CELEBRITY
To powiedziała
Katarzyna Zillmann właśnie zabrała głos. Tak odniosła się do rzekomego romansu z Janją Lesar.
Plotki o zerwaniu Zilmann i Walczak
Już na wiele tygodni przed półfinałem „Tańca z Gwiazdami” pojawiały się sygnały, że w relacji Katarzyny Zillmann i Julii Walczak mogą zachodzić poważne zmiany. Początkowo były to jedynie drobne obserwacje fanów: Walczak coraz rzadziej pojawiała się u boku sportsmenki, zniknęły wspólne zdjęcia, a w mediach społecznościowych obie strony zachowywały wyraźny dystans. Na pierwszy rzut oka mogło to wyglądać jak zwykła przerwa od medialnego życia, jednak z czasem te elementy zaczęły układać się w spójniejszy obraz.
W miarę jak program wchodził w decydującą fazę, a emocje wokół rywalizacji rosły, obserwatorzy zauważyli coś, czego trudno było nie dostrzec: Julia Walczak przestała pojawiać się w studiu, nawet podczas kluczowych odcinków. Ta nieobecność – w świecie tanecznych show pełnym rodzinnych uścisków, wspierających partnerów i kamer szukających emocji – stała się czytelnym sygnałem dla mediów. Początkowe, ostrożne spekulacje szybko przerodziły się w dyskusję o poważnym kryzysie.
Największe poruszenie wywołało jej niepojawienie się na półfinale. To właśnie wtedy tabloidy i portale zaczęły zestawiać brak wsparcia ze strony Walczak z coraz bardziej widoczną bliskością Zillmann i Janji Lesar. Kamery chętnie rejestrowały spontaniczne gesty obu kobiet – objęcia po udanych występach, wyrazy wzruszenia, życzliwe spojrzenia. W kontekście tanecznej współpracy były one naturalne, jednak przy narastającej atmosferze plotek nabierały zupełnie nowych znaczeń.
Tak zrodziła się opowieść, którą show-biznes zna aż nazbyt dobrze: trójkąt interpretacyjny, zbudowany na jednej osobie, która znika z pola widzenia, drugiej, która przechodzi przez intensywny czas w świetle jupiterów, i trzeciej – partnerce z parkietu – która pojawia się w centrum emocjonalnych ujęć. To wystarczyło, by media zaczęły konstruować własną narrację o możliwym rozstaniu.
W ciągu zaledwie kilku tygodni subtelne sygnały przeobraziły się w pełnoprawną medialną historię, tworząc wrażenie, że zmiany w życiu prywatnym Zillmann działy się „na żywo”, na oczach widzów. W świecie telewizyjnych widowisk, gdzie obraz często przyćmiewa fakty, właśnie te krótkie, emocjonalne sceny z parkietu stały się podstawą do przekonania, że relacja Katarzyny Zillmann i Julii Walczak przechodziła kryzys na długo przed tym, zanim komukolwiek udało się to potwierdzić.
Zerwanie Walczak i Zilmmann
Choć medialne doniesienia i coraz śmielsze spekulacje narastały praktycznie z tygodnia na tydzień, a po półfinale „Tańca z Gwiazdami” osiągnęły punkt kulminacyjny, żadna z zainteresowanych osób – ani Katarzyna Zillmann, ani Julia Walczak – nie zdecydowała się na oficjalny głos w sprawie. Nie było oświadczeń dla prasy, nie było wywiadów ani wyjaśnień publikowanych w mediach społecznościowych. Zamiast tego prawda wyszła na jaw w sposób wyjątkowo współczesny: nieformalnie, mimochodem, w jednym, krótkim komentarzu.
Przełom przyniosła aktywność Julii Walczak na Instagramie. Pod starym postem sprzed kilku lat – wpisem utrzymanym w tonie dumy i bliskości – pojawił się komentarz, który w jednej chwili zakończył lawinę domysłów. Oryginalny post Walczak brzmiał:
Kiedy 5 lat temu poderwałaś dobrze rokującą wioślarkę, a teraz masz medalistkę olimpijską, która wystąpi w ‘Tańcu z gwiazdami’.”
Właśnie pod nim pojawiła się lakoniczna aktualizacja:
„Nieaktualne jak coś.”
Ten krótki dopisek miał siłę pełnego oświadczenia. W erze mediów społecznościowych, w której symboliczne gesty potrafią więcej niż konferencja prasowa, takie jedno zdanie wystarczyło, by zakończyć dyskusję o tym, czy para nadal jest razem.
Na tym jednak nie koniec. Zarówno Zillmann, jak i Walczak przestały obserwować się nawzajem na Instagramie. W kulturze cyfrowej taki ruch jest jednoznaczny – to sygnał nie tylko emocjonalnego dystansu, ale także chęci odcięcia się od wspólnej historii w przestrzeni publicznej.
Dodatkowo na interpretacje opinii publicznej wpłynęły finałowe ujęcia z „Tańca z Gwiazdami”. Kamery uchwyciły wyraźną bliskość Katarzyny Zillmann i Janji Lesar – spontaniczne objęcia, ciepłe gesty, emocjonalne reakcje po występach. W normalnych okolicznościach byłyby one odczytane jako efekt intensywnej tanecznej współpracy, jednak w atmosferze potwierdzonego już kryzysu nabrały zupełnie nowego znaczenia.
W rezultacie to nie oficjalne komunikaty, lecz krótkie komentarze, gesty w social mediach i telewizyjne ujęcia stworzyły pełny obraz sytuacji. Rozstanie, o którym spekulowano od miesięcy, zostało potwierdzone najcichszym możliwym sposobem – i jednocześnie takim, który dziś jest najbardziej czytelny
Katarzyna Zilmann zabrała głos
Niespodziewanie Katarzyna Zillmann postanowiła zabrać głos w sprawie całej afery, która rozpętała się po finale “Tańca z Gwiazdami”. Już kilka dni temu Julia Walczak komentowała sprawę, ujawniając kulisy rozstania z wioślarką. Tym razem do akcji weszła sama uczestniczka “TzG”.
Zillmann zaczęła od pytania do fanów, czy chcieliby, żeby przeprowadziła transmisję do żywo. Przy okazji zdradziła, że zamierza wystosować oficjalne oświadczenie.
Muszę zrobić jakiegoś posta ‘statementa’ (po ang. oświadczenie – red.) do wieczora, bo już serio, ile się można dawać w tym syfie paplać – napisała. – Z jednej strony mam ochotę walnąć coś wyniosłego z przesłaniem, a z drugiej strony mam ochotę zrobić skecz, bo skala sytuacji sięga trochę absurdu, co by nie patrzeć.
Zaledwie kilka dni temu Julia Walczak wyjaśniała, że wiele powielanych informacji to fake newsy, a ona i Katarzyna Zillmann rozstały się “kilka tygodni temu”, jak dodawała “w pokojowych warunkach”.
Fala dezinformacji szalejąca w internecie na temat kulis naszego rozstania jest przytłaczająca. Nadal jesteśmy w kontakcie i darzymy się szacunkiem – stwierdzała była partnerka wioślarki.
Jak myślicie, czy oficjalne oświadczenie Zillmann rzuci nowe światło na temat jej rozstania i/lub relacji z Janją Lesar, która stała się przedmiotem licznych plotek?
