Connect with us

CELEBRITY

Koszmar na przystanku w Szczecinku. “Krzyczałam o pomoc”

Published

on

To była tylko chwila nieuwagi ze strony właścicielki psa rasy border collie i mamy 3-letniego Darka. Wystarczyło, żeby doszło do dramatycznego zdarzenia. Mały chłopiec, który chciał pogłaskać zwierzaka, został przez niego ugryziony w twarz. Teraz policja bada, kto jest winny.

Do pogryzienia doszło na przystanku autobusowym przy ul. Jana Pawła II w Szczecinku. Nic nie zapowiadało dramatu.

Wychodziliśmy z autobusu. Syn odsunął się ode mnie na chwilę i podszedł do psa. Chciał go pogłaskać, a ten nagle rzucił się na niego — opowiada reporterowi “Faktu” pani Emilia, mama 3-letniego Darka. — Krzyczałam o pomoc! Twarz syna była cała czerwona — relacjonuje kobieta. Dziecko odniosło poważne obrażenia. Lekarzom udało się przyszyć zerwana skórę. Teraz dziecko czeka długi proces leczenia ran.

Lekarze wciąż jednak nie wiedzą, czy chłopiec będzie dobrze widział.

— To wszystko jeszcze wymaga dalszych badań — mówi mama Darka. Po ataku chłopiec stał się bardzo nerwowy. — Mam nadzieję, że to tragiczne zdarzenie będzie przestrogą dla innych rodziców. Nie pozwalajcie dzieciom podchodzić do psów — apeluje pani Emilia.

Jak ustalili policjanci, pies w chwili zdarzenia był na smyczy, a właścicielka starała się go kontrolować. Z zebranych relacji wynika, że kobieta poczuła szarpnięcie. Miała natychmiast odciągać psa, ale się przewróciła.

Rasa border collie nie należy do uznawanych za agresywne. Szczepienia psa były aktualne, co potwierdziła właścicielka. Policjanci zabezpieczyli nagrania z monitoringu i przesłuchują świadków. Na razie postępowanie jest prowadzone “w sprawie”, a nie “przeciwko” konkretnej osobie.

— Analizujemy zebrany materiał dowodowy. Za uszczerbek na zdrowiu powyżej 7 dni grozi kara do 5 lat więzienia — wyjaśnia asp. szt. Anna Matys oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Szczecinku.

Pani Emilia do tej pory przeżywa to, co się stało i apeluje do właścicieli, szczególnie tych dużych psów, żeby jednak zakładali im kagańce w publicznych miejscach, takich jak przystanek czy np. wnętrze pojazdu komunikacji miejskiej.

— Żałuję, że nie zdążyłam złapać syna, ochronić. Na szczęście syn żyje, ale to mogło się skończyć tragicznie. Dziecko, które ma zaledwie trzy latka, nie wie przecież, co może być dla niego groźne — mówi załamana mama Darka. Według niej zachowanie właścicieli psa, zaraz po tym zdarzeniu, również nie było właściwe, bo nie ruszyli jej od razu z pomocą, tylko starali się bagatelizować sprawę.

Chłopiec trafił do szpitala w Koszalinie, gdzie jego rany zostały zaopatrzone. Obecnie przebywa już w domu, ale jego rodzina z niepokojem czeka na wyniki badań dotyczących wzroku.

Czy sprawa znajdzie swój finał w sądzie? To zależy od wyników prowadzonego śledztwa.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin