CELEBRITY
Z ostatniej chwili. Podano przyczyny zgonu żony Rynkowskiego. Tego nikt nie podejrzewał
Czy ta sprawa naprawdę jest już zamknięta — czy tylko tak wygląda na papierze? Prokuratura ujawniła właśnie nowe szczegóły dotyczące śmierci żony Ryszarda Rynkowskiego i choć brzmią one jednoznacznie, wciąż zostawiają miejsce na kilka znaków zapytania.
Nie żyje ukochana żona Ryszarda Rynkowskiego
18 września media przekazały informację o śmierci żony Ryszarda Rynkowskiego, Edyty. Tragedia wydarzyła się w ich mieszkaniu w Brodnicy. Z pozoru dramat prywatny, ale wokół osób publicznych nic nie pozostaje prywatne na długo. Wstępne komunikaty były dość lakoniczne — prokuratura potwierdziła, że przeprowadzono oględziny ciała i miejsca zdarzenia, a pierwsze obserwacje wskazywały na brak udziału osób trzecich.
Wkrótce przeprowadzono sekcję zwłok. To ona miała odpowiedzieć na pytanie, co dokładnie wydarzyło się w mieszkaniu muzyka. W tej części ustalenia wyglądały na jednoznaczne: biegły stwierdził niewydolność oddechowo-krążeniową spowodowaną pęknięciem żylaków przełyku. To poważny, nagły stan, który często pojawia się u osób borykających się z chorobami przewlekłymi układu pokarmowego lub krążenia.
Wokół zaczęły pojawiać się spekulacje, często karmione ciszą ze strony śledczych. Bo sekcja sekcją — ale co z toksykologią? Co z pełnymi wynikami badań? Kiedy prokuratura mówi „wstępnie”, to znaczy tylko jedno: będzie ciąg dalszy. A opinia publiczna, jak można się było spodziewać, czekała na kolejne komunikaty, próbując dopasować to, co już usłyszano, do tego, czego jeszcze nikt oficjalnie nie wypowiedział.
Dodatkowo sprawę nagłośniło to, że Ryszard Rynkowski został przesłuchany jako świadek. Postępowanie od początku prowadzono w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Przedłużające się śledztwo w sprawie śmierci Edyty Rynkowskiej
W październiku prokuratura przekazała informację, która tylko podsyciła zainteresowanie. Prokurator Izabela Oliver z Prokuratury Okręgowej w Toruniu stwierdziła w rozmowie z mediami, że wyników toksykologii nadal nie ma i że nie jest w stanie określić, kiedy będą dostępne. Brak takiego wskazania zawsze sprawia, że opinia publiczna wstrzymuje oddech, a w przestrzeni medialnej zaczynają się mnożyć interpretacje.
W tej części historii nie ma sensacji, ale jest pewien rodzaj niepewności. I to ona sprawia, że temat powraca — nawet gdy prokuratura twierdzi, że zrobiła wszystko, co było do zrobienia. Bo dopóki nie pojawiają się wszystkie dane, opinia publiczna ma tendencję do samodzielnego dopisywania brakujących fragmentów.
Do tego dochodzi fakt, że śledztwo wciąż formalnie toczyło się w ramach artykułu dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci. Brzmiało to dla wielu jak furtka do niespodziewanego zwrotu akcji, choć w praktyce oznaczało tylko tyle, że procedura musi objąć pełen pakiet badań i opinii, zanim postępowanie zostanie zamknięte. Brak wyników toksykologii sprawiał więc, że nikt nie mógł powiedzieć o tej sprawie ostatniego słowa.
Ostateczne ustalenia w sprawie śmierci żony Ryszarda Rynkowskiego
Kiedy na początku listopada prokuratura przekazała mediom kolejną porcję informacji, wreszcie udało się uporządkować fakty. Pewne elementy stały się jasne: przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa spowodowana pęknięciem żylaków przełyku — to stwierdzono oficjalnie i jednoznacznie. Potwierdzono także brak obrażeń i brak jakichkolwiek śladów przemocy.
To oznacza, że niezależnie od tego, kiedy pojawią się wyniki toksykologii, zasadniczy obraz medyczny jest już znany. I choć wiele osób liczyło, że przedłużające się oczekiwanie na wyniki może oznaczać przełom, prokuratura trzymała się swojej wersji: wszystkie dotychczasowe ustalenia wskazują na naturalny mechanizm śmierci. Nie znaleziono niczego, co mogłoby świadczyć o ingerencji z zewnątrz.
Prokuratura potwierdziła, że żona Ryszarda Rynkowskiego zmarła w wyniku niewydolności oddechowo-krążeniowej spowodowanej pęknięciem żylaków przełyku. Wykluczono udział osób trzecich i umorzono śledztwo. Wyniki badań toksykologicznych wciąż nie zostały ujawnione, ale dotychczasowe ustalenia nie wskazują, by miały zmienić ustalony przebieg zdarzeń.
