CELEBRITY
Młoda kobieta zginęła wraz z niespełna roczną córeczką. To miało być zaczątkiem tragedii

Głos aż mi odebrało, tak krzyczałem, żeby ratować tych ludzi. Nie dałem rady – mówił tvn24.pl pan Leszek. Udało się uratować 55-letnią panią Małgorzatę. Jej córka i wnuczka zginęły w płonącym budynku. Prokuratura ujawnia, co mogło być zaczątkiem tragedii. Dramat w Gniewie pod Tczewem (woj. pomorskie).
Córka pani Małgorzaty przyjechała z pomocą dla swojej matki, która uległa wypadkowi. 24-latce towarzyszyła 11-miesięczna córka. Nikt nie przypuszczał, że w weekendową noc, po godz. 2 z soboty na niedzielę, 23/24 sierpnia, w Gniewie dojdzie do tragedii.
Ogień objął budynek, w którym mieszkała pani Małgorzata. Świadkowie i służby ewakuowały 55-latkę. W środku pozostały jeszcze jej córka i wnuczka.
Sąsiedzi próbowali pomóc 24-latce i niespełna rocznemu dziecku. Próbowano wyważyć drzwi.
przyznał w rozmowie z tvn24.pl pan Leszek, mieszkaniec wsi.
Ze śmiertelnej pułapki udało się wydostać 24-latkę i jej córeczkę. Były reanimowane. Bezskutecznie.
Śledztwo w sprawie tragicznego pożaru wszczęła Prokuratura Rejonowa w Tczewie. Wstępne ustalenia nie wskazują, by do śmierci młodej kobiety i jej córeczki przyczyniły się osoby trzecie.
powiedział tvn24.pl prok. Jarosław Michalak z tczewskiej prokuratury.