CELEBRITY
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz o wetach prezydenta: Oznaczają katastrofę dla Polski

Jeżeli pan prezydent wyobraża sobie, że jego misją jest demolowanie tego, co się dzieje, nawet jeśli mają na tym stracić Polacy, to jest to katastrofa – mówi minister funduszy i polityki regionalnej, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w rozmowie z „Super Expressem”.
Super Express”: – Na Forum Ekonomicznym w Karpaczu mówiła pani o dodatkowym opodatkowaniu banków, co wywołało sporą dyskusję. Czemu nie podoba się pani propozycja ministra Domańskiego podniesienia CIT-u dla banków?
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: – O tym, że należy opodatkować banki mówię od bardzo wielu miesięcy i początkowo wszyscy mówili – nie. Odnotowuję z satysfakcją, że pogląd w tej sprawie się zmienił. Sam fakt, że potrzebne jest dodatkowe opodatkowanie banków został przyjęty do wiadomości i zaczynają się działania ze strony ministra Domańskiego w tej sprawie. I toczy się dyskusja o tym, jakie to powinno być opodatkowanie.
W moim przekonaniu najlepszym rozwiązaniem jest podatek od nadmiarowych zysków banków.
– Prezes Związku Banków Polskich pytał w rozmowie ze mną: „Cóż to są te nadmiarowe zyski?”.
– Rozumiem, że banki nie przyjmują z jakimś wielkim entuzjazmem zarówno propozycji ministra Domańskiego, jak i tego, o czym ja mówię. Dlaczego warto rozważyć właśnie opodatkowanie od nadmiarowych zysków? Nadmiarowe zyski to są te zyski, które banki uzyskują zwiększając oprocentowanie kredytów, ponad to, co wynika z kosztu pozyskania pieniądza. W Polsce kredyty są przewartościowane. To jest ta śmietanka, którą banki spijają. Jeżeli tę śmietankę zabrać, to skłoni je do tego, żeby dawały więcej kredytów, ale niżej oprocentowanych. Czyli żeby akcja kredytowa była dużo szersza i dużo lepiej przyczyniała się do rozwoju polskiej gospodarki. O to chodzi, a nie oto, żeby podatek był opresją dla banków.
Zróbmy podatek, którego po pierwsze nie da się przerzucić na klienta, po drugie spowoduje, że banki będą lepiej i taniej kredytować gospodarkę.
– Porozmawiajmy chwilę na temat strategii rozwoju kraju. Czy my się doczekamy takiej strategii nie na dwa, cztery lata czy nawet na dwie kadencje?
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Minister Funduszy i Polityki Regionalnej – Karpacz 2025.
To jest strategia na dekadę, takie jest jej ustawowe założenie. Przygotowanie tej strategii koordynuje Ministerstwo Polityki Regionalnej, natomiast oczywiście ona jest współtworzona przez absolutnie wszystkie resorty i ten projekt, który obecnie wszedł już do prac rządu, został stworzony. Czasy są oczywiście takie, że wszystko się bardzo szybko zmienia. Pewne rzeczy nam w ogóle nie przychodziły do głowy – od wybuchu wojny tuż przy naszych granicach poczynając, po covid. Ale czy to oznacza, że mamy w ogóle nie budować strategii? Nie. Musimy budować strategię, ale musimy wpisywać w nią mechanizm jej ewaluacji, oceny i zmiany w miarę tego, jak świat się będzie zmieniał i właśnie tak jest budowana ta strategia.
Ta strategia stawia takie cele, które jak już dzisiaj widzimy, że są absolutnie niezbędne po to, żebyśmy utrzymali sukces, który udało nam się wspólnie wypracować. Jesteśmy 20. gospodarką świata.
Nawrocki wygrywa w prestiżowym starciu z Tuskiem. Mamy najnowszy sondaż
– Co to w praktyce oznacza?
– Najkrócej mówiąc, tyle, że ludzie w Polsce zarabiają więcej. Mamy też ogromną zmianę infrastrukturalną. Każdy powiat w Polsce, co jest unikalne na skalę Europy, się rozwinął. Nie mamy ani jednego takiego regionu, który ma się dzisiaj gorzej, niż 35 lat temu. I to są rzeczy bardzo ważne, bardzo cenne, ale nie dane nam raz na zawsze. I musimy dzisiaj pchnąć nasz rozwój do przodu, przy czym metody, którymi budowaliśmy ten rozwój przez ostatnie 35 lat już nie zadziałają.
– Dlaczego?
– Nie możemy opierać rozwoju na taniej sile roboczej, bo ludzie chcą zarabiać coraz więcej i trzeba tak budować gospodarkę, żeby im to umożliwić. Jak to robić? Potrzebne są innowacje. I tu mamy problem. Polska jest na szarym końcu, jeśli chodzi o innowacyjność w Europie. To jest coś, czego żaden rząd nie zdołał zmienić w Polsce w minionych 35 latach i teraz przyszedł czas, żeby zbudować nowy model takiej innowacyjności w Polsce.
– Co więc robimy, by naszą innowacyjność zwiększyć?
Po pierwsze, dość takiego wspierania biznesu w Polsce, który jest rozsmarowywaniem wsparcia pomalutku dla wszystkich. Zidentyfikowaliśmy branże, które są dla Polski kluczowe. To biotechnologia, branże cyber, branże energooszczędne, zasobooszczędne, wszystko związane ze sztuczną inteligencją. Powstał specjalny fundusz wspierania polskich technologii krytycznych. Właśnie są ogłaszane w ramach niego dwa kolejne konkursy. To już się dzieje ale to oczywiście nie wystarczy.
– Co jeszcze jest potrzebne?
– Musimy nastawić działalność państwa na to, żeby wspierać polski prywatny biznes, ale nie wyłącznie mikroprzedsiębiorstwa. To jest bardzo ważne, ale prawdziwe innowacje rodzą się w średnim i dużym biznesie. Państwo polskie musi się więc nastawić na to, żeby mały biznes zamieniał się w średni, a średni zamieniał się w duży i to na przykład oznacza przestawienie zamówień publicznych, żeby mieć na uwadze to, by polskie biznesy mogły jak w największym stopniu na tych zamówieniach publicznych skorzystać.
– Coś podobnego mówił premier na początku tego roku, ale mamy ustawę o zamówieniach publicznych, no i jesteśmy w tym unijnym krwiobiegu. Nie da się wpisać do ustawy priorytetyzacji polskich przedsiębiorstw.