CELEBRITY
Mija rok od śmierci legendy futbolu Czytaj więcej ⬇⬇⬇
W ostatnich latach życia Jan Furtok nie był w stanie normalnie funkcjonować i potrzebował stałej opieki. – Zapominał, jak wnuki mają na imię – nie ukrywała jego żona Anna. W środę przypada pierwsza rocznica śmierci utytułowanego reprezentanta Polski.
Jan Furtok, legenda GKS-u Katowice, HSV i Eintrachtu Frankfurt, przez lata żył z chorobą Alzheimera. Pierwsze sygnały były niepozorne: mylenie godzin, zostawienie otwartych drzwi samochodu, przejechanie na czerwonym świetle, zagubione drobiazgi. Później przestał rozpoznawać twarze, także na własnych fotografiach.
Mateusz Skwierawski gościł u Furtoków w 2021 roku, kiedy choroba mocno doskwierała słynnemu piłkarzowi. – Krzyczał, że umie jeździć samochodem, ale lekarz zapytał mnie wprost: chce mieć pani męża na sumieniu? – relacjonowała Anna Furtok w rozmowie z WP SportoweFakty. Były napastnik potrzebował całodobowej opieki: mycie, ubieranie, posiłki. – Jest niemowlakiem – dodała żona.
Mimo problemów wciąż miewał przebłyski. Pamiętał gole z meczu reprezentacji z NRD. Rozpoznawał fragmenty dawnej kariery, czasy HSV, zdjęcia z kolegami czy spotkanie z papieżem. Niekiedy podczas meczu, który oglądał w telewizji, krzyczał: “tam graj”.
Codzienność bywała przewrotna. Furtok lubił tańczyć, śpiewał pieśni kościelne i utwory “Dżemu”. – W kościele jesteśmy co niedzielę – mówiła żona. Zdarzały się jednak gwałtowne reakcje. Gdy zobaczył swoje odbicie w lustrze, wybuchł: – Ty chu**, co robisz! – myślał, że to obcy.
Rodzina szukała wsparcia w różnych ośrodkach. – Usłyszeliśmy: w tym stadium nie da się pomóc – opowiadała pani Anna. Leki spowalniały chorobę i rehabilitacja była ograniczona. Lubił kopać piłkę po sali, rozwalał zajęcia, przez co później musiał ćwiczyć indywidualnie w domu.
Odległe informacje, utrwalane latami, potrafią się zachować, gdy znika pamięć świeża – wyjaśnił profesor Konrad Rejdak. Neurolog zaznaczył, że najważniejsze to bezpieczeństwo chorego i aktywizacja w prostych czynnościach.
Zmarł w ukochanych Katowicach
Najbliżsi starali się zwalczać wszelkie przeciwności. – Mąż już zapomina, jak wnuki mają na imię – przyznała żona. – Nie odpuszczę mu. Muszę mówić głośno, pokazać, wtedy powtarza. Trzeba być cierpliwym – kontynuowała.
Furtok to ikona, jeśli chodzi o Polaków w Bundeslidze: 60 goli, status gwiazdy HSV, później Eintracht, 36 meczów i 10 bramek w kadrze. W pamięci kibiców pozostaje także jego trafienie ręką z San Marino w 1993 roku, które dało Polsce wygraną 1:0.
Po reportażu Mateusza Skwierawskiego cała Polska dowiedziała się o problemach utytułowanego zawodnika. PZPN i niemieckie kluby deklarowały chęć pomocy Furtokowi oraz jego najbliższym. – Widzimy, że choroba nie wybiera i może dopaść każdego – powiedział prezes federacji Cezary Kulesza.
Jan Furtok zmarł nagle 26 listopada 2024 roku w Katowicach. – Nic nie wskazywało, że odejdzie tak szybko. Widocznie pan Bóg postanowił wcześniej, kiedy zgasić Jankowi świeczkę – stwierdziła Anna Furtok.
Wiadomość o śmierci byłego napastnika Biało-Czerwonych wstrząsnęła środowiskiem piłkarskim w Polsce. GKS Katowice zastrzegł numer “dziewięć”, z którym grał Furtok.
