CELEBRITY
Daniel Martyniuk zareagował na swoją burdę w samolocie. To, co zrobił, jest skandaliczne
Na jaw wyszło, co robił Daniel Martyniuk po burdzie w samolocie. Szok, to mało powiedziane.
Daniel Martyniuk już nieraz dawał powody, by o nim mówić, ale tym razem sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jak podaje „Fakt”, do incydentu doszło 21 października podczas lotu z Malagi do Warszawy samolotem linii Wizz Air. Syn króla disco polo miał zachowywać się w sposób agresywny i obraźliwy wobec załogi oraz innych pasażerów. Awantura zakończyła się przymusowym lądowaniem we Francji, gdzie na Daniela czekała policja.
Na relacje świadków powołuje się m.in. portal Vogule Poland. Z ich relacji wynika, że już od chwili wejścia na pokład Martyniuk wyglądał na rozdrażnionego i nietrzeźwego. W pewnym momencie miał zażądać od obsługi sprzedaży alkoholu. Gdy spotkał się z odmową, jego emocje miały sięgnąć zenitu.
Jeden z pasażerów opisał przebieg zdarzenia następująco:
Na pokładzie naszego samolotu relacji Malaga-Warszawa, Daniel Martyniuk awanturuje się z załogą, aby sprzedali mu piwo (jest ewidentnie pod wpływem alkoholu), naturalnie, załoga odmawia mu i Daniel robi burdę, w efekcie czego mamy międzylądowanie w Nicei, gdzie policja odbiera napastnika z samolotu. Dodam jeszcze, że Daniel krzyczał: no to ląduj! Do stewardessy, do Pana Stewarta zwrócił się: geju je**ny, i ostatecznie stwierdził, że go na to stać.
Portal „Fakt” poinformował, że syn króla disco polo miał podczas lotu zachowywać się agresywnie i wulgarnie wobec załogi oraz pasażerów. Według relacji świadków, wszystko zaczęło się, gdy poprosił o alkohol, a po odmowie wpadł w furię, doprowadzając do poważnego zamieszania na pokładzie.
Jak opowiada jeden z pasażerów w rozmowie z tabloidem:
Zamieszanie zrobił. Ogólnie raczej widać było, że nie chcą mu sprzedać tego piwa, więc zaczął się awanturować. Cały czas powtarzał, że on chce piwo, że jak mu nie sprzedadzą piwa, to mamy lądować natychmiast. I tak dalej, i tak dalej. No i łaził w tę i z powrotem. Tak mniej więcej miał 23. miejsce (z przodu maszyny — red.), czy coś takiego. Czytał w tył, w przód. No i się tam awanturował cały czas koło kokpitu.
Z relacji świadków wynika, że napięcie z minuty na minutę narastało. Martyniuk miał nie tylko podnosić głos, ale także próbować dostać się w okolice kabiny pilotów. Interweniowała załoga, która próbowała go uspokoić i powstrzymać przed eskalacją.
Jak opisała jedna z kobiet obecnych na pokładzie, cytowana przez “Fakt”:
W pewnym momencie zrobiło się gorąco, na zasadzie, że on zaraz drzwi będzie próbował forsować. Stewardesy go tam osaczały, rozmawiały, próbowały uspokajać, a on jakby mógł, to by tam do rękoczynów doszło. Tam ktoś oczywiście z pierwszego rzędu coś do niego powiedział, więc on zaczął do tamtego człowieka fikać. Wyzywać, że to ‘leszcz’, i że ‘cię dojadę, jak tylko w Warszawie wylądujemy.
Po incydencie sprawa trafiła do odpowiednich służb. Martyniukowi grozi surowa kara
Daniel Martyniuk na tym nie poprzestał
Tuż po głośnym incydencie w samolocie Daniel Martyniuk znów dał o sobie znać – tym razem w mediach społecznościowych. Na Instagramie dokonał zaskakującej zmiany: zrezygnował z dotychczasowego nicka „danielmartyniuk89” i przyjął nową, wywołującą emocje nazwę „unfckble89”. Dla wielu użytkowników sieci to prowokacyjny skrót angielskiego wyrażenia, które można rozumieć jako „nie do ruszenia” lub „niezniszczalny”.
W opisie profilu syn Zenka Martyniuka zamieścił także dwa znaczące cytaty – łacińskie „Uczysz orła latać” oraz hiszpańskie „Gwiazdy wskazują drogę żeglarzom”. Oba mają wydźwięk symboliczny, jakby artysta chciał podkreślić swoją niezależność i pewność siebie mimo krytyki.
Na tym jednak się nie skończyło. Ostatnie publikacje Martyniuka wzbudziły jeszcze większe poruszenie. Na jego profilu pojawiły się zdjęcia przedstawiające kobiety w sugestywnych, dwuznacznych pozach. Fotografie opublikowano bez żadnego komentarza ani wyjaśnienia, co natychmiast wywołało falę komentarzy w sieci.
Jak informuje „Super Express”, w czwartek – zaledwie kilka dni po głośnym incydencie – jeden ze świadków miał zauważyć Daniela Martyniuka na lotnisku w Nicei. Według relacji mężczyzna znajdował się w barze, ubrany w ten sam strój, który miał na sobie podczas feralnego lotu, i popijał piwo.
