CELEBRITY
Donald Tusk wywiera presję na Niemcy w sprawie zadośćuczynień dla ofiar wojny. Ekspert wskazuje na niezadowolenie z dotychczasowej polityki Berlina.
W poniedziałek (1 grudnia) odbywają się rozmowy przedstawicieli Polski i Niemiec. Atmosferę wokół spotkania podgrzewają narastające w przestrzeni publicznej oczekiwania dotyczące reparacji i odszkodowań wojennych od naszych zachodnich sąsiadów za II wojnę światową. Premier Donald Tusk na spotkaniu z kanclerzem Friedrichem Merzem zajął w tej sprawie jasne stanowisko — oczekuje szybkiej decyzji Berlina w sprawie zadośćuczynień dla żyjących ofiar wojny, inaczej Polska rozważy wypłaty z własnych środków. — To przejaw niezadowolenia z dotychczasowej polityki niemieckiej w tej sprawie — mówi “Faktowi” prof. Andrzej Sakson z Instytutu Zachodniego.
Premier Donald Tusk podczas konsultacji w Berlinie wezwał Niemcy do pilnej decyzji w sprawie zadośćuczynień dla żyjących polskich ofiar II wojny światowej. Podkreślił, że ich liczba szybko maleje. — Jest ich w tej chwili, według szacunków fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, około 50 tys. — przypomniał, dodając, że jeszcze kilka lat temu było ich ok. 60 tys. — Pospieszcie się, jeśli chcecie naprawdę wykonać taki gest — zwrócił się do strony niemieckiej.
Tusk zaznaczył jednocześnie, że jeśli Berlin nie przedstawi “szybkiej i jednoznacznej deklaracji”, Polska podejmie własne działania. — Będę w przyszłym roku rozważał decyzję, że Polska wypełni tę potrzebę z własnych środków. Więcej o tym nie chcę już mówić — oświadczył.
Do wypowiedzi Donalda Tuska w rozmowie z “Faktem” odniósł się znawca Niemiec, prof. Andrzej Sakson z Instytutu Zachodniego. — Oświadczenie premiera Tuska to wyraźny sygnał dla władz niemieckich, by wykonały znaczący gest, przynajmniej w sprawie zadośćuczynienia dla 50 tys. żyjących polskich ofiar II wojny światowej — twierdzi ekspert.
— To także przejaw niezadowolenia z dotychczasowej polityki niemieckiej w tej sprawie oraz sygnał, że albo “teraz, albo nigdy”. W tej sytuacji Niemcy muszą zająć jasne stanowisko, licząc się z konsekwencjami odmowy — dodaje.
Zobacz też: Donald Tusk i Friedrich Merz chcą zmusić Rosję do pokoju. “Stoimy tu ramię w ramię”
Reparacje dla Polski. Czy to wciąż realne?
Choć premier Donald Tusk domaga się od Niemiec gestu wobec żyjących jeszcze ofiar wojny, to zupełnie inna kwestia niż wielomiliardowe reparacje, które regularnie wracają do polskiej debaty publicznej. Czy istnieje jednak realna szansa, by otrzymać od naszych zachodnich sąsiadów zadośćuczynienie sięgające setek miliardów? — Politycy zdają sobie sprawę, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego sprawa reparacji jest przegrana. Polska zrzekła się reparacji w 1953 r. Niemcy interpretują to jednoznacznie: rząd Polski, niezależnie od jego charakteru, podjął wiążącą decyzję. Z prawnego punktu widzenia Berlin nie ma dziś obowiązku płacić — wyjaśnia prof. Andrzej Sakson.
Ekspert podkreśla, że ten argument był wielokrotnie analizowany zarówno przez stronę polską, jak i niemiecką. — Po zjednoczeniu Niemiec wykorzystano szeroką interpretację zrzeczenia z 1953 r. i to zamknęło drogę do roszczeń reparacyjnych wobec całych Niemiec, nie tylko NRD. W praktyce nie ma tu przestrzeni do skutecznych działań przed żadnymi trybunałami — zaznacza.
Krytycy decyzji z lat 50. zwracają jednak uwagę, że nie byliśmy wtedy państwem suwerennym — Polska Rzeczpospolita Ludowa pozostawała wówczas w orbicie wpływów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. — To już jest sfera interpretacji prawnych i prawnomiędzynarodowych. Z różnego rodzaju ekspertyz i analiz przeprowadzonych zarówno przez stronę niemiecką, jak i polską wynika, że owo zrzeczenie reparacji dotyczyło nie tylko NRD czy Niemiec Wschodnich, ale całych Niemiec. RFN po zjednoczeniu wykorzystała to jako argument, że Polska zrzekła się skutecznie reparacji — podkreśla ekspert.
Jak dodaje, spór trwa, ale szanse na wygraną są minimalne. — Specjaliści od prawa międzynarodowego w obu krajach są zgodni, że Polska może występować przed różnymi trybunałami, ale będzie to w dużym stopniu bezskuteczne i nie przyniesie realnych rezultatów — ocenia prof. Sakson.
Czytaj również: Niemiecki poseł: to aroganckie zachowanie Niemiec wobec Polski
“To nie zwalnia strony niemieckiej z moralnego obowiązku zadośćuczynienia”
Ekspert zaznacza jednak, że nawet jeśli reparacje są praktycznie niemożliwe, pozostaje kwestia moralnego obowiązku Niemiec. — To nie zwalnia strony niemieckiej z moralnego obowiązku zadośćuczynienia, czyli w takiej czy innej formie rozliczenia się z przeszłością. Nie wystarczy samo deklarowanie, że Niemcy “wzorcowo” rozliczyły się ze swoją narodowosocjalistyczną przeszłością — mówi.
Profesor wskazuje także na kontekst polityczny. — Premier Tusk po objęciu władzy w 2024 r. spodziewał się jakiegoś nowego otwarcia i szerszego gestu. Kanclerz Scholz coś zaproponował, ale zostało to przemilczane, odrzucone jako suma, która nie może być nawet przedmiotem rozmów czy negocjacji. W związku z tym sprawa II wojny światowej nadal jest na agendzie politycznej — zauważa.
Jego zdaniem kluczowa pozostaje różnica w spojrzeniu polskiego i niemieckiego społeczeństwa. — Po stronie niemieckiej opinia publiczna ma zupełnie inne spojrzenie niż większość społeczeństwa w Polsce. Poszczególne rządy niemieckie “wiją się jak piskorz”, unikając słowa “reparacje”, i mają przy tym poparcie większości niemieckiego społeczeństwa. Mamy więc dwa różne stanowiska, wynikające z różnych doświadczeń i wrażliwości — podsumowuje ekspert.
Czytaj także: Tak Polska może przegonić Niemcy. Ekonomista pokazał, jak to się stanie
