CELEBRITY
Okaleczając swoją 10 -letnią córeczkę wyłudzała od internautów pieniądze na rzekome lecenie dziecka foto: Woźniak Andrzej
Latami polewała Julcię kwasem, by zarabiać na litości. Rodzina broni wyrodnej matki, która torturowała 10-latkę?!
W Sądzie Okręgowym w Siedlcach ruszył proces przeciwko Monice B. (44 l.) z Sięciaszki (woj. lubelskie), która oskarżona jest o to, że okaleczając swoją 10 -letnią córeczkę wyłudzała od internautów pieniądze na rzekome lecenie dziecka. Polewała Julię żrącymi substancjami, wywołując stany zapalne skóry, w wyniku czego dziewczynka straciła część prawego ucha. Rodzina wyrodnej matki zamiast potępić ohydne czyny Moniki B., w sądzie zachowuje się tak, jakby chciała ją osłonić przed krytyką. Jednocześnie biegli sądowi potwierdzają, że matka świadomie znęcała się nad dzieckiem.
W Siedlcach ruszył proces matki oskarżonej o okaleczanie 10-letniej córki kwasem w celu wyłudzania pieniędzy.
Monika B. z premedytacją szpeciła Julię, która straciła część ucha i ma blizny na twarzy, by wzbudzić litość internautów.
Rodzina oskarżonej, zamiast potępić jej czyny, utrudnia pracę mediów i zachowuje się, jakby chciała ją osłonić przed krytyką.
Jakie nowe fakty wyjdą na jaw w tej bulwersującej sprawie i co ostatecznie zdecyduje sąd?
W Siedlcach ruszył proces matki, która oblewała córkę kwasem
Ta jedna z najbardziej bulwersujących spraw ostatnich lat w Polsce znalazła swój finał w sądzie. Przy drzwiach zamkniętych trwa proces przeciwko Monice B. z Sięciaszki Drugiej (woj. lubelskie), matki Julii B. (10 l.), która z premedytacją i publicznie znęcała się nad swoją nieletnią córką.
Monika B. oblewała córeczkę kwasem? Potwór, nie matka!
Organizowała zbiórki internetowe na leczenie dziewczynki, której sama szpeciła twarz i szyję, by wywołać współczucie czytelników. W wyniku skandalicznych praktyk wyrodnej matki Julcia straciła fragment prawego ucha, ma również na twarzy blizny, które będzie nosiła do końca życia.
Specjalnie rozdrażniała rany
Gehenna małej Julci trwała latami. Monika B. wymyśliła oszustwo, które wzbudzało litość w internautach. Na publikowanych przez wyrodną matkę zdjęciach, na portalach pomocowych Julcia wyglądała strasznie, objawy i uszkodzenia skóry sugerowały przewlekłą i nieuleczalna chorobę.
By wyłudzać jak najwięcej pieniędzy, fotografie musiały być aktualizowane, w związku z tym Monika B. zaczęła rozdrażniać rany dziecka, żeby się nie goiły. Polewała Julcię, substancjami, które wżerały się w ciałko dziecka.
Ojciec dziewczynki w poprzednich materiałach “SE” twierdzi, że o potwornych czynach kobiety nie wiedział, a gdyby się zorientował – zawiadomiłby służby.
Lekarze odkryli przerażającą prawdę
Oszustwo wykryli lekarze szpitala w Lublinie. Obraz kliniczny i przebieg choroby dziecka nie pasował do żadnej znanej jednostki chorobowej, a kształt i ewolucja zmian na skórze twarzy dziecka wskazywały na to, że nie mają one charakteru naturalnego. Biegli potwierdzili, że zmiany te miały charakter urazowy i były spowodowane działaniem człowieka.
Zespół Münchhausena
Kobieta została tymczasowo aresztowana. Biegli psychiatrzy potwierdzają, że matka świadomie znęcała się nad swoim dzieckiem. Stwierdzili u Moniki B. zespół Münchhausena przez przeniesienie. To rzadkie zaburzenie, w którym opiekun celowo wywołuje objawy choroby u podopiecznego, by zyskać współczucie i uwagę otoczenia, a także uzyskać z tego tytułu korzyści m.in. finansowe.
Rodzina stoi murem za Moniką
Podczas ostatniej rozprawy rodzina wyrodnej matki zamiast potępiać potworne praktyki Moniki B., w sądzie zachowuje się tak, jakby chcieli ją osłonić przed krytyką. Przed drzwiami sali rozpraw kuzynka i mąż oskarżonej uniemożliwiają pracę reporterom, wykrzykują do nich słowa obraźliwe, by zaprzestali relacji ze sprawy.
Sąsiedzi: “Diabeł wcielony!”
Reporter “Super Expressu” w 2024 roku rozmawiał z sąsiadami Moniki B. Nie mieli o niej dobrej opinii.
– Diabeł wcielony, niech się smaży w piekle – mówił krewny jej męża. – Sam widziałem, że ją specjalnie sadzała w miejscu, gdzie były kleszcze – dodaje. Inni zwracają uwagę, że Monika coraz bardziej chowała córkę przed ludźmi. – Może nie chciała, żeby się dziecko wygadało? – zgadują. – Ona nie robi, tylko z tego dziecka żyje – dodał inny sąsiad.
