CELEBRITY
Mbappe… uratował Real przed blamażem! ➡
42 gole w jeden wieczór Ligi Mistrzów? To naprawdę się stało, a bohaterem całej kolejki został Kylian Mbappe, który strzelił aż cztery z nich. I w ten sposób uratował swój zespół przed blamażem z Olympiakosem, bo Grecy strzelili Realowi aż trzy gole. Do absolutnej sensacji doszło w Liverpoolu, gdzie gospodarze zostali totalnie rozbici przez PSV Eindhoven. To może być koniec Arne Slota na ławce The Reds. Z kolei Piotr Zieliński został bohaterem hitu. Oto najważniejsze momenty środy w Lidze Mistrzów!
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Dla Realu Madryt mecz w Grecji rozpoczął się niczym koszmar. Po porażce w Liverpoolu piłkarze Xabiego Alonso musieli wygrać, by utrzymać się w ścisłej czołówce tabeli, ale początek zwiastował katastrofę. Po cudownej akcji trafił Chiquinho i to Olympiakos prowadził 1:0. Ale wtedy rozpoczął się show jednej gwiazdy.
Wystarczyło 7 minut, by nastroje w Pireusie z euforycznych stały się minorowe. Kylian Mbappe trzykrotnie trafił do siatki, zdobywając jednego z najszybszych hat-tricków w karierze i jednocześnie błyskawicznie odwracając wynik dla Realu. A mogło być jeszcze lepiej, bo przed przerwą nie uznano jeszcze gola Viniciusa, a w poprzeczkę trafił Aurelien Tchouameni.
Po przerwie na moment zrobiło się gorąco. Mehdi Taremi zdobył bramkę kontaktową tuż po przerwie, ale niesamowity Mbappe odpowiedział czwartym golem. Emocje w końcówce zapewnił nam jeszcze Ayoub El-Khabi, lecz Królewscy utrzymali prowadzenie do końca tego szalonego spotkania.
Tym samym Francuz wyszedł na zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców Ligi Mistrzów w tym sezonie. Ma na koncie już dziewięć trafień i wyprzedza drugiego Victora Osimhena o trzy bramki. To, co Real stracił w ostatnim meczu w Liverpoolu, odrobił do tego rywala z nawiązką już w następnej kolejce.
Inny gigant, Liverpool, także rozpoczął mecz od niespodziewanych kłopotów. PSV Eindhoven wyszło na prowadzenie już w 6. minucie gry po potwornej wpadce i zagraniu ręką Virgila van Dijka w polu karnym, gdy rzut karny wykorzystał Ivan Perisić. Po 10 minutach wyrównał Dominik Szoboszlai, ale to nie był koniec problemów The Reds.
Po przerwie Guus Til wykorzystał kapitalne podanie prostopadłe od Mauro Juniora i przywrócił prowadzenie Holendrom, doprowadzając do niespodzianki na Anfield. A to nie był jeszcze koniec koszmaru angielskich kibiców. Po błędzie Ibrahimy Konate do siatki trafił Couhaib Driouech, potęgując cierpienie fanów Liverpoolu. A w 91. minucie Driouech wbił jeszcze gwóźdź do trumny nadziejom gospodarzy.
Choć wydawało się, że koszmarna passa na dobre dobiegła już końca, drużyna Arne Slota przegrała trzeci kolejny mecz z rzędu! A to może okazać się bardzo kosztowne w walce o awans do 1/8 finału w Lidze Mistrzów.
Liverpool — PSV Eindhoven 1:4
Do prawdziwego hitu doszło na Emirates, gdzie liderujący w Premier League Arsenal podejmował niepokonany w tym sezonie Bayern Monachium. Rywalizacja dwóch faworytów całych rozgrywek rozpoczęła się od bramki Jurriena Timbera po rzucie rożnym, na którą odpowiedział rewelacyjny Lennart Karl.
Na kolejne trafienie trzeba było czekać do drugiej połowy. Noni Madueke wykorzystał świetne dośrodkowanie Riccardo Calafioriego i sprawił, że to Kanonierzy wyszli na prowadzenie. Feta w Londynie trwała w najlepsze, a wprowadzony z ławki Gabriel Martinelli podwyższył jeszcze prowadzenie Kanonierów. Tym samym Bayern Monachium przegrał po raz pierwszy w trwającym sezonie — a mamy prawie grudzień.
Prawdziwą kanonadę urządzili sobie piłkarze w Paryżu, gdzie PSG podejmowało Tottenham. Zaczęło się od niespodzianki po golu Richarlisona, ale paryżanie odpowiedzieli jeszcze przed przerwą. A w drugiej połowie w ciągu 15 minut padły cztery gole i ostatecznie to PSG wygrało z Kogutami 5:3.
Bohaterem paryżan został Vitinha, który zdobył hat-tricka. Skompletował go dopiero po uderzeniu z rzutu karnego w końcówce spotkania.
Bohaterem Interu Mediolan został Piotr Zieliński. Polak otrzymał szansę gry od pierwszej minuty, ale piłkarze z Włoch musieli gonić wynik w arcytrudnym wyjazdowym starciu z Atletico Madryt. Wynik dla Los Colchoneros otworzył Julian Alvarez, a na odpowiedź trzeba było czekać do 54. minuty.
To wtedy Polak wykorzystał podanie od Ange Bonny’ego i pokonał Juana Musso w sytuacji sam na sam. Gospodarze naciskali do samego końca i dopięli swego dopiero w 93. minucie, wydzierając wygraną na samym finiszu. Bohaterem piłkarzy Diego Simeone został Jose Maria Gimenez, choć na boisku nie było już Zielińskiego.
Najmniej emocji doczekaliśmy się w Lizbonie, gdzie Sporting niezwykle przekonująco ograł Club Brugge 3:0, a także we Frankfurcie, choć tam gospodarze nie mieli najmniejszych powodów do radości. Atalanta rozbiła Eintracht 3:0 na wyjeździe, przybliżając się do awansu do fazy pucharowej.
Sporting — Club Brugge 3:0
Eintracht Frankfurt 0:3
Do imponującej liczby goli w wieczornych meczach należy doliczyć także te, które padły we wcześniejszych spotkaniach. FC Kopenhaga ograła Kajrat Ałmaty 3:2, a Pafos zremisowało z AS Monaco 2:2. Tym samym w środę w Lidze Mistrzów padły łącznie aż 42 gole!
