CELEBRITY
Cały świat mówi o Polce. W nocy walczyła o życie w szpitalu, w dzień zdobyła mistrzostwo świata!

Wydaje się, że takie historie można przeczytać tylko w książkach lub obejrzeć w filmach. A jednak to wydarzyło się naprawdę. Cały świat mówi o niezmordowanej Polsce. Róża Kozakowska w nocy walczyła o życie w szpitalu, a w dzień zdobyła mistrzostwo świata w rzucie maczugą! Lekkoatletka opowiedziała o swoim dramacie, który zakończył się happy endem.
Róża Kozakowska zdobyła złoty medal w rzucie maczugą na paralekkoatletycznych mistrzostwach świata w New Delhi, bijąc rekord mistrzostw.
W nocy poprzedzającej zawody Kozakowska walczyła o życie w szpitalu z powodu silnych dreszczy, wymiotów, wysokiej gorączki i niedotlenienia.
Po odzyskaniu świadomości w szpitalu, Kozakowska nalegała na udział w zawodach, w czym wsparli ją trener i lekarz, którzy zadbali o jej wypis ze szpitala.
Kozakowska podkreśla, że zdobyty medal jest symbolem walki, nie poddawania się i inspiracją dla innych, porównując swoje odrodzenie do feniksa z popiołów.
Kim jest Róża Kozakowska?
Róża Kozakowska to jedna z najbardziej znanych polskich paraolimpijek. Nasza zawodniczka w 2022 roku podczas Gali Mistrzów Sportu otrzymała wyjątkową nagrodę w kategorii “Sport bez barier”. – Warto walczyć, niezależnie od tego, co dzieje się w naszym życiu. Jest ukoronowaniem wszystkich nagród, które otrzymałam. To jest tak piękne, że brak mi słów. Mimo mojej niedyspozycji zdrowotnej, chciałam tu być. Możliwe, że bez państwa i bez wiary, że niemożliwe nie istnieje, by mnie tu nie było – poruszająco mówiła podczas uroczystości nasza lekkoatletka. W roku poprzedzającym wspomnianą galę Roża Kozakowska na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio zdobyła zloty medal w rzucie maczugą, bijąc przy tym rekord świata, a także srebrny krążek w pchnięciu kulą. Ostatnio Róża Kozakowska znów okazała się najlepsza – tym razem na paralekkoatletycznych mistrzostwach świata w New Delhi. Zdobyła złoto i pobiła rekord mistrzostw. W noc poprzedzającą zawody, gdy inni sportowcy spokojnie spali, Polka walczyła o życie w szpitalu. Dramatyczną relację Róży Kozakowskiej opublikował portal sportowefakty.wp.pl.
Wszystko zaczęło się około północy. Naszą zawodniczkę dopadły “potworne dreszcze”. – Zanim przyszła pierwsza (godzina – red.), wymiotowałam już jakieś piętnaście razy. Organizm był wycieńczony, a serce zwalniało. Czułam, że gasnę. Miałam wrażenie, że to koniec i chyba tylko w szpitalu mogą znaleźć coś, co mnie podniesie. Zadzwoniłam do Bartka, czyli trenera, a później do Jarka, lekarza. Więcej nie pamiętam. Wiem od Bartka, że znaleźli mnie nieprzytomną, z wysoką gorączką, odwodnioną, niedotlenioną, w stanie krytycznym – mówiła lekkoatletka. W szpitalu udało się ją uratować. Gdy Róża Kozakowska odzyskała świadomość, od razu spytała trenera o aktualną godzinę.
Zaczęłam się zastanawiać, czy zdążę na mój start, bo skoro konkurs jest o 17.00, a call room godzinę wcześniej, to najpóźniej musimy wyjechać stąd o 15.00. Tylko obliczenia były wtedy w mojej głowie. Zastanawiałam się też, jak bardzo naładowana jest moja bateria. Byłam słaba, ale wierzyłam, że jeśli tylko wyjdę ze szpitala, to dam radę. A kiedy Bartek i Jarek zrozumieli, że faktycznie chcę wystartować, to zaczęli stawać na rzęsach, żebym dostała wypis
relacjonowała nasza zawodniczka. I dopięli swego! Róża Kozakowska nie tylko wystartowała, lecz także zdobyła złoty medal!
Długo nie docierało do mnie, że to złoto, choć idąc na start, wierzyłam, że nawet taka zdechła będę o nie walczyć. To był mój cud. Wszyscy płakaliśmy. Ten medal był sukcesem trzech muszkieterów. Pokazałam, że jestem człowiekiem, który się nie poddaje i chce być siłą dla innych, choć taki scenariusz napisany na górze przerósł moje wyobrażenia. Już się przecież żegnałam z zawodami, ale puls nie zagasł. Ogień się tlił i razem go rozpaliliśmy. Odrodziłam się jak feniks z popiołów
– opowiadała szczęśliwa lekkoatletka, która zmaga się z neuroboreliozą stawowo-mózgową i endometriozą.
W galerii prezentujemy zdjęcia Róży Kozakowskiej