CELEBRITY
Dantejskie sceny we Włoszech, zamieszki na ulicach. “Meloni może się cieszyć”

Przez Włochy w poniedziałek przetoczyły się protesty. Autonomiczne związki zawodowe wyszły na ulice, by sprzeciwić się izraelskiej ofensywie w Strefie Gazy. Na ulicach doszło do zamieszek, rannych zostało 60 policjantów. O tym, czy sytuacja ta pomoże czy zaszkodzi prawicowemu rządowi Giorgi Meloni, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Mateusz Mazzini, socjolog z Collegium Civitas.
W poniedziałek włoskie miasta zostały opanowane przez protestujących. Związani ze związkami zawodowymi przedstawiciele różnych grup społecznych wyszli na ulice miast, by wyrazić swój sprzeciw wobec działań Izraela w Strefie Gazy.
Protesty przerodziły się w ostre zamieszki. Najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce w Mediolanie, gdzie manifestanci próbowali szturmować zamknięty z powodów bezpieczeństwa dworzec Milano Centrale. Uuzbrojeni w łomy niszczyli witryny i kraty ochronne, a także rzucali w policjantów świecami dymnymi i ciężkimi przedmiotami. Policja odpowiedziała użyciem armatek wodnych, co doprowadziło do dwugodzinnych starć.
Dantejskie sceny we Włoszech, zamieszki na ulicach. “Meloni może się cieszyć”
.Dantejskie sceny we Włoszech, zamieszki na ulicach. “Meloni może się cieszyć”
Źródło zdjęć: © Collegium Civitas, East News
Dorota Kuźnik
23 września 2025, 20:03
ZAPISZ
UDOSTĘPNIJ
65
Przez Włochy w poniedziałek przetoczyły się protesty. Autonomiczne związki zawodowe wyszły na ulice, by sprzeciwić się izraelskiej ofensywie w Strefie Gazy. Na ulicach doszło do zamieszek, rannych zostało 60 policjantów. O tym, czy sytuacja ta pomoże czy zaszkodzi prawicowemu rządowi Giorgi Meloni, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Mateusz Mazzini, socjolog z Collegium Civitas.
W poniedziałek włoskie miasta zostały opanowane przez protestujących. Związani ze związkami zawodowymi przedstawiciele różnych grup społecznych wyszli na ulice miast, by wyrazić swój sprzeciw wobec działań Izraela w Strefie Gazy.
Protesty przerodziły się w ostre zamieszki. Najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce w Mediolanie, gdzie manifestanci próbowali szturmować zamknięty z powodów bezpieczeństwa dworzec Milano Centrale. Uuzbrojeni w łomy niszczyli witryny i kraty ochronne, a także rzucali w policjantów świecami dymnymi i ciężkimi przedmiotami. Policja odpowiedziała użyciem armatek wodnych, co doprowadziło do dwugodzinnych starć.
Starcia i masowe protesty we Włoszech. Policja użyła armatek wodnych i otworzyła wodę z hydrantów
Starcia i masowe protesty we Włoszech. Policja użyła armatek wodnych i otworzyła wodę z hydrantów
* Najniższa cena z ostatnich 30 dni przed obniżką
-30%349,99 zł* 499,99 zł
-25%149,99 zł* 199,99 zł
-40%11,99 zł* 19,99 zł
19,99 zł
-7%99,99 zł* 107,99 zł
199,99 zł
159,99 zł
69,99 zł
-28%469,99 zł* 649,99 zł
849,99 zł
10,99 zł
-19%129,99 zł* 159,99 zł
-38%99,99 zł* 159,99 zł
129,99 zł
183,00 zł
-30%121,45 zł
173,50 zł
114,99 zł
-9%31,50 zł* 34,64 zł
62,99 zł
-30%139,99 zł
199,99 zł
499,00 zł
-56%249,00 zł
569,00 zł
REKLAMAKONIEC REKLAMY
Krajobraz po zamieszkach, czyli zniszczony dworzec i ranni policjanci
– Protestować mogli już uczniowie szkół średnich, więc szkoła mojego syna była zamknięta. Zamknięte były największe atrakcje Mediolanu, w tym opera La Scala, której pracownicy także wyszli na ulice. Zapowiadano też manifestację ze strony pracowników komunikacji miejskiej, na szczęście do tego nie doszło, bo już i tak miasto było bardzo sparaliżowane. Zwłaszcza że te protesty odbywały się na głównych ulicach i przy stacji głównej, więc tam i tak się nie dało przejechać. Gdyby doszedł do tego strajk metra, sytuacja byłaby dramatyczna – relacjonuje w rozmowie z WP polska przewodniczka z Mediolanu Milena Ziętek-Parnisari.
