CELEBRITY
Co się działo na US Open? Daria Abramowicz zdradza kulisy przygotowań i konferencji Igi Świątek

To pytanie dało jakąś informację. Na przykład taką, jak dana zawodniczka jest postrzegana. Albo jak w ogóle postrzegany jest tenis kobiecy, a jak męski – komentuje Daria Abramowicz, psycholożka Igi Świątek.
Najpierw fenomenalny, pierwszy w karierze Igi, triumf w Wimbledonie – w finale Polka pokonała Amandę Anisimową 6:0, 6:0. Potem zwycięstwo w Cincinnati. Wreszcie US Open, gdzie Iga dotarła do ćwierćfinału. Tam przegrała z Anisimową, która wzięła odwet za deklasację w Londynie.
Szczególnie turniej w Nowym Jorku obfitował także w wydarzenia poza kortem. Podczas konferencji prasowej jeden z polskich dziennikarzy zapytał tenisistkę, czy zastanawiała się nad wpleceniem koralików we włosy, co wywołało totalną konsternację. Potem komentator anglojęzycznego Eurosportu przedstawił Darię Abramowicz nie tylko jako psycholożkę, ale też życiową partnerkę Igi.
Do spraw okołosportowych, ale również przerw Igi od treningów między meczami oraz niezwykle ważnej ustawy, która właśnie jest procedowana, w rozmowie z WP SportoweFakty odnosi się Daria Abramowicz.
Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty: Mentalne przygotowanie zawodniczki po rewelacyjnym Wimbledonie i Cincinnati to wyzwanie dla psycholożki sportowej?
Daria Abramowicz, psycholożka Igi Świątek: Utarło się, że najtrudniej jest mierzyć się z niepowodzeniami, a dokładniej – z wychodzeniem po nich na prostą. Widzimy zawodniczki i zawodników wtedy, kiedy okazują emocje, najczęściej te trudne. Jednak jest też coś takiego – i kiedyś nazwała to tak Iga – jak życie po szlemie. Kiedy przyjrzymy się historiom zawodniczek, które wygrywały turnieje wielkoszlemowe, okaże się, że często to zarządzanie sukcesem stanowi duże wyzwanie.
Tytuł wielkoszlemowy jest w pewnym sensie ukoronowaniem jakiegoś etapu pracy. Dla niektórych wręcz całego sportowego życia. Mikaela Shiffrin kiedyś powiedziała, że w sporcie istnieją dwa specyficzne procesy. Pierwszy to zmierzanie do celu. Drugi – moment jego osiągnięcia – ma miejsce wtedy, gdy przekraczamy metę. Sportowiec odczuwa różne emocje: czasem radość czy stan spełnienia, a czasem ulgę. Często trwa to krótką chwilę, a zaraz potem rozpoczyna się planowanie regeneracji, zobowiązań medialnych, sponsorskich czy kolejnej podróży. Gdy nie zatrzymujemy się nad docenieniem sukcesu, przeżyciem go, ale także nad wnioskami i doświadczeniami, ten sukces czasami umyka, a czasami potrafi zaskoczyć lub przytłoczyć.
Niedawno Robert Kubica mówił mi, że na linii mety odczuwa ulgę, czyli dokładnie to, o czym powiedziałaś. Potem miał do siebie pretensje, że nie celebrował radości, a ostatecznie doszedł do wniosku, że charakteru już nie zmieni i huczne świętowanie nie leży w jego naturze.
To bardzo złożona kwestia. W takim sporcie jak tenis na długie celebrowanie często po prostu nie ma czasu. Turnieje odbywają się tydzień po tygodniu, tour pędzi w zawrotnym tempie. Czasem okazuje się, że zawodniczka nie buduje dyspozycji, która pozwala jej skutecznie rywalizować po takim sukcesie – zwłaszcza gdy wokół dzieje się dużo. Bo sport na takim poziomie nie wybacza.
Dlatego tak istotne jest złapanie balansu. Przez lata wykonujemy w tym kontekście mnóstwo strategicznej pracy. Jeśli sportowiec nie jest świadomy swoich osiągnięć, nie zamyka pewnych etapów – nie jest w stanie otworzyć kolejnych. Przy tempie, w jakim pędzi dzisiejszy świat, w ten sposób nie da się daleko zajechać.
