CELEBRITY
Minister uciekł z hotelu poselskiego. Wszystko przez “patoposłów”. “Miałem dość, wyprowadziłem się”

Coraz głośniej o awanturach, które podczas zakrapianych imprez mają wszczynać politycy w hotelu sejmowym. O rzeczywistości mieszkania w takim miejscu opowiedział w Radiu Zet minister rolnictwa Stefan Krajewski. — W ostatnim czasie pojawili się patoposłowie i tak to trzeba nazwać — opowiedział. Wcześniej, jak dodał, nie było takich sytuacji — teraz jednak w poselskim hotelu jest “wszczynanie burd i wyzwiska”. — Miałem dość, wyprowadziłem się — wyznał Krajewski.
O aferach w domu poselskim przypomniała “Rzeczpospolita”, która zwróciła uwagę, że problem jest coraz częstszy. Minister Krajewski dołożył swoje trzy grosze i w rozmowie z Radiem Zet wyjawił, że po sześciu latach zrezygnował z zakwaterowania w domu poselskim, bo miał dość “patoposłów”.
Zdecydowałem się po sześciu latach wyprowadzić z hotelu sejmowego. Nie można nazwać tego libacjami alkoholowymi, jeżeli ktoś do kolacji wypił lampkę wina w restauracji (sejmowej — przyp. red.), tak jak idziemy gdzieś na miasto do restauracji. Natomiast w ostatnim czasie pojawili się patoposłowie i tak to trzeba nazwać — mówił Krajewski.
Nie chciał wyjawić, o kogo chodzi, jednak zaznaczył, że to “posłowie pierwszej kadencji”. Wcześniej miało być spokojniej — minister przyznaje, że w poprzedniej kadencji nie było tego typu sytuacji. Przypomnijmy jedną: aktor z “M jak Miłość”, Jacek Kopczyński, wdał się w restauracji sejmowej w bójkę z posłem PiS Dariuszem Mateckim. Skończyło się na tym, że usłyszał dwa zarzuty dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.
Krajewski tłumaczy, że w przeszłości posłowie z różnych klubów byli w stanie wypić razem “herbatę czy lampkę wina” i rozmawiać, nawet na trudne tematy, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się być niemożliwe. — Dzisiaj jakieś wszczynanie burd, wyzwiska, które lecą, dlatego też miałem dosyć mieszkania tam i się wyprowadziłem — opowiadał.