Manifestacje wstępnie zapowiadano na piątek, ale zaczęły się już wcześniej.
– Rozmawiałam ze znajomymi Włochami, którzy brali udział w manifestacjach. Bardzo żałują, że teraz wszystko sprowadza się do tego, że po całym proteście mówi się przede wszystkim o pseudomanifestantach, którzy zniszczyli dworzec kolejowy. A nie o istocie problemu – komentuje.
Problem, wokół którego skupiały się protesty, jest bliski sercom Włochów, co tłumaczy w rozmowie z WP Mateusz Mazzini, socjolog Collegium Civitas i dziennikarz piszący o zagranicy. Jednocześnie zauważa, że sytuacja nie jest oczywistością.
– To może rzeczywiście wydać się takie trochę mało włoskie, że mierzymy się z takim zrywem, bo przez ostatnie kilkanaście czy kilkadziesiąt nawet lat właściwie nie mieliśmy do czynienia z tym, żeby we Włoszech rzeczywiście społeczeństwo – w jakiś bardzo agresywny czy taki destruktywny sposób – mobilizowało się w jakikolwiek kwestii politycznej – komentuje.
Dlaczego temat Palestyny aż tak poruszył Włochów?
W niedzielnym marszu w Warszawie, którego uczestnicy solidaryzowali się z Palestyną, wzięło udział raptem 1500 osób. Co więcej, ani działania Benjamina Netanjahu, ani temat ludobójstwa, ani zdjęcia głodujących dzieci nie były tematem, który jakkolwiek zaistniał w zakończonej kampanii prezydenckiej w Polsce.
Dlaczego więc sprawa, która nie jest szczególnie popularne w polskiej debacie publicznej, a jednocześnie nie dotyka też bezpośrednio samych Włochów, wyciągnęła ich na ulice?
To, że tak sytuacja ma się w Polsce, nie oznacza, że Gaza “nie grzeje” w reszcie Europy. Włochy nie są wyjątkiem – podkreśla Mateusz Mazzini.
– Gaza to jest główne paliwo tożsamościowe, napędzające – zwłaszcza młode – ugrupowania lewicowe właściwie we wszystkich krajach zachodniej Europy. Gaza grzeje Zachód, Gaza grzeje zachodnią lewicę i to bardzo dobrze widać na tym przypadku – ocenia ekspert.
Gaza zaszkodzi prawicowym władzom Włoch?
Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że społeczeństwo europejskie się radykalizuje, a Włochy przecież są tego doskonałym przykładem. Rządzi tam – z całkiem wysokim poparciem – Giorgia Meloni, a wraz z nią jeszcze bardziej radykalny Matteo Salvini. Ten duet, zdaniem Mateusza Mazziniego, może wykorzystać protesty i ich skutki do zbicia politycznego kapitału.
Istnieje duże ryzyko, że to będzie taki punkt zapalny, który zostanie wykorzystany przez Meloni i Salviniego w sposób analogiczny do tego, co administracja Trumpa próbuje teraz zrobić po morderstwie Charliego Kirka, czyli po prostu jednostkowy przypadek wynieść do rangi systemowej dewiacji – komentuje.
– W USA po tej sprawie przykręcają śrubę. Po tym, co zobaczyliśmy w Mediolanie, będziemy słyszeć, że trzeba działać tak samo. Skoro doszło do starć z policją, to będą przedstawiać to tak, że istnieje bardzo duże ryzyko kolejnych działań ze strony lewicy. To może więc być jakiś kolejny cichy krok w kierunku autorytarnego zamachu stanu, które to działania już widzimy na podstawie tego, co Meloni robi, próbując wprowadzić kolejne reformy – dodaje.
Czy włoska lewica może jakkolwiek zaszkodzić Meloni? Mazzini ocenia to sceptycznie: – Myślę, że ona w jakiś taki bardzo perwersyjny sposób może się nawet z tych manifestacji cieszyć, dlatego że są podparciem forsowanej przez prawicę narracji, że lewica potrafi być brutalna i w sumie jest brutalna z natury. Meloni to bardzo dobrze wykorzysta propagandowo, tym bardziej że nie ma żadnych danych wskazujących, że ona jest w jakikolwiek sposób zagrożona politycznie – ocenia ekspert. Warto pamiętać, że poparcie dla rządów Meloni kształtuje się – w zależności od badań – na poziomie ok. 25 proc. – Jednocześnie opozycja jest bardzo słaba – komentuje Mazzini.