CELEBRITY
Miał 12 lat, gdy opuścił dom z banknotem. Został jedną z największych gwiazd świata

Wojna, bieda i dzieciństwo spędzone w cieniu bombowców — to nie są okoliczności, które zwykle prowadzą do sportowego geniuszu. A jednak właśnie z takich warunków narodził się Novak Djoković — człowiek, który jako dwunastolatek wyruszył w świat z jednym banknotem w kieszeni i marzeniem. Jego historię przypomina rumuński serwis Digisport.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Jeden z najbardziej znanych tenisistów świata, sportowa ikona nie tylko w swoim kraju. Novak Djoković z 24 tytułami Wielkiego Szlema i majątkiem szacowanym na około 250 mln dol. jest symbolem determinacji, wytrwałości i wiary w siebie, ale nie wszyscy znają jego historię. Prowadzi nas ona przez koszmar wojny w Jugosławii, gdzie każdego dnia trzeba było walczyć o życie i o jakąkolwiek przyszłość.
Wiosna 1999 r. Jedenastoletni Novak Djoković trenuje na kortach klubu Partizan w Belgradzie. W tle wyją syreny alarmowe, a nad miastem przelatują samoloty NATO. “Czułem się tam zaskakująco bezpieczny” — wspominał po latach Djoković. Treningi w przerwach między nalotami stawały się jego codziennością. Kiedy 24 marca rozpoczęły się bombardowania Jugosławii, młody Novak spał w domu w dzielnicy Banjica. “Czułem się, jakbyśmy byli w szklanej kuli, którą ktoś zrzucił na ziemię” — opisywał później moment, gdy eksplozje i syreny wyrwały go ze snu.
Zobacz również: Zawrzało pomiędzy gwiazdami tenisa. Natychmiastowa odpowiedź
Tamtej nocy jego matka upadła i straciła przytomność, a ojciec próbował ją ocucić. Novak pobiegł po braci, Marko i Djordje. “Zobaczyłem bombowiec F-117, który wypuścił pociski na szpital w pobliżu. Nigdy nie zapomnę dźwięku wybuchów i zapachu kurzu” — wspominał. Rodzina dotarła do schronu, gdzie spędzili wiele kolejnych nocy.
Mimo tych dramatycznych okoliczności Djoković nie przestał marzyć. Nawet w czasie nalotów obchodził swoje 12. urodziny na kortach Partizana. “Dźwięk ten stał się dla nas czymś zwyczajnym” — mówił o odgłosach przelatujących samolotów. Wojna wrosła w jego świadomość, ale nie złamała ducha. “To jedne z najbardziej traumatycznych doświadczeń mojego dzieciństwa. Do dziś we mnie tkwią” — przyznał w 2021 r.
Po zakończeniu bombardowań Djoković stanął przed wyborem: albo zostanie w kraju zniszczonym przez wojnę, albo spróbuje czegoś więcej. Decyzję przypieczętował gest jego ojca. To nie był zwykły prezent. To był symbol odpowiedzialności i dorosłości, którą Novak musiał przyjąć zbyt wcześnie.
Pochodzę z kraju zniszczonego przez wojnę. Gdy miałem 12 lat, ojciec dał mi banknot dziesięciodolarowy i powiedział, że to wszystko, co mam. Powiedział mi, że jeśli chcę uprawiać ten drogi sport, muszę się poprawić. Musiałem dorosnąć znacznie szybciej niż się spodziewałem. Zrozumiałem przesłanie i wziąłem na siebie dużą odpowiedzialność” — mówił Djoković, którego słowa cytuje rumuński serwis Digisport.
Wyruszył zatem w świat z tym jednym banknotem, z nadzieją i talentem, w które wierzył przede wszystkim jego ojciec. “Mój ojciec wierzył w mój talent i charakter znacznie bardziej niż ja sam. Kiedy wspomniałem, że moim celem jest zostanie numerem jeden na świecie w kraju bez tradycji tenisowych, spotkaliśmy się z kpinami i brakiem zaufania ze strony wielu ludzi. Jestem dowodem na to, że wszystko jest możliwe” — przyznał po latach.
Początki Novaka nie byłyby możliwe, gdyby nie przypadek. Jak czytamy w książce “Novak Djoković: tenisista wszech czasów”, wszystko mogło pójść w zupełnie inną stronę. “Opisując swoje wczesne dzieciństwo, jeszcze przed wojną, Djoković używa słów magiczne i pełne szczęścia. Na pewno jednym z uśmiechów szczęścia było to, że rząd zdecydował się wybudować w Kopaonik akademię tenisa i to akurat zaraz naprzeciwko pizzerii. Gdyby akademia tam nie powstała, czy młody Novak, lub inaczej Nole, bo tak nazywała go rodzina, zacząłby uprawiać tenis?”
Zobacz również: “Drakońska” kara dla Igi Świątek. Cały świat trąbi o tym, co zrobiła WTA
To właśnie tam spotkał trenerkę Jelenę Genčić, która szybko dostrzegła jego wyjątkowość. “Macie złote dziecko” — miała powiedzieć rodzicom po pierwszym treningu. Jej słowa okazały się prorocze.
Teraz Novak Djoković jest posiadaczem 24 tytułów Wielkiego Szlema, na korcie zarobił rekordowe 188 mln dol. z samych turniejów i setnego tytułu w karierze, zdobytego w Genewie. W wieku 38 lat wciąż nie myśli o zakończeniu kariery. “Długowieczność jest jedną z moich największych motywacji do tej pory i chcę zobaczyć, jak daleko mogę się posunąć” — przyznał serbski mistrz, wymieniając Cristiano Ronaldo i LeBrona Jamesa jako przykłady sportowców, którzy udowadniają, że wiek nie musi być ograniczeniem.
Swoją siłę mentalną Djoković budował na doświadczeniu z dzieciństwa. “Cierpienie i niedostatek uczyniły mnie silniejszym” — mówił. Ta odporność psychiczna stała się jego znakiem rozpoznawczym — fundamentem, który wyrósł z bólu i strachu, ale prowadził do zwycięstw.
Jego postawa inspiruje także innych zawodników. Białorusinka Aryna Sabalenka przyznała w rozmowie z AFP, że “uwielbia” trenować z Serbem. “Możesz zapytać go o wszystko, bez względu na wszystko, a on ci doradzi. Jest bardzo otwartym facetem i uwielbiam z nim trenować, ponieważ dla mnie jest to coś naprawdę intensywnego” — mówiła. “To pomaga mi poprawić się fizycznie, a nawet psychicznie. A kiedy gram z dziewczynami, nie męczę się fizycznie, ponieważ trenowałam z Novakiem” — dodała.
Novak Djoković przeszedł drogę od chłopca z Belgradu, który uciekał przed bombami, do legendy światowego tenisa. Jego życie to dowód, że “wszystko jest możliwe” — jeśli tylko uwierzy się w siebie tak, jak on uwierzył w słowa ojca i w wartość dziesięciodolarowego banknotu.