Connect with us

CELEBRITY

Medycznych przyczyn brak, ale coś jest nie tak. Ten problem dotyczy coraz więcej dzieci

Published

on

Półtoraroczniak naprawdę nie musi być poliglotą. W tym wieku taka umiejętność nie jest mu do niczego potrzebna! Takie małe dziecko do prawidłowego rozwoju, nie potrzebuje ekranu tylko drugiego człowieka – mówi psycholog i logopeda, mgr Adrianna Dzięgielewska – twórczyni kanału “Instrukcja obsługi dziecka”.
Nic dziecku nie dolega, a jednak nie rozwija się prawidłowo? ‘Wtedy pojawia się temat bajek’ (Shutterstock/Tatevosian Yana)

W dokumentach wszystko się zgadza – dziecko jest zdrowe. W rzeczywistości – trudno mu się odnaleźć w grupie, kontrolować emocje, nawiązywać relacje. To dzieci, które wymykają się systemowym kategoriom, a przyczyny ich problemów często pozostają niezauważone. Tymczasem cichym źródłem problemów, może jedna rzecz, którą często rodzice bagatelizują. Opowiada nam o niej Adrianna Dzięgielewska – psycholog kliniczna i logopeda.

Irytujące te twoje rolki. Rodzic, który nie jest idealny, bo – dla przykładu – zdarza mu się pokazywać bajki swojemu dziecku, od razu czuje się winny po ich obejrzeniu.
Rozumiem, że ktoś może odnieść takie wrażenie, ale absolutnie nie taki jest mój cel. One irytują niektórych dlatego, że przeciętny rodzic nie ma świadomości, jak szkodliwe jest puszczanie bajek malutkim dzieciom. A tu nagle pomiędzy luźnymi, rozrywkowymi filmikami dostaje taką informację.

Dlaczego to robisz? Rodzice i tak w tych czasach mają poczucie, że muszą być perfekcyjni. Może by im trochę odpuścić?
Zacznijmy od tego, że nie ma idealnych rodziców. Nikt zresztą tego od nich nie oczekuje, bo po pierwsze, nie jest to możliwe, a po drugie, takie dążenie może być frustrujące. Nie mam jednak wpływu na to, jakie emocje wywołam u osoby, której wyświetli się mój filmik. Zależy mi na edukowaniu, szczególnie tych osób, które jeszcze nie są rodzicami i które nie zdążyły popełnić pewnych błędów. Dostęp do wiedzy jest podstawą, ponieważ nikt nas nie uczy w szkole o rozwoju dzieci. A ta wiedza bardzo często szokuje rodziców, którzy uświadamiają sobie, że mają coś na sumieniu.

Należę więc do rodziców, którzy mają coś na sumieniu – zdarzało mi się pokazywać synkowi bajki, bo była to jedyna opcja, żeby pozwolił sobie zrobić inhalację, gdy miał ciężki katar. Zdarzyło mi się także pokazać dziecku bajkę w ostatnich 40 minutach trasy samochodem. Tylko ona mogła nas uratować przed nieuchronną histerią.
Absolutnie cię rozumiem. Rodzic ma prawo być zmęczony i jest to zrozumiałe, że korzysta wtedy ze skutecznych sposobów na uspokojenie dziecka. Dla własnego komfortu psychicznego albo żeby zrobić tę inhalację, bo zdrowie jest najważniejsze.

Zalecenia ograniczenia ekranów do minimum dotyczą jednak wyłącznie pierwszych dwóch lat życia dziecka. Jest bardzo dużo rodzin, które je znają, stosują się do nich i pomimo ogromnego zmęczenia są w stanie być konsekwentne. Niestety mamy obecnie ogromny problem z byciem konsekwentnym i z odraczaniem przyjemności. Sporo osób myśli tylko o tym, żeby tu i teraz było dobrze i wygodnie, a nie myśli o przyszłości. W pewnych kwestiach powinniśmy wygodę odstawić na bok i zrobić to niezbędne minimum, by dać dziecku szansę na prawidłowy rozwój.

To chyba jednak nie do końca to samo?
Moim zdaniem to porównanie jest trafne. Kiedyś rodzice nie wiedzieli, że podawanie cukru małym dzieciom jest szkodliwe, ale dziś są bardziej świadomi i ograniczają go w pierwszych 24 miesiącach życia. Świat bardzo szybko się rozwija. Teraz mamy ekrany, z którymi musimy się rozsądnie obchodzić. Jest coraz więcej dzieci w wieku około trzech miesięcy, które mają zawieszony nad łóżeczkiem tablet i mózg takiego maluszka codziennie przez wiele godzin jest atakowany niepotrzebnymi bodźcami. Dodatkowo na spacer do wózka także wkładana jest komórka, w domu non stop gra telewizor w tle, a na noc włączany jest szumiś. Tego wszystkiego jest po prostu za dużo i mózg malucha zaczyna protestować.

