CELEBRITY
Szokująca zbrodnia w Zabrzu: sąsiedzi nie kryją emocji, a podejrzany twierdzi, że nic nie pamięta. Co wydarzyło się w mieszkaniu przy ul. 3 Maja?
Szok i niedowierzanie w Zabrzu. W jednym z mieszkań przy ul. 3 Maja doszło do brutalnej zbrodni. 37-letnia Joanna T., matka 4-letniej dziewczynki, straciła życie w wyniku licznych ciosów nożem, które miał zadać jej partner, Dawid D. (33 l.). Podejrzany twierdzi, że “nic nie pamięta”. Sąsiedzi nie kryją emocji i mówią: to się musiało tak skończyć.
Do tej makabry doszło w niedzielę, 7 grudnia br. W noc poprzedzającą zbrodnię mieszkańcy zabrzańskiej kamienicy po raz kolejny usłyszeli głośną awanturę dochodzącą z mieszkania na parterze. Hałasy jednak ucichły i nikt nie spodziewał się, że kolejnego dnia w tym samym miejscu dojdzie do tragedii. W niedzielę ojciec pani Joanny, zaniepokojony brakiem kontaktu z córką, pojechał do jej mieszkania i znalazł ją martwą. Kobieta została brutalnie zamordowana. Śledczy zatrzymali jej partnera, Dawida D.
Joannę T. znaleziono w kałuży krwi w łazience. Gdy ojciec kobiety zapukał do drzwi, jej partner Dawid D. miał je otworzyć z piwem w ręce. Na jakikolwiek ratunek było za późno. Kobieta się wykrwawiła. — Ustalenia mundurowych wskazywały, że podejrzanym o pozbawienie życia kobiety może być jej 33-letni partner, który znajdował się wówczas w mieszkaniu. Sprawca, zadając ciosy nożem w szyję, klatkę piersiową oraz plecy zabił 37-latkę — mówi “Faktowi” Sebastian Bijok, rzecznik policji w Zabrzu i dodaje, że 33-latek twierdził, że nic nie pamięta.
Z naszych ustaleń wynika, że podejrzany mężczyzna mógł być pod wpływem środków psychotropowych. Nie wykluczone, że sprawca zadał partnerce co najmniej cztery ciosy.
Wstępny protokół sekcji zwłok wykazał, że przyczyną zgonu kobiety był masywny krwotok, z powodu zadanych ran kłutych. Mężczyzna nie przyznał się do zabójstwa — dodaje prokurator Agnieszka Bukowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Mieszkańcy kamienicy przy ul. 3 Maja od dawna byli świadkami burzliwych relacji między Joanną T. a Dawidem D.
— Awantury były tam na porządku dziennym. Krzyki, wyzwiska, nawet groźby — opowiada jedna z sąsiadek. — Gdy był pijany, wrzeszczał na całą kamienicę, że jest królem tego miejsca i on tu będzie wszystkimi rządził. Przysięgał publicznie nawet, że Joannę zabije.
Według relacji mieszkańców, mężczyzna miał nadużywać nie tylko alkoholu, ale rónież brać narkotyki. — Wyglądał jak diabeł w skórze anioła. Z zewnątrz spokojny, a w środku horror — mówi sąsiadka. Dodaje, że wielokrotnie słyszała, jak kobieta krzyczała, że została zamknięta w łazience i była bita. — Policję wzywaliśmy często.
Inna dodaje: — Ona też nie była święta. Razem pili, ona go wrzątkiem oblewała, a potem znowu się godzili. Oboje żyli w toksycznym związku.
Policja potwierdza: “Było 10 interwencji w tym roku”
W tym wszystkim było jeszcze dziecko — kilkuletnia dziewczynka. Jak twierdzą sąsiedzi, przebywała w mieszkaniu rzadko i najczęściej była pod opieką dziadków. — Dziecka było nam najbardziej szkoda. Tylko dlatego dzwoniliśmy na policję — gdy wiedzieliśmy, że mała jest w środku — mówi kobieta.
Policja potwierdziła “Faktowi”, że była częstym gościem w tym mieszkaniu. — Od stycznia br. mieliśmy tam 10 interwencji. Wzywali nas zarówno sąsiedzi, ale również partner zmarłej kobiety, jak i ona sama. Czasami jednocześnie oboje do nas dzwonili — mówi w rozmowie z “Faktem” Sebastian Bijok, rzecznik zabrzańskiej policji. — Kierowaliśmy pisma do miejskiego ośrodka pomocy rodzinie, do komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, ale ze strony tych dwóch osób nie było chęci podjęcia żadnej współpracy. W lipcu br. skierowaliśmy wniosek do sądu o nieprawidłowościach wychowawczych.
Jak udało się ustalić “Faktowi”, ojcem 4-letniej dziewczynki nie był Dawid D. tylko mąż pani Joanny, który w styczniu br. zmarł tragicznie.
Mroczna historia mieszkania przy ul. 3 Maja
Mieszkanie, w którym doszło do tragedii, już wcześniej było świadkiem dramatycznych wydarzeń. Sąsiedzi wspominają wcześniejszego męża Joanny, który również miał mieć problemy z uzależnieniami. Gdy tragicznie zmarł, kobieta szybko miała znaleźć oparcie w nowym partnerze. — Dwa dni po tej tragedii Joanna ogłosiła w mediach społecznościowych, że jest w związku z Dawidem D. — dodają znajomi zamordowanej kobiety. — To wszystko było bardzo dziwne — mówi jedna z mieszkanek.
Nie brakuje również głosów o tym, że zarówno Joanna, jak i Dawid, mieli problemy z używkami. — Alkohol, narkotyki i awantury były w tym związku na porządku dziennym. Oni żyli, jak tykająca bomba — relacjonuje sąsiadka. — Nie tak dawno wyrzucili na śmietnik zabawki, mebelki i ubranka dziecięce. Wszystko to było nowe. Gdy pytaliśmy dlaczego, on powiedział “porządki robimy”. Chcieli ponoć sprzedać to mieszkanie. Niektórzy mówią, że dlatego, by spłacić długi.
Ludzie dodają, że tydzień przed tragedią coś się w tej rodzinie zmieniło. — Najpierw Joanna wystawiła przed drzwi kwiaty, potem pojawił się stolik i ozdoby świąteczne. Przyklejała je na tych drzwiach i nagle zaczęła być miła dla sąsiadów. Życzyła wszystkim “miłego dnia” i “dzień dobry”, co wcześniej się nie zdarzało — dodaje jedna z sąsiadek. — Te ozdoby zasłaniają ślady przemocy. Na środku pod tą świąteczną skarpetą, która wisi na drzwiach, są nieumyte ślady krwi. Może chciała zmienić swoje życie, ale nie zdążyła…
Choć sąsiedzi przyznają, że spodziewali się tragedii, jej skala ich przerosła. — To straszne, co się stało. Wszyscy jesteśmy w szoku. Szkoda tej dziewczynki, została bez matki i bez ojca — mówi jedna z mieszkanek
Na razie nie wiadomo, co stanie się z mieszkaniem, w którym doszło do zbrodni. — Kto by chciał je kupić po czymś takim… kto by chciał tam mieszkać? — zastanawiają się ludzie.
Dawid D. trafił do aresztu. Grozi mu nawet dożywocie. W przeszłości mężczyzna był karany.
