CELEBRITY
Karolina Małysz-Czyż o szczegółach tragedii w rodzinie męża. Są nowe informacje

Niestety, obok ogromu wsparcia pojawił się też hejt. Pełen jadu, krzywdzących słów i ocen – wyznaje Karolina Małysz-Czyż.
21 sierpnia w Wiśle wybuchł pożar budynku, w którym prowadzono agroturystykę. Jego właścicielem jest ciocia Kamila, męża Karoliny Małysz-Czyż, córki Adama Małysza.
“Niestety, w jednym momencie straciliśmy dorobek życia. W pożarze spłonął budynek o powierzchni ponad 350 metrów kwadratowych – 11 pokoi, w tym 3 apartamenty, kuchnia, jadalnia oraz rowerownia/narciarnia. Straty są ogromne, liczone w milionach złotych. Po wstępnych oględzinach biegły ze straży stwierdził, że dom prawdopodobnie nie nadaje się już do uratowania i będzie przeznaczony do rozbiórki. To nie była tylko praca, ale całe nasze życie. ‘Maria i Natasza Wisła’ był dla nas domem i dziełem tworzonym z pasją, które teraz legło w gruzach.” – czytamy w opisie zbiórki założonej w serwisie “Szczytny cel”.
W mediach społecznościowych o zbiórce poinformowała Karolina Małysz-Czyż. W rozmowie z WP SportoweFakty zdradza kulisy dramatu w rodzinie męża. Mówi też o wiadomościach, jakie ona sama otrzymała po opublikowaniu informacji o zbiórce.
Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty: Jak obecnie wygląda sytuacja po pożarze u cioci twojego męża?
Karolina Małysz-Czyż: Wiadomo, że po każdej tragedii trudno jest się podnieść i odnaleźć w nowej rzeczywistości. W wyniku pożaru spłonęła część agroturystyki, która funkcjonowała od 28 lat i niedawno została odnowiona. Na szczęście udało się uratować budynek mieszkalny, w którym na co dzień przebywa rodzina oraz mieści się mniejsza część apartamentów. W tym nieszczęściu ogromnym szczęściem okazało się to, że w dniu pożaru goście wyjechali po godzinie 14, dzięki czemu nikt nie ucierpiał.
Czy znane są okoliczności samego pożaru?
Obecnie sprawą zajmują się rzeczoznawca oraz odpowiednie służby. Na razie nie ma konkretnych informacji, wciąż na nie czekamy.
Kiedy zauważono, że budynek płonie?
Około godziny 17. Strażacy walczyli z żywiołem do trzeciej nad ranem, a kiedy rano ogień ponownie zaczął się tlić – błyskawicznie wrócili na miejsce i sprawnie opanowali sytuację. Chcemy szczególnie podkreślić ich ogromny profesjonalizm i ofiarność. Ciocia z wujkiem w momencie wybuchu pożaru byli na spacerze (zostali zaalarmowani przez sąsiadów). Warto dodać, że zawsze przed wyjściem dokładnie sprawdzają wszystkie pomieszczenia, co także daje im spokój, że zrobili wszystko, aby nie dopuścić do zagrożenia.
Jaka pomoc napłynęła po udostępnieniu zbiórki w mediach?
Po apelu o wsparcie w mediach społecznościowych napłynęło wiele wyrazów solidarności. Od samego początku staramy się być przy nich i wspierać na tyle, na ile to możliwe. Gdy tylko będzie można przystąpić do sprzątania pogorzeliska – natychmiast włączymy się w pomoc. Chciałam też, aby znajomi, rodzina i obserwatorzy mieli świadomość, co się wydarzyło i jeśli zechcą – mogli pomóc, choćby udostępniając informacje.
Liczyliście już straty po pożarze?
Nie są jeszcze oszacowane. Wiadomo już jednak, że ubezpieczenie nie pokryje całości szkód. Cudowne jest to, że od pierwszych chwil wielu sąsiadów, właścicieli innych obiektów w Wiśle, bliscy oraz dawni goście agroturystyki okazali swoje serce i zaoferowali pomoc. To pokazuje ogrom siły i solidarności lokalnej społeczności.
Wiem, że jesteś przerażona komentarzami pojawiającymi się pod tekstami na temat pożaru. Co dokładnie masz na myśli?
Niestety, część mediów zrobiło ze sprawy sensację, co wywołało falę hejtu. Pragniemy jasno podkreślić, że zbiórka jest całkowicie dobrowolna. Jeśli ktoś ma chęć i możliwość, może w ten sposób wesprzeć odbudowę agroturystyki. Jeśli nie – absolutnie nie ma takiego obowiązku. Każde dobre słowo i odrobina życzliwości są w tej chwili na wagę złota.
Warto też dodać, że wielu dawnych gości apartamentów kontaktowało się z nimi, pytając, w jaki sposób mogliby pomóc. To właśnie m.in. z myślą o nich powstała możliwość wsparcia poprzez zbiórkę.
Ale były też mniej pozytywne wiadomości.
Tak i one uświadomiły mi, jak wiele jest także nieuzasadnionej złości i nienawiści. Niestety, obok ogromu wsparcia pojawił się też hejt – pełen jadu, krzywdzących słów i ocen, które w tak trudnym czasie są wyjątkowo bolesne. Rozumiemy, że istnieją inne ważne zbiórki. Sami często je wspieramy i wiemy, jak duża jest potrzeba pomocy w różnych miejscach. Warto ponownie podkreślić, że zbiórka jest dobrowolna. Podkreślamy też, że ciocia z wujkiem od lat angażują się charytatywnie i zawsze pomagali innym w kryzysowych sytuacjach. Dlatego nawet dobre słowo czy okazanie wsparcia to gest, który znaczy bardzo wiele.
Jakie będą wasze dalsze działania dotyczące tragedii, co jest w planach?
Część agroturystyki wciąż działa, dlatego, jeśli ktoś planuje przyjazd do Wisły – realnym wsparciem może być również rezerwacja noclegu. Kiedy tylko będzie to możliwe, chcemy pomóc przy rozbiórce spalonej części budynku. Kamil, który jest budowlańcem, również zaoferował swoją pomoc, jeśli zapadnie decyzja o odbudowie. Jeszcze przed tą tragedią mieliśmy zaplanowany i opłacony wyjazd do Tajlandii pod koniec października. Mamy świadomość, że będzie to wzbudzić różne opinie i łatwo będzie patrzeć na nas przez ten pryzmat. Najbliżsi jednak dobrze wiedzą, że zawsze mogą liczyć na nasze wsparcie i że jesteśmy z nimi nie tylko teraz, ale i długoterminowo.