CELEBRITY
Smarzowski zagląda w cztery ściany. Nowy film o polskiej rodzinie

Gdynia znów jest miejscem pierwszego spotkania widza z polskim kinem. Oto przewodnik po najważniejszych premierach jubileuszowego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.
Dyrektorka artystyczna festiwalu Joanna Łapińska podkreśla wagę debiutów. I rzeczywiście, aż pięć konkursowych tytułów to filmy pierwsze — znak, że festiwal stawia na świeżą energię i nowe głosy. Jednocześnie w programie znajdują się dzieła mistrzów — Smarzowskiego, Holland, Pasikowskiego czy Kwiecińskiego — którzy od lat wyznaczają kierunki rodzimej kinematografii. W tym zderzeniu (a może dialogu?) pokoleń rysuje się najpełniejszy obraz polskiego kina.
Dom dobry, dom zły
Wielu twórców kieruje w tym roku kamerę do wnętrza rodzinnych czterech ścian. Wojtek Smarzowski, od lat mistrz obnażania narodowych mitów, tym razem podejmuje temat rodziny we wnętrzu. Jego “Dom dobry” opowiada o relacji, w której romantyczne marzenia zamieniają się w koszmar. Smarzowski w “Domu złym” rozliczał PRL-owską prowincję, w “Wołyniu” wracał do dramatycznej historii polsko-ukraińskiej, a w “Weselu 2” tworzył panoramiczny fresk o zbiorowych traumach. Teraz skupia się na mikroskali. “Dom dobry” to film bardziej intymny niż wcześniejsze obrazy Smarzowskiego, ale nie mniej bezwzględny. Temat przemocy domowej — pokazany z całą brutalnością i dbałością o psychologiczną prawdę — zapowiada dzieło, po którym trudno będzie spokojnie wrócić do codzienności.
Gdy w jednym projekcie spotykają się Władysław Pasikowski i Bogusław Linda, od razu wracają skojarzenia z “Psami”. Ten film nie tylko otworzył polskie kino gatunkowe na nową dynamikę, ale także określił główny temat twórczości Pasikowskiego — napięcie między jednostką a historią. W “Zamachu na papieża” reżyser podejmuje jedną z największych sensacji XX w. Linda wciela się w byłego snajpera, który wikła się w sieć intryg. Można spodziewać się szpiegowskiego thrillera z całą energią gatunku, ale też ważne są pytania o lojalność i zdradę. Pasikowski zawsze potrafił spleść akcję z moralnym dylematem — jaki będzie efekt tym razem? Zobaczymy w Gdyni.
Z kolei Michał Kwieciński, reżyser “Filipa”, wraca z filmem biograficznym “Chopin, Chopin!”. Obraz, który premierę będzie miał podczas Konkursu Chopinowskiego, w założeniu nie ma być pomnikowym portretem wielkiego kompozytora. Fryderyk Chopin pojawia się jako ulubieniec paryskich salonów, człowiek ironiczny, pełen namiętności, ukrywający słabości za maską humoru. Na pierwszy plan wybija się Eryk Kulm — aktor, który w “Filipie” zachwycił publiczność i krytyków, a teraz ma szansę potwierdzić swoją pozycję jednego z najciekawszych aktorów młodego pokolenia.
Na uwagę zasługuje też film Bartłomieja Ignaciuka — po sukcesach serialowych reżyser debiutuje w pełnym metrażu. “Wielka Warszawska” przenosi widzów do świata wyścigów konnych na przełomie lat 80. i 90., w momencie transformacji ustrojowej. Młody dżokej Krzysiek próbuje spełnić swoje marzenia, ale napotyka system pełen korupcji i zakulisowych układów. Na ekranie pojawi się mocna obsada — Tomasz Ziętek w roli głównej, obok niego Tomasz Kot, Piotr Trojan, Agnieszka Żulewska, Marcin Bosak. Ignaciuk wchodzi w przestrzeń kina historycznego i sensacyjnego, a jego film — przy takiej obsadzie — może stać się jedną z największych niespodzianek festiwalu.
Tematy dorastania, poszukiwania tożsamości, próby odnalezienia się w świecie podejmuje również “Klarnet” Toli Jasionowskiej. Reżyserka zabiera widzów na Suwalszczyznę, gdzie muzyka staje się sposobem na przepracowanie pokoleniowych traum. To film o kobietach — matkach, córkach, siostrach — i o tym, jak przeszłość powraca w codziennym życiu. Można oczekiwać kameralnej opowieści, w której natura i muzyka tworzą tło dla historii o pamięci i pojednaniu.
Z kolei Robert Kwilman przenosi uwagę widzów z osobistych dramatów na problemy społeczne. W “Capo” zagląda do świata migrantów pracujących w Polsce. Inspiracją były prawdziwe historie ludzi uwikłanych w oszustwa agencji pracy. Film ma opowiadać o zderzeniu marzeń o lepszym życiu z brutalnością systemu. To temat niezwykle aktualny — Polska, przez dekady kraj emigrantów, sama stała się miejscem, do którego przyjeżdżają inni w poszukiwaniu swojej szansy.
Językiem thrillera posługuje się Bartosz Paduch. W “Terytorium” stawia na policyjny suspens. Główny bohater znajduje nagranie z monitoringu, które odmienia jego życie — a wraz z nim musi zmierzyć się z lojalnością wobec najbliższych i poczuciem obowiązku. Film zapowiada się jako współczesna wariacja na temat kina moralnego niepokoju podana językiem gatunku.
A skoro mowa o gatunkach filmowych, nie możemy zapomnieć o “Życiu dla początkujących” Pawła Podolskiego. To komedia grozy o wampirach w domu spokojnej starości. Groteska, ironia, balansowanie na granicy horroru i czarnej komedii — to wszystko może przynieść dowód na to, że młode polskie kino nie boi się ryzykować i sięgać po nieoczywiste konwencje.
Autoportret Polaków
Jubileuszowa Gdynia przyniesie okazje do wspomnień, ale też do spojrzenia w lustro. W konkursie spotykają się mistrzowie i debiutanci, którzy szukają własnego języka. Zderzenie tradycji i eksperymentu najlepiej pokazuje, że Gdynia stała się centralnym miejscem spotkań polskich filmowców. Wielka w tym zasługa Leszka Kopcia, zmarłego w kwietniu wieloletniego dyrektora festiwalu. Tegoroczna edycja odbędzie się w duchu jego pamięci.
Z okazji jubileuszu organizatorzy przygotowali projekt “50 na 50”, dzięki któremu festiwal wyjdzie poza Gdynię. W 34 miastach w Polsce odbędą się pokazy najważniejszych filmów w historii FPFF. Dyrektorka artystyczna Joanna Łapińska zapowiada całoroczne, ogólnopolskie święto kina. Może to początek nowej tradycji?