Connect with us

CELEBRITY

Najmniej dzieci od 200 lat! A przecież miało być inaczej… “Tego nie można rozwiązać przez pieniądze”

Published

on

Kiedy rząd PiS wprowadzał świadczenie 500 plus, tłumaczył, że ma ono zachęcać rodziny do posiadania dzieci. Przedstawiano nawet prognozy, ile będzie urodzeń, dzięki temu programowi. Nie pomogło. W 2024 r. w Polsce przyszło na świat najmniej dzieci od 200 lat i kolejne rządy nie mają pomysłu, jak temu zapobiec. — Tego nie można rozwiązać przez pieniądze — mówi “Faktowi” prof. Julian Auleytner, ekonomista i pomysłodawca programu 500 plus.

Projekt ustawy ma na celu przede wszystkim pomoc dla rodzin wychowujących dzieci oraz przeciwdziałanie spadkowi demograficznemu w Polsce, przez przyznanie tym rodzinom nowego świadczenia wychowawczego. Od ponad 25 lat niska liczba urodzeń nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń; od 1989 r. utrzymuje się okres depresji urodzeniowej. W 2013 r. współczynnik dzietności ogólnej wyniósł 1,26, co oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypadało 126 urodzonych dzieci (w miastach — 118, na wsi — 137). Od lat dziewięćdziesiątych XX w. wartość współczynnika dzietności ogólnej kształtuje się poniżej 2, podczas gdy wielkość optymalna — określana jako korzystna dla stabilnego rozwoju demograficznego — to 2,10-2,15, tj. gdy na 100 kobiet w wieku 15-49 lat przypada średnio 210-215 urodzonych dzieci” — to fragment uzasadnienia do projektu ustawy wprowadzającej 500 plus. W 2016 r. kiedy pracowano nad tymi przepisami, przedstawiano nawet prognozy. I tak w 2024 r., dzięki wprowadzeniu 500 plus, na świat miało przyjść prawie 382 tys. dzieci. Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, jak prognozy minęły się z prawdą. W zeszłym roku urodziło się 252 tys. dzieci. Wskaźnik dzietności wyniósł 1,099. To historycznie niski poziom.

Dzietność dramatycznie spada i to mimo kolejnych programów społecznych wprowadzanych przez rządzących. — Wraz ze wzrostem dobrobytu rośnie poziom aspiracji młodych ludzi, do których nie należy chęć posiadania dzieci — taką diagnozę stawia prof. Julian Auleytner ekonomista. Jak dodaje, podobnie jest w innych krajach UE. — Wyrachowanie w sensie wyborów celów życiowych bierze górę nad życiem uczuciowym, nad chęcią posiadania dzieci — wskazuje naukowiec.

To właśnie prof. Auleytner jest uznawany za pomysłodawcę programu 500 plus. — To było w 2011 r. kiedy Paweł Kowal założył partię Polska Jest Najważniejsza. Była wtedy dyskusja na temat walki z ubóstwem wśród dzieci. – Zaproponowałem wówczas świadczenie w wysokości 400 zł, odpowiadało to 100 euro. Liczyłem, że będziemy szli w kierunku wymiany złotówki na euro. Ze względu na koszt programu, spotkał się on z krytyką. Pojawiły się argumenty, że nas na to nie stać — tak o genezie największego programu społecznego mówi “Faktowi” sam prof. Auleytner. Potem PiS wykorzystało jego pomysł i wprowadziło w życie, jako swój. Pierwotnie 500 plus przysługiwało od drugiego dziecka. Na pierwsze czy jedyne rodzice dostawali świadczenie, o ile mieli niewysokie dochody. Od 2019 r. 500 plus przysługiwało na każde dziecko. Teraz wsparcie wynosi 800 plus.

Zdaniem profesora, 500 plus i 800 plus jako program działały na zmniejszenie ubóstwa. — I tak były pomyślane. Z czasem PIS dodał do tego filozofię zwiększenia dzietności bez uzasadnienia — wskazuje prof. Auleytner.

Czy kolejna pomoc finansowa mogłaby zachęcić młodych do posiadania dzieci? Zdaniem ekonomisty — nie.

— Tego nie można rozwiązać przez pieniądze. Kobiety nie chcą być traktowane instrumentalnie jako homo oeconomicus. To liberalna koncepcja zakładająca, zwiększanie wydajności poprzez stosowanie bodźców ekonomicznych. W przypadku zwiększenia dzietności to nie przemawia. Ponadto to obraża kobiety oraz podmiotowość samych dzieci. One nie przychodzą na świat dlatego, że mamusia dostała impuls ekonomiczny w postaci gotówki — wskazuje ekonomista. — Nie można proponować zwiększenia dzietności poprzez dodawanie pieniędzy, bo to się nie uda — dodaje.

Jaki więc program należałoby wprowadzić, by zwiększyć dzietność? — Zapaść demograficzna potrwa tak długo, jak długo nie będzie akceptowana wielokulturowość, czyli akceptacja dla osiedlania się w Polsce młodych ludzi z innych krajów — mówi “Faktowi” prof. Auleytner. — Warto przy okazji przyjrzeć się innym krajom Unii Europejskiej, np. Malcie, która powiększyła liczbę ludności o ponad 100 tys. w ostatnich latach, przede wszystkim tworząc warunki dla osiedlania się młodych i zamożnych osób. My nie wyglądamy z naszego podwórka i jest nam dobrze z tym — dodaje ekonomista.

Prof. Auleytner zwraca uwagę też na nowe problemy w rodzinach. Jak wskazuje, to wykluczenie komunikacyjne, uzależnienie od mediów cyfrowych, zdrowie — otyłość i nadwaga. — Nie wystarczy posiadać dzieci, trzeba je wychować, a nie oddawać wychowanie w macki internetu i telefonu komórkowego — dodaje prof. Auleytner.

Coś niepokojącego dzieje się z 800 plus. Rząd pokazał projekt budżetu na 2026 r.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin