawet wymaganego wykształcenia leśniczego. To właśnie on miał być gwarantem, że transakcja przebiegnie gładko.
Cała operacja odbywała się w atmosferze niezwykłego pośpiechu. Umowę przedwstępną zawarto 9 stycznia 2024 roku, czyli trzy dni po tym, jak nowa minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska, wydała kategoryczny nakaz wstrzymania takich transakcji. Wiceminister Mikołaj Dorożała nie ma wątpliwości, że była to próba dopięcia interesu w ostatniej chwili.
Już po decyzji minister Hennig-Kloski, która nakazała wstrzymanie tej transakcji, tam była ewidentnie próba dopięcia tej transakcji. W ostatnim rzucie, kiedy już wiedzieli, że zmiana w Lasach Państwowych następuje.
Wygląda na to, że brat byłego prezesa Orlenu czuł się na tyle pewnie, że zignorował bezpośrednie polecenie członka rządu.
Rzut na taśmę i człowiek bez kwalifikacji. Tak miał wyglądać przekręt
Prokuratura odtworzyła mechanizm, który wygląda jak scenariusz filmu o układach władzy. Według śledczych, Bartłomiej O., jako dyrektor regionalny, najpierw odwołał niewygodną nadleśniczą w Gdańsku. Na jej miejsce powołał swojego zastępcę, Jana B., który… nie miał nawet wymaganego wykształcenia leśniczego. To właśnie on miał być gwarantem, że transakcja przebiegnie gładko.
Cała operacja odbywała się w atmosferze niezwykłego pośpiechu. Umowę przedwstępną zawarto 9 stycznia 2024 roku, czyli trzy dni po tym, jak nowa minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska, wydała kategoryczny nakaz wstrzymania takich transakcji. Wiceminister Mikołaj Dorożała nie ma wątpliwości, że była to próba dopięcia interesu w ostatniej chwili.
Już po decyzji minister Hennig-Kloski, która nakazała wstrzymanie tej transakcji, tam była ewidentnie próba dopięcia tej transakcji. W ostatnim rzucie, kiedy już wiedzieli, że zmiana w Lasach Państwowych następuje.
Wygląda na to, że brat byłego prezesa Orlenu czuł się na tyle pewnie, że zignorował bezpośrednie polecenie członka rządu.
Kariera w cieniu brata. Kim jest Bartłomiej O.?
Zanim jego brat Daniel Obajtek stał się jedną z najważniejszych osób w państwie, Bartłomiej O. przez lata był szeregowym pracownikiem Lasów Państwowych. Jego kariera wystrzeliła jak rakieta, gdy Prawo i Sprawiedliwość przejęło stery w kraju.
W 2016 roku został nadleśniczym w Choczewie, by zaledwie dwa lata później, w 2018 roku, awansować na fotel dyrektora całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. To właśnie ten błyskawiczny awans i późniejsze działania wzbudziły zainteresowanie śledczych. Przypadek? Śledczy zdają się w to nie wierzyć.
“Sprzątanie” w Lasach Państwowych. Afera z mieszkaniem to dopiero początek?
Zawiadomienie, które pogrążyło Bartłomieja O., to efekt wielkiego audytu zarządzonego przez nowe szefostwo Lasów Państwowych. Witold Koss, nowy dyrektor, zapowiedział, że nie będzie taryfy ulgowej dla nikogo i zamierza rozliczyć wszystkie nieprawidłowości z czasów poprzedniej władzy.
Pierwsze głowy już poleciały. Do ostatecznej transakcji sprzedaży lokalu nie doszło, a Bartłomiej O. najpierw stracił stanowisko, a potem został zwolniony dyscyplinarnie. Teraz o jego przyszłości zadecyduje sąd. W kuluarach mówi się, że to dopiero początek rewelacji, a lista osób z zarzutami może się wydłużyć.
