CELEBRITY
Jak zareaguje NATO na kolejne rosyjskie myśliwce? “Mogą zostać zestrzelone”

Estonia wystąpiła już o wzmocnienie gotowości bojowej i rozmieszczenie w ich rejonie rakiet przeciwlotniczych Patriot. Rosyjskie myśliwce mogą też zostać strącone przez samoloty myśliwskie NATO, które dyżurują w tamtych rejonach. To nie są łatwe decyzje, ale działania Rosjan są niedopuszczalne — mówi Onetowi gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO.
W Estonii nadal toczą się dyskusje dotyczące zdecydowanej reakcji na naruszenie przestrzeni powietrznej tego kraju przez rosyjskie myśliwce. Poprzedni taki incydent miał miejsce w 2003 r., kiedy Estonia nie była jeszcze w NATO. Szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych zasugerował, że następnym razem wojsko powinno zestrzelić rosyjski myśliwiec, tak jak zrobili to Turcy w 2015 r.
— Przede wszystkim trzeba mieć czym je zastrzelić. Dlatego Estonia wystąpiła w ramach artykułu 4 NATO o wzmocnienie gotowości bojowej i rozmieszczenie w ich rejonie rakiet przeciwlotniczych Patriot. Tak było w Turcji, gdzie rosyjski samolot — po trzykrotnym ostrzeżeniu — został zestrzelony właśnie przez baterie Patriot — komentuje w rozmowie z Onetem gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO.
Rosyjskie samoloty nad państwami NATO. Prezydent Czech: może trzeba zestrzelić
— Natomiast w przypadku, gdy dojdzie do kolejnych incydentów nad Estonią, to takie rosyjskie myśliwce mogą też strącić samoloty myśliwskie NATO, które dyżurują w tamtych rejonach. Przypomnę, że te trzy rosyjskie samoloty, które naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii, zostały przechwycone i eskortowane przez szwedzkie myśliwce — zauważa.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
— Decyzje o potencjalnym zestrzeleniu takich samolotów podejmuje Centrum Operacji Powietrznych NATO. To nie są łatwe rozstrzygnięcia, ale trzeba jasno podkreślić, że naruszanie przestrzeni powietrznej krajów, które należą do NATO, jest niedopuszczalnym zjawiskiem — dodaje.
Rosyjski samolot przechwycony nad Bałtykiem. Niemieckie myśliwce w akcji
— Estończycy ostrzegli już rosyjskiego ambasadora o konsekwencjach, jaki mogą ich spotkać. Rosjanie oczywiście nie przyznają się do winy, ale muszą liczyć się z tym, iż następny razem może zakończyć się to tak, jak w Turcji. Oni w tej sytuacji oczywiście oskarżą NATO o wszczynanie awantur, ale to oni pierwsi je wszczynają poprzez takie agresywne działania, które są nie do zaakceptowania — podkreśla gen. Bieniek.
“Ukraińcy przekażą nam unikalną wiedzę”
Były zastępca dowódcy strategicznego NATO odniósł się też do ataków rosyjskich dronów na Polskę. Zaznaczył, że w tej sprawie zostały podjęte już odpowiednie działania.
— Po pierwsze, wzmocniliśmy się poprzez rozmieszczenie większej ilość środków obrony przeciwlotniczej. Sojusznicy rozmieszczają u nas systemy obrony NASAMS i PATRIOT oraz przysyłają kolejne samoloty do wzmocnienia naszej przestrzeni powietrznej. Wzmacniamy również ochronę antydronową. Błyskawicznie zawarliśmy umowę z Ukraińcami na wspólne szkolenia na naszym terenie. Tak że żołnierze ukraińscy będą przekazywali nam swoją unikalną wiedzę w zakresie walki z dronami — tłumaczy.
— Podjęliśmy szereg różnych czynności, ale nie o wszystkim mogę mówić. W każdym razie liczymy się z tym, że trzeba się wzmacniać i Rosjanie już wiedzą, że my będziemy takie działania podejmowali, jeśli chodzi naruszenia przestrzeni powietrznej — wyjaśnia.
“To była słaba demonstracja siły”
Ekspert dodaje przy tym, że towarzyszące ostatnim prowokacjom manewry Zapad nie zrobiły na nim wielkiego wrażenia.
— To była raczej słaba demonstracja siły, bo w tych manewrach brało udział około 10-15 tysięcy żołnierzy, a nie 100 tysięcy, jak zapowiadano. Niemniej jednak te scenariusze przez nich ćwiczone były dosyć agresywne i musimy brać pod uwagę, że oni będą chcieli pokazać nam w ten sposób, iż są w gotowości — podkreśla.
Władimir Putin w trakcie manewrów Zapad
Władimir Putin w trakcie manewrów Zapad
PAP
— Jak widzimy, tych rosyjskich prowokacji jest bardzo dużo. Myśliwce nad Bałtykiem, uszkodzenie kabli podmorskich, napór migrantów na granicę, podpalenia różnego rodzaju, a do tego wspieranie określonych partii politycznych, albo pożytecznych idiotów, którzy powodują rozłam w społeczeństwie. Te działania według doktryny Gierasimowa są też prowadzone w przestrzeni informacyjnej i cyberprzestrzeni. Musimy sobie z tym radzić — mówi gen. Mieczysław Bieniek.
— W najbliższym czasie nie spodziewałbym się jednak działań konwencjonalnych, chociaż ten atak dronów był sprawdzianem dla naszego systemu obrony przeciwlotniczej i jako NATO ten sprawdzian zdaliśmy, bo w naszej przestrzeni powietrznej działały łącznie cztery państwa: Polska, Holandia, Włochy i Niemcy — zauważa.
— Tak że ten system działa nie tylko na papierze, ale też w praktyce. Mam tu przede wszystkim na myśli strukturę dowodzenia i wysoką gotowość bojową tych środków, które mamy przygotowane i rozwinięte — konkluduje.