CELEBRITY
Betonowe jeże” zabarykadowały granicę w Terespolu. “Rodzina została po drugiej stronie”

Jeszcze kilka dni temu okolice przejścia granicznego w Terespolu (woj. lubelskie) tętniły życiem. Sklepy, kantory, bary i hotel miały klientów, parkingi były pełne samochodów, ludzie krążyli między Polską a Białorusią. Dziś cisza i pustka. W nocy z 11 na 12 września Polska zamknęła wszystkie przejścia graniczne z Białorusią. To reakcja na rosyjsko-białoruskie manewry “Zapad 2025”, które potrwają do 16 września i są bacznie obserwowane przez NATO. Przed szlabanami ustawiono “betonowe jeże”, które mają stanowić zaporę dla ciężkiego sprzętu.
Pojechaliśmy na granicę w Terespolu. W rozmowie z reporterem “Faktu” mieszkańcy pokazują, jak wygląda życie po zamknięciu przejścia. Na parkingach stoją pojedyncze auta, ale nie ma ruchu. Przed szlabanami ustawiono betonowe bariery. — Wcześniej zawsze ktoś się przewijał, a teraz wygląda to tak, jakby życie się zatrzymało — mówią.
Najbardziej uderza w oczy brak ludzi. Sklepiki przy przejściu są pozamykane albo świecą pustkami. Właściciele mówią o stratach i bezradności.
Klientów nie ma, a czynsz i rachunki trzeba płacić. Kto nam to zwróci? — pytają. W barze obok przejścia pracownicy stoją za ladą, ale nikt nie zamawia. — Nawet kawy nie przyjdzie tu teraz nikt wypić — dodają z goryczą.
Tatiana: chcę, żeby to się skończyło
Na rowerze podjeżdża Tatiana. Pracuje po polskiej stronie, ale jej rodzina mieszka na Białorusi.
Nie mogę teraz do nich pojechać. Chcę, żeby to się skończyło — mówi z niepokojem w głosie. Wspomina, że największy ruch na granicy jest zawsze w okresie świąt, kiedy ludzie odwiedzają bliskich.
Wielka polityka kontra życie codzienne
Białoruś stwarza zagrożenie. W końcu to bliski sojusznik putinowskiej Rosji. Ale ludzie starają się tu żyć normalnie. Chcą myśleć pozytywnie o przyszłości. Przecież tam za szlabanami (a dziś betonowymi blokami) żyją sąsiedzi, znajomi, członkowie rodzin. — To miejsce zawsze tętniło życiem, ludzie jeździli tu i tam, jakoś się kręciło — słyszymy. Teraz wszystko zatrzymało się na kilka dni, bo granica jest zamknięta przynajmniej do zakończenia ćwiczeń “Zapad 2025”.
Mieszkańcy Terespola mówią, że na razie nie czują się bezpośrednio zagrożeni, choć w głowie zostaje pytanie: “co jeszcze Putin wymyśli?”. — Żyjemy normalnie, ale gdyby zaczęło się coś dziać, wtedy byłby strach — przyznają. Ostatnie naloty dronów pokazują jednak, że spokój przy granicy może być tylko pozorny.