CELEBRITY
Absolutne rozdawnictwo” na lotnisku w Poznaniu. Prezes związany z PO, darmowe usługi i parking z dzikami

Pracownicy poznańskiego lotniska mówią Onetowi, że na Ławicy dochodzi do kolejnych nieprawidłowości. Za rządów kojarzonego z PO Grzegorza Bykowskiego powstać miał nielegalny parking, dochodzić ma do dalszego “absolutnego rozdawnictwa” darmowych usług, przekraczane mają być także dopuszczalne normy hałasu ze szkodą dla okolicznych mieszkańców. Na lotnisku od tygodni trwa kontrola członków rady nadzorczej. Tymczasem władze lotniska zapewniają, że wszystko jest w porządku, a prezes Bykowski swoich krytyków zdążył już publicznie nazwać “nieogarami”.
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu
Choć poznańska Ławica pod rządami prezesa Grzegorza Bykowskiego chwali się kolejnymi połączeniami ze światem i rekordowymi liczbami pasażerów, w porcie panuje coraz gorsza atmosfera. Wiosną tego roku załoga portu głośna protestowała, domagając się podwyżek i lepszego traktowania. Był to zwiastun kolejnych wystąpień załogi.
W czerwcu ujawniliśmy w Onecie skargę pracowników Ławicy, którą wysłali do prezydenta Poznania i innych polityków, a w której zarzucali Bykowskiemu stworzenie ze spółki prywatnego folwarku, ustawianie przetargów, zatrudnianie osób “po znajomości”. Przekonywali, że prezes mający poparcie w rządzącej PO i ponoć będący jej członkiem (on nie chce powiedzieć, czy należy do partii), źle ich traktuje. Dlatego zdecydowali się przerwać milczenie i powiedzieć, co się dzieje w kuluarach lotniska.
ontrola na lotnisku Ławica w Poznaniu. “Nasz prezes stworzył sobie prywatny folwark”
Po naszym pierwszym tekście, z czerwca, prezes Ławicy Grzegorz Bykowski został zaproszony na wywiad do publicznego Radia Poznań. Obwieścił wówczas, że ten, kto coś takiego napisał, jest “typowym nieogarem”. Nie sprecyzował, czy miał na myśli mnie, czy swoich podwładnych, którzy napisali na niego anonimową skargę. Tamten wywiad Bykowskiego dla publicznego radia odbił się sporym echem, a znajomi prezesa mówili nam, że wyszedł z niego “typowy Grzegorz”, który szybko ulega emocjom i bywa arogancki w swoich zachowaniach.
Kontrola na Ławicy, zapoczątkowana skargą pracowników sprzed kilku miesięcy, wciąż trwa. Nasze źródła mówią, że pod lupą rady nadzorczej znalazły się zwłaszcza darmowe usługi rozdawane od miesięcy gościom poznańskiego portu lotniczego. Udziały w nim mają miasto Poznań, samorząd woj. wielkopolskiego oraz należąca do Skarbu Państwa spółka Polskie Porty Lotnicze.
Rewolucja na polskim lotnisku. Pasażerowie marzyli o takim udogodnieniu
“Trwa absolutne rozdawnictwo, ale boją się, że wycieknie lista nazwisk”
W poprzednim artykule opisywaliśmy m.in. proceder, który zdaniem części pracowników polega na tym, że do saloniku VIP od miesięcy zapraszano wielu pasażerów — w tym znajomych prezesa Bykowskiego — na darmowe jedzenie i picie, w tym na alkohol. Tylko w ubiegłym roku, według wyliczeń naszych źródeł, kosztowało to spółkę 180 tys. zł. Jak słyszymy, wiadomo, kto był goszczony za darmo, bo wcześniej pracownicy dostawali polecenia, także w mailach, kogo potraktować “grzecznościowo”.
Po waszym czerwcowym artykule rozpoczęło się u nas “polowanie”, czyli szukanie, kto jest źródłem Onetu. Jedna z osób będąca stronnikiem prezesa rzuciła hasło, że trzeba ustalić, kto rozmawia z dziennikarzem, kto udostępnił panu dane osobowe i dlatego nie obędzie się u nas “bez ofiar”. Nasi przełożeni boją się zwłaszcza tego, że wypłynie do was lista polityków, lekarzy i biznesmenów, których od dawna gościliśmy za darmo. Jednocześnie trwa gorączkowe poszukiwanie podkładek, że osoby, które bezpłatnie gościliśmy, zostały naszymi klientami i port ma z nich zyski. Ale tego nie uda się wykazać, nie da się stworzyć opowiastki, że aż tyle osób, czasami po kilka razy, goszczono w celach promocji naszego portu. Nie chcemy tworzyć fikcji, by bronić stołków prezesa i jego wąskiego grona zauszników — mówi jedno z naszych źródeł.
