CELEBRITY
Dramat dzieci narasta w oczach. Ekspert: będzie coraz gorzej
Kwota zaległości alimentacyjnych sięga już blisko 17 mld zł, co oznacza wzrost o ponad 800 mln zł w ciągu roku. W rejestrze BIG InfoMonitor figuruje obecnie ponad 288 tys. osób uchylających się od płacenia alimentów, a średnie zadłużenie przypadające na jednego dłużnika wynosi 58,6 tys. zł. Ujawniono, gdzie mieszka najwięcej niepłacących na swoje dzieci. – Wkrótce koszt społeczny łatania dziury po niepłacących rodzicach, pokrywany przez ogół obywateli, znacząco wzrośnie – ostrzega Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Brak alimentów to dramat wielu rodziców, ale też samotnie wychowywanych przez nich dzieci. Gromadzone w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor dane pokazują, że od 4 lat dług alimentacyjny w Polsce rośnie w tempie wcześniej niespotykanym.
Już blisko 17 mld zł wynosi dług alimentacyjny widoczny w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor. To o ponad 800 mln zł więcej niż rok wcześniej, o 2,2 mld zł więcej niż przed dwoma laty i aż o ponad 6,7 mld zł w porównaniu z 2021 r. Średnio na niepłacącego zasądzonych świadczeń rodzica przypada obecnie 58,6 tys. zł. Za każdą z tych złotówek kryją się nie tylko trudne sytuacje rodzinne, ale też skutki finansowe, które ponosi całe społeczeństwo. Od Funduszu Alimentacyjnego, przez koszty egzekucji długów, aż po obciążenie systemu opieki społecznej.
Jeszcze we wrześniu 2021 r. wynosił ok. 10,2 mld zł, a obecnie dobija do 17 mld zł. Podobnie jak średni dług przypadający na osobę, który w tym samym czasie wzrósł o 17 648 zł.
Największy udział dłużników alimentacyjnych w ogólnej liczbie mieszkańców występuje w województwie warmińsko-mazurskim, najbardziej rzetelni wobec swoich dzieci są natomiast zobowiązani z regionu małopolskiego i podkarpackiego.
Gdy weźmiemy pod uwagę średnią wartość niespłaconego zadłużenia z tytułu alimentów, najmniej zalegają alimenciarze z województwa lubuskiego — 50 439 zł, śląskiego — 51 608 zł i zachodniopomorskiego — 54 413 zł. Najwięcej natomiast z woj. mazowieckiego — 65 309 zł, pomorskiego — 62 881 zł i kujawsko-pomorskiego — 62 786 zł.
Okazuje się, że wielu dłużników alimentacyjnych figuruje w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor nie tylko z tytułu zaległych świadczeń na rzecz dzieci. 52 proc. z nich ma również inne zaległe zobowiązania, między innymi niespłacone kredyty i pożyczki, rachunki telefoniczne, czynsze i mandaty za jazdę bez biletu.
Brak wykazywanych dochodów, które mógłby zająć komornik, prowadzi do dalszej niewypłacalności, a ta z kolei oznacza większe obciążenie dla systemu publicznego, który musi przejąć finansową odpowiedzialność za utrzymanie dzieci.
Pani Dorota wychowywała się bez ojca. Teraz ma mu płacić 5 tys. zł miesięcznie
Coraz więcej rodzin traci prawo do wsparcia
Z samego tylko Funduszu Alimentacyjnego co roku wypłacane są setki tysięcy świadczeń, które w praktyce stanowią publiczne dopłaty do wychowania dzieci pozbawionych wsparcia finansowego ze strony jednego z rodziców. Choć liczba wypłat systematycznie maleje — z 2,6 mln w 2020 r. do 1,9 mln w 2024 r., nie oznacza to poprawy sytuacji, lecz efekt ograniczonego dostępu do pomocy. Kryterium dochodowe uprawniające do świadczenia od lat pozostaje bowiem bez zmian, co sprawia, że część rodzin traci prawo do wsparcia.
Wraz ze spadkiem liczby uprawnionych, zmniejszała się też nieznacznie suma wypłaconych świadczeń i w 2024 r. ich wartość wyniosła 842,1 mln zł. W październiku 2024 r. maksymalna wysokość świadczenia z funduszu została jednak podniesiona z 500 do 1000 zł. Oznacza to, że mimo malejącej liczby uprawnionych, koszt społeczny utrzymywania systemu zastępczych alimentów ponoszony przez państwo i podatników będzie w 2025 roku blisko dwukrotnie wyższy.
Trzeba też pamiętać, że gminy ponoszą koszty windykacji i prowadzenia spraw, których nie udaje się zakończyć sukcesem. Dodatkowe obciążenie trafia także do systemu pomocy społecznej, ponieważ dzieci dłużników częściej korzystają z programów socjalnych i stypendiów.
Rząd cofnął się w sprawie alimenciarzy. Ich długi szokują
— Ponad połowa rodziców unikających płatności na dzieci równocześnie ignoruje inne posiadane długi — od nieuregulowanych pożyczek po zaległe opłaty za media, co może świadczyć o głębszej recydywie finansowej. W większości przypadków może być to wręcz, sposób na życie. Choć skala wsparcia państwowego dla poszkodowanych dzieci wydaje się spadać, nie jest to oznaka poprawy, lecz rezultat zamrożenia kryterium dostępowego. Wzrost maksymalnej kwoty pomocy publicznej oznacza, że wkrótce koszt społeczny łatania dziury po niepłacących rodzicach, pokrywany przez ogół obywateli, znacząco wzrośnie, obciążając dodatkowo samorządy zajmujące się odzyskiwaniem funduszy oraz system pomocy socjalnej — wyjaśnia dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Analityk wskazuje, że jednym z narzędzi, które pomaga rozwiązać ten problem i odzyskać należne dzieciom pieniądze, jest wpisanie dłużnika alimentacyjnego do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. To rozwiązanie, z którego obok gmin indywidualnie mogą korzystać osoby prywatne posiadające tytuł wykonawczy, zarówno te, które otrzymują wsparcie z FA, jak te, które przekraczają próg dochodowy, który obecnie wynosi 1209 zł netto na osobę w rodzinie. Zgłoszenie dłużnika do rejestru kosztuje tylko symboliczną złotówkę. Osoba, która trafia do bazy BIG, ma utrudniony dostęp do kredytów, zakupów na raty czy podpisania nowej umowy z operatorem telefonicznym. Stanowi to silny bodziec do uregulowania zobowiązań.
Mocny bat na alimenciarzy. Komornik więcej im zabierze?