Tytuł wywalczony przez Igę w Wimbledonie jest dla niej bardzo ważny. Sama o tym mówiła. Chodzi o rozwój, odkrywanie nowych narzędzi, budowanie zasobów na nawierzchni, która jej nieprzesadnie odpowiadała. Włożyła ogrom pracy w przeformułowanie przekonań i rozwinięcie tych narzędzi. M.in. dlatego przygotowanie do US Open było niezwykle wymagające. Potrzebna była regeneracja i to na wszystkich polach: fizycznym, poznawczym, emocjonalnym, społecznym.
Oczywiście, im więcej doświadczenia, tym łatwiej będzie w kolejnych takich sytuacjach.
Wimbledon to zupełnie inny turniej – powiedzmy: w stylu vintage. US Open stanowi natomiast spektakularne tenisowe show.
Nawet Jannik Sinner powiedział, że w Nowym Jorku to nie sam tenis bywa czasami największym wyzwaniem, lecz wszystko, co się dzieje wokół niego. Zawodniczki i zawodnicy grają w niesamowitym miejscu, sam obiekt robi wrażenie.
Największy tenisowy na świecie.
No właśnie. A więc to jedyny taki moment w sezonie. Wydarzenie wkraczające wręcz w świat popkultury, na trybunach pojawia się wiele znanych osobistości. Mało tego, w trakcie turnieju mieszkamy na Manhattanie, który także wiąże się z wieloma bodźcami, a na obiekt dojeżdża się nawet przez godzinę.
Iga na którejś konferencji mówiła, że między meczami nie trenowała. To był czas na odpoczynek czy pracę nad psychiką?
Jedno i drugie. Choćby dlatego, że występują okoliczności, o których powiedziałam przed chwilą. Bezpośrednio – parę dni przed turniejem, jak i w jego trakcie, pracujemy dzień za dniem. Bazujemy przede wszystkim na nieustannej komunikacji pomiędzy wszystkimi w sztabie szkoleniowym. Każdy z nas ma jakiś pakiet informacji, które należy ze sobą połączyć. Do tego dochodzi informacja od Igi: czego potrzebuje, jak powinniśmy działać z jej perspektywy.
Iga jest zawodniczką, która buduje poczucie skuteczności w oparciu o pracę. Kiedy trenerzy wyciągają jakieś wnioski z popełnionych błędów, a zawodnik ma przed sobą kolejny mecz turnieju, to stara się szlifować dany element na treningu. To proces, który pozwala rosnąć tenisistce podczas turnieju.
Jaki wpływ na skuteczność, grę Igi, ma otoczka wokół turnieju? W szczególności konferencje prasowe?
Obowiązki medialne to część pracy zawodowego sportowca – nie mają wpływu na skuteczność na korcie. A interakcje z dziennikarzami? Cóż, bywa różnie, każdy jest tylko człowiekiem. Kompilacji z nagraniami z konferencji z różnymi zawodnikami i zawodniczkami jest mnóstwo. Choćby Andy Roddick był znany z odpowiedzi, które później krążyły w sieci.
Pytanie o koraliki we włosach było idiotyczne.
Ale dało jakąś informację, na przykład to, jak dana zawodniczka jest postrzegana. Albo jak w ogóle postrzegany jest tenis kobiecy, a jak męski. Nie chcę się zagłębiać w te motywy. Zawodniczka musi budować własne zasoby, aby skutecznie funkcjonować w tym świecie. Oczywiście należy też dbać o zdrowe relacje oparte na wzajemnym szacunku, z przedstawicielami mediów, odnajdować się w tym świecie. To kolejny element pracy ze sportowcami – na pewno w tenisie, bo nie w każdej dyscyplinie sportu zawodnik ma do czynienia z mediami w takiej intensywności. Załóżmy, że Iga rocznie gra 85 meczów. To oznacza 85 konferencji. A nawet więcej, bo jeszcze są te przedturniejowe.
Poza budowaniem zasobów zawodniczka musi sobie też zdawać sprawę z tego, że nie wszystko da się kontrolować. Czasem zdarzają się trudne sytuacje, niekomfortowe pytania. Na tej samej konferencji prasowej, w części anglojęzycznej, padły pytania o nierówne standardy i dyskryminację. Chodziło o wydarzenia po meczu Jeleny Ostapenko z Taylor Townsend. W takich sytuacjach istotny jest sztab, w naszym przypadku Daria Sulgostowska, który monitoruje i śledzi, co się dzieje w sieci i nie tylko oraz informuje kiedy trzeba, bo Iga szczególnie podczas turnieju nie ma jak tego robić. To daje możliwość zastanowienia się, przygotowania, wyeliminowania elementu zaskoczenia.
