CELEBRITY
Ciało wyrzucone na Rybitwej Mieliźnie. Jacht dryfował bez załogi. Potwierdziło się najgorsze

Zaginął nagle podczas samotnego rejsu po Bałtyku. Jacht dryfował na środku Zatoki Puckiej, a po nim nie było śladu. Po ponad tygodniu dramatycznych poszukiwań potwierdzono najgorszy scenariusz.
Od 26 września trwały intensywne działania służb ratunkowych i wolontariuszy. Nadzieja gasła z każdym dniem, aż nadeszła tragiczna wiadomość. Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza ŚLAD poinformowała o odnalezieniu ciała zaginionego żeglarza.
Zaginiony 37-letni żeglarz wyruszył samotnie w rejs jachtem Chimarea. Ostatni raz kontaktował się z bliskimi 25 września, informując, że planuje powrót do jednego z trójmiejskich portów. Dzień później ślad po nim zaginął. Jacht odnaleziono na mieliźnie Rybitwa, między Rewą a Kuźnicą. Jak przekazała Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza ŚLAD na Facebooku, po kilkugodzinnych działaniach w miniony weekend odnaleziono ciało mężczyzny.
W sieci szeroko udostępniano poruszający wpis matki zaginionego. Kobieta błagała o pomoc w odnalezieniu syna:
“Jestem matką żeglarza, którego poszukiwało Morskie Ratownictwo SAR z Gdyni od godziny 21.00 w piątek 26 września do 18.15 w sobotę 27 września. Niestety bezskutecznie. […] Przez dwa dni nie można się było z nim skontaktować, jak się okazało, zniknął z jachtu. Jesteśmy zrozpaczeni. Prosimy o pomoc, jeśli ktoś coś widział” – napisała.
Akcja ratunkowa na Bałtyku
W poszukiwaniach uczestniczyły jednostki Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR), policja, Morski Oddział Straży Granicznej oraz śmigłowiec. Akcja prowadzona była w trudnych warunkach pogodowych. Po kilku dniach odnaleziono ciało żeglarza w rejonie Rybitwiej Mielizny. Służby potwierdziły jego tożsamość. Okoliczności tragedii są obecnie wyjaśniane.
Źródła: Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza ŚLAD / Facebook, SAR
45-latek poszedł na ryby. Nikt nie spodziewał się najgorszego