Afera w poznańskim zoo. Święta Ewa od zwierząt i jej grzechy
Inny pracownik opowiada z kolei, że mimo zainteresowania Onetu i trwającej kontroli rady nadzorczej, w porcie nadal trwa “absolutne rozdawnictwo” darmowych usług, bo władze lotniska nadal czują się niemalże bezkarne. Do różnych osób z Poznania i okolic trafiły niedawno darmowe vouchery na usługi fast track oraz na darmowe jedzenie. Obdarowane zostać miały także rodziny niektórych pracowników.
— Kilkaset albo kilka tysięcy voucherów przekazano różnym osobom, a za tym pomysłem stoi nasza dyrektorka Magdalena Pawelczyk. To za czasów jej pracy tutaj doszło do absurdalnego rozdawania za darmo naszych usług. Sądzę, że to efekt jej niekompetencji i poczucia przyzwolenia od prezesa. Kiedyś takie grzecznościowe, bezpłatne goszczenie kogoś było wyjątkiem, np. tak traktowano prezydenta miasta albo jakiegoś arcybiskupa. Teraz stało się to wręcz normą. Spółka traci na tym spore pieniądze, nie ma żadnej kontroli nad tym, kto i dlaczego dostał vouchery. Pani Pawelczyk nic sobie z tego nie robi, dostała się tutaj bez konkursu, bo jak się u nas mówi, jest protegowaną prezesa Bykowskiego — mówi kolejne źródło Onetu.
Tymczasem Marcin Wesołek, od niedawna rzecznik prasowy lotniska, a wcześniej wieloletni dziennikarz “Gazety Wyborczej”, zapewnia w korespondencji z Onetem, że w spółce nikt nie szuka naszych źródeł. Nikt też nie zastrasza pracowników.
Przekonuje, że nie ma “nagminnego rozdawania bezpłatnych wejściówek”, a w porcie nie ma bałaganu, o czym świadczą duże zyski lotniska. Przekonuje, że darmowe vouchery to żadna kontrowersja i jest kontrola nad ich wydawaniem. Przyznał, że liczba “usług grzecznościowych” faktycznie wzrosła, a to dlatego, że “lawinowo wzrósł ruch z poznańskiego lotniska” oraz “liczba firm współpracujących z lotniskiem, jak i pasażerów biznesowych”.
Vouchery są dystrybuowane zgodnie z zasadami określonymi w spółce — na podstawie wewnętrznego regulaminu, który określa zasady świadczenia usług oraz warunki ich odpłatnego i nieodpłatnego udostępniania” — przekazał nam rzecznik lotniska.
Podkreślał, że spółka przekazała zaproszenia osobom, które gościły na niedawnej imprezie związanej z zakończeniem modernizacji lotniska, by zapoznali się z efektami przebudowy. Jego zdaniem tego typu działania promocyjne są dość powszechnie stosowane. Ponadto beneficjenci darmowych usług, jak dodał, wracają potem jako komercyjni klienci lotniska.
Odniósł się również do zatrudnienia na lotnisku Magdalena Pawelczyk. Wskazał, że spółka nie ma obowiązku organizować konkursów, ale “fałszywa jest insynuacja”, że dostała pracę z polecenia. Ponadto, jak wskazał rzecznik, prezes Bykowski ceni profesjonalizm pani Pawelczyk.
“W fakcie, że dyr. Pawelczyk i prezes Bykowski mieli ze sobą służbowy kontakt przed zatrudnieniem dyr. Pawelczyk, spółka nie widzi niczego nagannego” — przekazał nam rzecznik Ławicy.
73-latka skreślona z listy pasażerów z powodu “żartu” na lotnisku
“Zapanowała atmosfera inwigilacji”
Pod adresem wspomnianej Magdaleny Pawelczyk, jako zaufanej prezesa Bykowskiego, padają także inne zarzuty. Sama ma nie widzieć własnych błędów, ale ostatnio, jak mówią nasze źródła, postanowiła “przykładnie” ukarać młodą pracowniczkę Ławicy.
— Na prośbę pasażerów, którzy mieli zajęte ręce, młoda dziewczyna wcisnęła przycisk “happy” na urządzeniu badającym satysfakcję klientów. Pani Pawelczyk, szukając na nagraniach z monitoringu haków na nas, znalazła zapis wideo z tego zdarzenia i zrobiła zrzuty ekranu, że to nie pasażer, a pracownik wciska ten przycisk. Zrobiła z tego igły widły, ta pracowniczka ma stracić część wynagrodzenia. To drobny przykład, ale podobnych zdarzeń polegających na zastraszaniu nas jest znacznie więcej. Ludzie są u nas na tabletkach antydepresyjnych, płaczą po kątach, czują, że w porcie zapanowała atmosfera inwigilacji — mówi nasze źródło.