CELEBRITY
Jak zwykle rozgrzała internet
Żona Michała Żebrowskiego po raz kolejny udowodniła, że dystans to jej drugie imię. Zobacz, co zrobiła tuż przed wyjściem na słynny Bal Fundacji TVN! Tego nikt się nie spodziewał.
Czerwony dywan i prawda o butach: Bal TVN od frontu i od zaplecza
Bal Fundacji TVN to jedna z tych imprez, które co roku resetują polski show-biznes. To tam, 22 listopada, zbierają się wszyscy, którzy coś znaczą – i to w swoich najbardziej galowych, dopracowanych wersjach. Na widokach z czerwonego dywanu wszystko lśni: suknie są drogie, makijaże perfekcyjne, a torebki i biżuteria krzyczą luksusem. W tym roku, jak zwykle, nie zabrakło stałych bywalczyń, które zadały szyku – były Małgorzata Rozenek-Majdan, Anita Werner, Paulina Krupińska i Monika Olejnik. Były pióra, cekiny i gorsety.
Ale w tym całym medialnym festiwalu perfekcji zawsze znajdzie się ktoś, kto pokaże, że to wszystko jest tylko pracą. I w tym roku tę niewygodną prawdę przypomniała Aleksandra Żebrowska, która zamiast klasycznego relacjonowania, jak idealnie szykuje się na bal, wrzuciła do sieci coś szczerze rozbrajającego.
Parada perfekcji i żółta suknia. Gwiazdy na balu TVN
Zanim przejdziemy do kulis, warto oddać sprawiedliwość tym, którzy na Bal Fundacji TVN przyszli, by wyglądać doskonale. To w końcu charytatywne wydarzenie, a dress code wymaga najwyższej elegancji.
Małgorzata Rozenek-Majdan, jak zwykle, postawiła na spektakl. Jej czarna suknia z gorsetową górą była strzałem w dziesiątkę, ale torebka ozdobiona długimi piórami przykuwała wzrok. Był to mocny, hollywoodzki wybór. Z kolei Anita Werner postawiła na kolor, wybierając malinową kreację, do której dopasowała torebkę i eleganckie kolczyki. Było prosto, z klasą i energetycznie. Paulina Krupińska wybrała coś bardziej romantycznego – jej sukienka była dekorowana perłami. Klasyczną elegancję prezentowały też Dorota Szelągowska w czerni i Katarzyna Warnke w intensywnej czerwieni, która na Balu TVN zawsze się broni. Na tym tle, uwagę zwracał mocny kolor – żółta suknia Marty Wierzbickiej, która wyraźnie odcinała się od dominującej czerni i czerwieni.
Wszystkie te panie relacjonowały swoje przygotowania: od fryzjera, przez makijaż, aż po finałowe zapięcie sukni. To jest ten oficjalny wizerunek, który sprzedają media: zero wysiłku, tylko efekt końcowy.
Kryzys obuwniczy Żebrowskiej – szczerość ponad glamour
I wtedy wkracza Aleksandra Żebrowska. Podczas gdy wszyscy inni serwowali glamour i perfekcję, Żebrowska zdecydowała się na anty-reklamę wielkich wyjść.
Na swoim InstaStories opublikowała nagranie, które mogłoby być podpisane: “Prawda o Balu”. Zamiast idealnej sylwetki w sukni, pokazała bardzo bliskie ujęcie swojej stopy w eleganckim, złotym sandałku na cienkich paskach. Był to but z wąskim czubkiem. Problem w tym, że jej palce w ogóle się w nim nie mieściły. Stopa była wyraźnie stłoczona i deformowała but, co miało w sobie coś zarówno dramatycznego, jak i komicznego.
Dziś Bal. Te chyba nie – podpisała
To jest felietonowy moment: w świecie, gdzie każdy milimetr na czerwonym dywanie musi być idealny, Żebrowska pokazała palce, które krzyczą: “Ten but jest za mały, ale wytrzymam!”. Było to natychmiastowe przełamanie blichtru. W momencie, gdy inni celebrowali luksus i bezbłędność, ona pokazała, że nawet na najbardziej prestiżowej imprezie trzeba czasem cierpieć dla urody – i że to cierpienie nie wygląda wcale elegancko z bliska. Zamiast relacji “get ready with me”, dostaliśmy “cierp inside with me”.
To krótkie nagranie, które rozbawiło jej obserwujących, było cennym przypomnieniem. Nawet największe gwiazdy, w najdroższych sukniach, mają stopy, które nie mieszczą się w nierealnych standardach mody. Żebrowska, celowo czy nie, dała nam chwilę ulgi i dowód na to, że za kulisami gali, gdzie królują perły i pióra, zwykły, za ciasny but jest nadal największym wrogiem. I to właśnie ten przyziemny detal sprawił, że to ona, a nie suknie Rozenek czy Werner, została zapamiętana.