To rzeczywiście jest przegięcie. Ale jeśli ktoś mówi, że poogląda z dzieckiem, np. rocznym, filmiki w telefonie przez 15 minut dwa–trzy razy dziennie? Czy to też jest szczególnie niebezpieczne?
Patrzysz na 15 minut z punktu widzenia dorosłego człowieka, z dojrzałym układem nerwowym, ale dla roczniaka 5 minut to jak dla nas godzina w kinie. Rodzice nie rozumieją, że dziecko nie rodzi się z “gotowym mózgiem” – mózg rośnie, tworzą się nowe połączenia.

Dziecko, gdy przychodzi na świat, co chwila doświadcza czegoś nowego: a tu ktoś je dotyka, a tu przebiera, tu słyszy głosy domowników, szczekanie psa, tam jakiś nowy zapach gotującego się obiadu. To wszystko jest nowe dla takiego małego człowieka i jego mózg musi to wszystko na spokojnie przetworzyć i oswoić się z otoczeniem. Do tego wszystkiego dziecko musi się oczywiście prawidłowo rozwijać, siadać, rozszerzać dietę, chodzić, mówić. Układ nerwowy ma masę pracy do wykonania, a dokładając ekrany, możemy ten rozwój opóźnić lub zaburzyć.

I tacy rodzice, którzy podwieszają dzieciom tablety nad głowami, zwracają się do ciebie?
Tak, od 10 lat pracuję z dziećmi i spotkałam wielu rodziców, którzy początkowo nie łączą problemów dziecka z nadmiernym kontaktem z ekranem. Na spotkaniu ze mną bardzo szybko się otwierają i szczerze przyznają do pewnych niedociągnięć. Wiedzą, że przyszli do mnie po to, żeby uzyskać pomoc. Zawsze na pierwszym spotkaniu zadaję dużo pytań – o to, jak przebiegała ciąża, poród, dotychczasowy rozwój dziecka. Często jestem pierwszą osobą, która docieka, jaki jest powód problemów rozwojowych dziecka.

Bywa tak, że z wywiadu z rodzicem nie wynikają żadne medyczne przyczyny, a jednak z jakiegoś powodu dziecko jak na swój wiek nie rozwija się prawidłowo. Wtedy najczęściej pojawia się temat bajek. Okazywało się, że telewizor w domu włączony był przez cały dzień, a przed ekranem dziecko siedziało po kilka godzin dziennie. I jeszcze bawiło się zabawkami interaktywnymi, które wydają dźwięki i się świecą. Pierwsze, co zalecam, to miesięczny detoks od technologii, który zwykle przynosi poprawę.

Jak zachowuje się dziecko, które jest zaburzone, np. z powodu kontaktu ze kranem?
Każde dziecko reaguje inaczej, ale najczęstsze problemy to brak koncentracji, nadmierna aktywność i pobudzenie. Dziecko nie jest w stanie wysiedzieć w miejscu, ma trudności w zabawie zwykłymi zabawkami, jeśli nie grają i nie świecą, a jego rozwój motoryczny i poznawczy może być opóźniony. Pojawia się także opóźnienie w zakresie rozwoju mowy. Niewiele osób wie, że dziecko uczy się mówić także poprzez wykonywanie drobnych ruchów paluszkami. Tak działa mózg małego dziecka. Uczy się przez ruch, a siedząc przed ekranem, ma tego ruchu dużo mniej, niż mieć powinno.

Żeby obsłużyć tablet, wystarczy jeden palec. To naprawdę nic wyjątkowego, że dziecko potrafi obsłużyć tablet. Dzieci mające częsty kontakt z ekranami mogą mieć problemy ze snem, z zasypianiem. Na przykład rodzice mi mówią: “Moje dziecko ogląda, ale nic mu nie jest, zawsze się cieszy”. Wtedy pytam o to, jak śpi. Odpowiadają: “Dużo się kręci. Rzuca się w łóżku, wędruje po nim całą noc”. No właśnie…

W skrajnych przypadkach zbyt wczesny i intensywny kontakt z ekranami może prowadzić do zachowań przypominających te, które mają dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Dziecko może nie poszukiwać kontaktu z drugim człowiekiem, nie utrzymywać kontaktu wzrokowego, nie reagować na głos rodzica, nie wskazywać palcem. Może nie mówić lub mówić pojedyncze wyrazy, szybko wpadać w histerię, nie respektować zasad społecznych.

Często przychodzą do mnie rodzice, którzy są przekonani, że ich dziecko ma spektrum autyzmu – zazwyczaj otrzymują taką sugestię w żłobku czy w przedszkolu albo sami tak uznali po przejrzeniu internetu.

I co się okazuje?
Na pierwszym spotkaniu nigdy nie wykluczam, że to rzeczywiście może być spektrum, ale pierwsze, co robimy, to detoks cyfrowy. I obserwujemy, jak to wpłynie na dziecko. Może trudno w to uwierzyć, ale ja naprawdę byłam świadkiem sytuacji, że dziecko, które podczas pierwszej wizyty w ogóle nie miało żadnej intencji komunikacyjnej, krzyczało, płakało i nie potrafiło się bawić zabawkami, nagle po miesiącu wchodziło do mojego gabinetu z uśmiechem, przybijało piątkę, zaczynało mówić pierwsze wyrazy i można z nim było spędzić jakościowy czas na wspólnej zabawie. Taka zmiana pojawiała się tylko dlatego, że przestało oglądać bajki.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin