CELEBRITY
Kadrowicze przerwali milczenie. Oto gorzka prawda na temat Roberta Lewandowskiego
Jeśli wydaje ci się, że znasz Roberta Lewandowskiego, masz rację — wydaje ci się. W głośnej książce “Lewandowski. Prawdziwy” Sebastian Staszewski przedstawia zupełnie nowe fakty z życia i kariery piłkarskiej gwiazdy Barcelony. Często zaskakujące lub wręcz szokujące. Po raz pierwszy reprezentanci Polski — pod nazwiskiem — wypowiadają o napastniku gorzkie słowa jako o kapitanie i zdradzają, o co mają do niego pretensje. — Jeden z moich rozmówców mówi: Robert to nie jest gość, z którym chcesz iść na piwo — mówi nam autor książki. I obala dziesiątki mitów powielanych na temat “Lewego” przez lata.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Jarosław Koliński: O Robercie Lewandowskim powstał film, kilka książek i miliony artykułów. A ty na 700 stronach swojej książki chcesz nas wszystkich przekonać, że wcale nie poznaliśmy jeszcze, jaki jest “Lewy”
Sebastian Staszewski (dziennikarz sportowy): Zgadza się. Sam wcześniej sądziłem, że dobrze znam Roberta, bo jako dziennikarz śledziłem jego karierę od prawie 20 lat. Ale im dłużej pisałem książkę, tym bardziej przekonywałem się, że jako o człowieku wiem o nim niewiele. To napędzało mnie do pracy, bo uważam, że Lewandowski zasługuje na to, abyśmy go poznali.
Pewnie nie wiedziałeś, że stryjek “Lewego” w trakcie II wojny światowej bombardował Dortmund, w którym wiele lat później Robert zrobił wielką karierę. Albo, że “Lewy” podpisał tajny kontrakt z Bayernem Monachium już na dwa lata przed odejściem z Borussii, łamiąc przy okazji przepisy FIFA. Odkrywam także prawdziwe powody, z jakich Legia pożegnała młodego Roberta Lewandowskiego, niesamowite kulisy jego transferu do Borussii, historię rodziny “Lewego” czy jego finansowe tajemnice. Opisuję również mecz z Holandią w Lidze Narodów w 2020 r., który doprowadził do tego, że Jerzy Brzęczek stracił pracę selekcjonera.
Zobacz również: Pilny komunikat PZPN! Kontuzje w kadrze, Jan Urban wysłał nowe powołania
Jak to, przecież “zwolnił” go Lewandowski słynnymi dziewięcioma sekundami milczenia kilka dni wcześniej.
I to jest mit. To nie milczenie Roberta po meczu z Włochami (0:2) doprowadziło do odejścia selekcjonera, tylko starcie z Holandią trzy dni później. Przypomnijmy okoliczności: do Włoch polecieliśmy jako liderzy grupy Ligi Narodów, ale przegraliśmy. Mimo to wciąż mieliśmy szanse na wysokie miejsce. Ten ostatni mecz przypadł na Holandię. Lewandowski z Brzęczkiem ustalili, że napastnik zagra tylko 45 min. Ale do przerwy Polska prowadzi 1:0 i nasza kadra miała szansę na pierwsze od 41 lat zwycięstwo nad tym rywalem. W szatni Brzęczek zapytał więc Roberta, czy ten może zagrać jeszcze w drugiej połowie. A on odmówił. W drugiej połowie Holandia strzeliła dwa gole, a kilka tygodni później Brzęczek zostaje zwolniony. I teraz zadaj sobie pytanie: czy stałoby się tak, gdyby wygrał z Holendrami?
Asystenci Jerzego Brzęczka sugerują, że Robert Lewandowski symulował kontuzję
Czyli powiedzmy wprost: Lewandowski odmówił gry selekcjonerowi. Czy tak postępuje kapitan?
Zadałem mu to pytanie, ponieważ Jerzy Brzęczek i jego sztab mieli spore wątpliwości co do tego zachowania. Niektórzy współpracownicy trenera sugerują wręcz, że Lewandowski symulował wówczas kontuzję, by nie musieć wychodzić na drugą połowę. Zapytałem Roberta, czy to fair. A on przedstawił swój punkt widzenia.
Przekonał cię?
Rozumiem, co miał na myśli, ale nie.
Obalasz jeszcze jakieś mity w książce?
Dziesiątki. Niektóre powiela nawet rodzina, jak chociażby to, że Krzysztof Lewandowski, czyli tata Roberta, był młodzieżowym mistrzem Europy w judo. Albo, że Robert zaznał biedy w domu. Albo, że w 2018 roku mógł trafić do Realu Madryt.
To zmierzmy się jeszcze z jednym mitem. Chociaż może to wcale nie mit. Czy Lewandowski zwalnia trenerów?
Bezpośrednio nie. Chociaż w sumie uważam, że akurat Michała Probierza zwolnił osobiście, bo swoją decyzją o rezygnacji z kadry, dopóki Probierz będzie selekcjonerem, postawił wszystkich przed sytuacją bez wyjścia. Ale Robert przyłożył rękę do zwolnienia Niko Kovaca i Carlo Ancelottiego z Bayernu, czy Xaviego z Barcelony. Zresztą o tym rozmawiam z ludźmi, którzy byli świadkami tych sytuacji: Rummenigge, Hoenessem czy Laportą. Pamiętam też, jak Brzęczek śmiał się z tego, mówiąc: “no to jestem w niezłym gronie”. “Lewy” robi to, bo ma obsesję wygrywania.
“Kto przeszkadza Robertowi Lewandowskiemu odnieść sukces, staje się jego wrogiem”
Ale to chyba dobrze dla sportowca.
Tak, ale dla człowieka — nie zawsze. U Roberta ta obsesja wygrywania jest tak chorobliwa, że stosuje prosty system identyfikacji: ten, kto pomaga mu w osiągnięciu sukcesu, jest przyjacielem. A kto przeszkadza, staje się wrogiem. Czyli jak uzna, że trener nie pomoże mu osiągnąć sukcesu, zaczyna marudzić i się skarżyć, żeby wywrzeć presję na prezesach klubu. Lewandowski często przychodził na przykład do Karla-Heinza Rummenigge w Bayernie i mówił, co mu się nie podoba. Ale nigdy wprost nie powiedział: proszę zwolnić trenera. Tak samo w reprezentacji. Robert nie powiedział Zbigniewowi Bońkowi, żeby rozwiązał kontrakt z Brzęczkiem. Ale pokazywał całym sobą, że z tym trenerem nie chce dłużej pracować. Inna sprawa, że “Lewy” nie jest łatwym piłkarzem do prowadzenia. Kiedyś trener Barcelony Hansi Flick zapytał Wojtka Szczęsnego, czy w Polsce Robert też uczy trenerów taktyki (śmiech).
Czyli bardzo trudno jest być trenerem Roberta Lewandowskiego.
Zarządzanie Robertem w drużynie jest bardzo trudne. To jest wyzwanie każdego szkoleniowca. Trzeba się z nim dogadać, zrozumieć go. Mam teorię — już jej nie sprawdzimy — że gdyby moją książkę przenieść w czasie o, powiedzmy, osiem lat do tyłu, kilku selekcjonerów popracowałoby dłużej. Bo schematy zachowania Roberta powtarzają się i może niektórzy trenerzy po lekturze znaleźliby klucz, jak należy współpracować z Lewandowskim.
Zobacz również: Trener Manchesteru Utd dał zadanie Polakowi. “Znajdź mi drugiego Lewandowskiego”
Cezary Kucharski mówi wprost: Lewandowski jest złym człowiekiem. Czy po rozmowie z 250 różnymi osobami, też ci się wyłania obraz złego człowieka?
Nie zgadzam się z taką tezą. Za to mogę powiedzieć coś innego: że jest człowiekiem trudnym, skomplikowanym. Że nie jest empatyczny i jest egoistą. Ale nie ma w sobie pierwiastka zła. Jest z kolei bardzo asertywny. Kiedy jeden z jego kolegów z reprezentacji poprosił go o pożyczkę, odmówił. Argumentował, mówiąc: nie chciałbym, żeby twoje problemy stały się moimi problemami. Nie chodziło o to, że szkoda mu było pieniędzy. Nie pożyczył, bo czuł, że myślenie o tych pieniądzach rozproszy go w drodze do sukcesu. A jego nic nie mogło rozpraszać. To jest właśnie ta obsesja wygrywania. Co ciekawe, mówią o niej wszyscy: Thomas Mueller, Gavi, Neven Subotić, Wojciech Szczęsny czy… koledzy z Varsovii. Podsumowując: to nie jest brat łata. Jeden z moich rozmówców mówi: Lewandowski to nie jest gość, z którym chcesz iść na piwo. Ale nie jest złym człowiekiem.