O wpływ konferencji pytałem też dlatego, że na następnym spotkaniu z mediami Iga dostała pytanie od zagranicznego dziennikarza o zmęczenie częstymi meczami. W pytaniu nie było niczego złego, tymczasem Iga zareagowała nerwowo, jakby poczuła się zaatakowana.
O tę sytuację musiałbyś zapytać samą Igę. Niedawno pan Włodzimierz Szaranowicz napisał felieton o tym, że sport to nie zawsze wynik – że chodzi w nim o opowieść. Iga często wprowadza innych w swój świat, uczłowiecza się w oczach kibiców. Niektórzy po kolejnych opowieściach niesłusznie wnioskują, że jest słaba. A jak jest słaba, to może potrzebuje mentalnej przerwy. Być może z tego wynikała reakcja Igi.
Przyznaję jednak, że nawet z nią o tym nie rozmawiałam. Właśnie dlatego, że sytuacja nie miała większego wpływu na naszą pracę i na samą Igę.
Eurosport przeprosił za brytyjskiego komentatora, który przedstawił cię jako “życiową partnerkę Igi”?
Tak, zareagowaliśmy od razu. Odnieśli się do tego właściwie, tak jak oczekiwaliśmy. To było zgodne ze standardami. Temat jest zamknięty.
Na koniec odejdziemy od sportu. Stosunkowo niedawno opublikowałaś post w sprawie ustaw o zawodach psychologa i psychoterapeuty. Dlaczego to dla ciebie tak ważne?
Jesteśmy krajem, który nie posiada skutecznych regulacji. A one są przede wszystkim w interesie pacjenta i klienta. Nie mamy zarówno ustawy o zawodzie psychologa, jak i psychoterapeuty. W Ministerstwie Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej powstaje projekt tej pierwszej ustawy. Z kolei w Ministerstwie Zdrowia, grupa robocza przygotowuje projekt ustawy o zawodzie psychoterapeuty i ten projekt niestety nie spełnia właściwych standardów. Między innymi nie zakłada obowiązku posiadania kierunkowego wykształcenia do tego, aby zostać psychoterapeutą.
Stąd tyle współczesnych szamanów, którzy z medycyną czy w ogóle nauką mają niewiele wspólnego.
Między innymi. Tacy “specjaliści” pojawiają się dlatego, że te zawody nie są uregulowane. Specjaliści wielu obszarów, od kilkunastu miesięcy starają się nagłośnić, bardzo intensywnie, jak istotne jest, aby regulacje w kontekście konkretnych zawodów wspierały pacjentów i klientów dbając o ich bezpieczeństwo. Mam nadzieję, że we współczesnym świecie, w jednym z największych krajów Europy, kraju, który posiada bardzo wysokie wskaźniki dotyczące chorób i zaburzeń psychicznych, staniemy na wysokości zadania i wypracujemy odpowiednie regulacje. Zresztą – nie wiedzieć czemu – w regulacjach zawodu psychoterapeuty zachodzą próby wymyślania koła od nowa i obniżania standardów legislacji ws. zawodu zaufania publicznego. Mamy standardy i rekomendacje WHO, APA, NICE, gdzie jasno wskazane jest, jakie metody są rekomendowane w konkretnych przypadkach. To standardy światowe.
Mam nadzieję, że będziemy mieli na rynku jak najwięcej kompetentnych specjalistów oraz że system ich certyfikacji będzie rzetelny, profesjonalny i etyczny. Musimy budować środowisko w oparciu o bezpieczeństwo osób, które chcą skorzystać z wiedzy i umiejętności fachowców. Jako psychologowie sportowi często współpracujemy z psychoterapeutami – to naturalne połączenie. Dlatego z mojej perspektywy obie ustawy są tak ważne.
W sporcie coraz częściej mówimy o zdrowiu psychicznym, coraz więcej osób chce skorzystać ze wsparcia psychologów. Nie mówię tylko o sporcie topowym, ale też o sporcie dzieci i młodzieży czy amatorskim. Sport ma bowiem duże znaczenie we współczesnym społeczeństwie. Warto podchodzić do niego profesjonalnie.