Connect with us

CELEBRITY

“Kacper Tomasiak jeszcze raz pokazał, że w przyszłości stać go na wielkie sukcesy Nie bójmy się głośno mówić, że mamy talent, który może nawiązać do sukcesów Adama Małysza oraz Kamila Stocha Część kadry jest jednak nadal daleka od formy ☹️☹️” – czytamy Całość w komentarzu

Published

on

Kacper Tomasiak jeszcze raz pokazał, że w przyszłości stać go na wielkie sukcesy. Nie bójmy się głośno mówić, że mamy talent, który może nawiązać do sukcesów Adama Małysza oraz Kamila Stocha. Część kadry jest jednak nadal daleka od formy.

Tak blisko, a tak daleko. Kacper Tomasiak po pierwszej serii konkursu indywidualnego w Falun zajmował ósmą pozycję ze stratą zaledwie 1,6 punktu do podium. Wszyscy marzyliśmy, żeby to się skończyło wielkim sukcesem. Niestety, runda finałowa szybko to zweryfikowała. 18-latek ostatecznie uplasował się na 12. lokacie, co i tak jest jego życiowym osiągnięciem w Pucharze Świata.

Widać było ewidentnie, że Kacper popełnił pewien błąd na wyjściu z progu, a to musiało się odbić na odległości. Być może po prostu za bardzo chciał. Jest młody, ma jeszcze prawo się przemotywować. Zdarza się. Tylko jacy inni 18-latkowie są w stanie w pojedynczych próbach wskakiwać do czołowej dziesiątki i regularnie punktować? Żadni! I o tym pamiętajmy. Skoki narciarskie się zmieniły, dlatego rezultaty Tomasiaka są czymś nadzwyczajnym.

Z konkursu na konkurs widać postępy. Z wielką przyjemnością będzie można śledzić kolejne zawody. Naprawdę tutaj jest szansa na wielkie rzeczy. Byle obyło się bez kontuzji. Przysłowiowa zmiana warty może się dokonać w sezonie 2025/2026. Obyśmy mogli wrócić pamięcią do 2011 roku, gdy odchodzącego Adama Małysza zastąpił bardzo dobrze skaczący Kamil Stoch.

Ten zresztą teraz również prezentuje się dobrze. Nadal brakuje tego czegoś, co pozwalałoby walczyć o miejsca na podium. Nadal brakuje też bardzo dobrego drugiego skoku. 38-latek ponownie w drugiej serii zaprezentował się trochę słabiej niż w pierwszej. Mimo wszystko nie zdarzają się już takie wpadki, jak w ostatnich latach, co jest pozytywnym sygnałem. Oby to zostało zwieńczone sukcesem w trakcie igrzysk. A wiadomo, że to jest główny cel naszego mistrza.

Z niebytu wydobywa się także Paweł Wąsek. Daleko mu jeszcze do dyspozycji z ubiegłego sezonu, ale jeśli przypomnimy sobie, jak prezentował się latem, to widać znaczną poprawę. Pewnie, że chcielibyśmy sukcesów, ale zupełnie czymś innym jest 27. miejsce, gdy widać poprawę, a czymś innym, gdy nie robi się żadnego kroku do przodu.

Problem z tym, że poza tą trójką nie jest kolorowo. Jeszcze po Lillehammer wydawało się, że pewnie światełko w tunelu widać w przypadku Dawida Kubackiego. We wtorek kolejnego kroku do przodu nie było. A zawody przecież odbyły się na skoczni normalnej, która mistrzowi świata z Seefeld powinna sprzyjać. W porównaniu z zeszłym sezonem jego forma nie jest ani lepsza, ani gorsza. Celem 35-latka zapewne też są głównie igrzyska, tylko jemu brakuje zdecydowanie więcej niż Kamilowi Stochowi.

Gorzej, i to dość zdecydowanie, jest za to w przypadku Aleksandra Zniszczoła. 31-latek funkcjonuje w praktycznie wymarzonych dla siebie warunkach. Nie ma Thomasa Thurnbichlera, jest Maciej Maciusiak, a więc wymarzony trener, który miał być budowniczym jego wielkiej formy z sezonu 2023/2024. Efektów jednak brak, skoro dyspozycja jest słabsza niż rok temu w tym okresie.

Owszem, nie było już tak fatalnie, jak w Norwegii, ale chyba nie chodzi o to, aby się tylko kwalifikować do konkursów. Celem jest regularne i skuteczne punktowanie. Szczególnie że Zniszczoł walczy o czwarte miejsce dla Polaków na igrzyskach olimpijskich (więcej TUTAJ). W takiej formie ta misja zakończy się niepowodzeniem.

Pogubiony wydaje się także być Piotr Żyła. To zawsze był zawodnik nierówny, który nagle potrafił wystrzelić i osiągać wielkie sukcesy. Często zdarzały mu się również wpadki. Niestety teraz tego drugiego jest więcej. I trudno wierzyć, że 38-latek będzie jeszcze w stanie plasować się w najlepszej dziesiątce.

Większość naszej kadry jest bardziej w lesie niż na dobrej drodze do celu. A może po prostu na więcej ich już nie stać? Może trzeba poczekać na zmianę pokoleniową. Kilku utalentowanych nastolatków posiadamy i każdy z nich ma szansę na nawiązanie do wielkich sukcesów z lat 2012-2024. Może, może, może – to słowo jest teraz najpopularniejsze w kontekście polskiej reprezentacji.

Za marzenia jednak w końcu nie karzą.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin