CELEBRITY
Leszek Miller zobaczył to na Radzie Gabinetowej. Wskazał, co nas czeka

Do przebiegu Rady Gabinetowej, która odbyła się w środę (27 sierpnia) w Pałacu Prezydenckim, odniósł się w rozmowie z “Faktem” były premier Leszek Miller. — Nawrocki, będzie dążyć do zmiany systemu na prezydencki. Dzisiaj widzieliśmy delikatny początek tego stanu rzeczy — ocenił były szef rządu.
Jak poinformowała Kancelaria Prezydenta, spotkanie skupiło się na kluczowych kwestiach: stanie finansów publicznych, postępach inwestycji – w tym budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego i elektrowni jądrowych – oraz działaniach rządu wobec zagrożeń dla polskiego rolnictwa.
Do spotkania w Pałacu Prezydenckim odniósł się w rozmowie z “Faktem” były premier Leszek Miller, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat dynamiki między prezydentem Nawrockim a premierem Tuskiem.
– Pan prezydent Nawrocki będzie się rozpychał, starając się maksymalnie poszerzyć swoje kompetencje. Z kolei premier Tusk będzie się temu sprzeciwiał – zauważył Miller na wstępie.
Zobacz: Rośnie napięcie po Radzie Gabinetowej. Prezydent żąda odpowiedzi od tego ministra
Były premier podkreślił, że różnice w podejściu obu polityków są widoczne od początku. – Od dawna wiedzieliśmy, że Nawrocki i Tusk mają zupełnie inne spojrzenie na działalność prezydenta i Rady Ministrów – stwierdził.
Miller wyraził także żal, że tylko część posiedzenia była dostępna dla mediów. – Dobrze byłoby zobaczyć całość. Ludzie mogliby wyrobić sobie opinię. Byłaby to także forma informacji dla opinii publicznej, czym zamierza zajmować się rząd i prezydent – skomentował.
Zwrócił również uwagę na znaczenie odpowiedniego przygotowania takich spotkań. – Kiedy Aleksander Kwaśniewski i ja organizowaliśmy Radę Gabinetową, wspólnie ustalaliśmy nie tylko dogodny termin, ale również punkty porządku dziennego czy listę ministrów, którzy referowali swoje kwestie. Był czas na przygotowanie i nikt nie był zaskakiwany. Wszyscy od początku wiedzieli, czym się będą zajmować. Jak widzimy, taka forma jest obecnie niemożliwa – podsumował były premier.