CELEBRITY
Nawet wymarzony scenariusz nie musi oznaczać braku problemów w barażach ➡️
W 4. koszyku na Polaków czeka pułapka. I to w najlepszym dla nas scenariuszu
Polacy wykonali swoje zadanie, ale wciąż muszą drżeć o to, by rzutem na taśmę nie stracić szansy na wymarzony scenariusz. A i on nie musi oznaczać braku problemów w barażach. Nawet jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, na drodze może czekać ukryta pułapka w postaci reprezentacji Szwecji. Tłumaczymy, dlaczego są powody, by obawiać się reprezentacji z najsłabszego, 4. koszyka.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Reprezentacja Polski zakończyła fazę grupową eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata zwycięstwem nad Maltą (3:2), ale dla nas to nie koniec zmagań. Już w marcu Biało-Czerwoni zagrają w barażach, a we wtorkowy wieczór możemy drżeć, by nie wypaść z pierwszego koszyka przed losowaniem. To jednak nie wszystko.
Polska na tę chwilę jest w 1. koszyku, ale musi czekać na rozstrzygnięcia jeszcze trzech spotkań. O co chodzi? Żebyśmy mieli potencjalnie najłatwiejszą drogę na mundial, muszą spełnić się jeszcze trzy warunki:
Austria nie może przegrać z Bośnią i Hercegowiną u siebie
Szkocja nie może pokonać Danii u siebie
Kosowo nie może wygrać ze Szwajcarią sześcioma bramkami lub więcej na wyjeździe
Co dalej? W takim scenariuszu Polska zagrałaby w półfinale u siebie z jedną z ekip z 4. koszyka i byłaby faworytem takiego starcia. Potem w ewentualnym finale zagrałaby z którąś z ekip z 2. lub 3. koszyka (u siebie lub na wyjeździe). 1. koszyk jest ważny przede wszystkim dlatego, że pozwoli na uniknięcie teoretycznie najmocniejszych drużyn — Włoch i Turcji. Nawet w najlepszym scenariuszu może czekać na nas jednak solidna pułapka.
Zobacz także: Oto co napisali do Roberta Lewandowskiego. Ten transparent to hit
Ukryta pułapka dla Polaków. 20 razy więcej niż Robert Lewandowski
Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to koszyki będą wyglądały następująco (gwiazdką oznaczono drużyny, które jeszcze mogą się zmienić):
koszyk: Włochy, Turcja*, Ukraina, Polska
koszyk: Walia, Słowacja, Szkocja*, Czechy
koszyk: Irlandia, Albania, Bośnia i Hercegowina*, Kosowo*
koszyk: Rumunia, Szwecja, Macedonia Płn., Irlandia Płn.
Co w takim razie będzie oznaczało dla nas miejsce w pierwszym koszyku? Z jednej strony uniknięcie potęg, z drugiej szansa na zmierzenie się już w półfinale… z uśpionym gigantem. Tu sprawa nie jest jednak oczywista.
Z jednej strony trudno obawiać się drużyny, która w pięciu pierwszych eliminacyjnych spotkaniach zdobyła punkt. Ba, do tego przecież raz już ograliśmy ją w barażach o wielki turniej. Gdy przyjrzymy się jednak bliżej Szwedom, bo o nich chodzi, to zadanie wcale nie musi być łatwe.
Zarzucali mu celowy sabotaż. Po chwili stracił pracę
Szwedzi od początku eliminacji kompletnie zawodzili, a tamtejsze media wprost sugerowały, że ich trener, czyli Duńczyk Jon Dahl Tomasson, może sabotować wyniki drużyny. Dlaczego? To oczywiście żartobliwe nawiązanie do niezbyt przyjaznych relacji obu nacji.
Co dalej? Szwedów niedawno objął Graham Potter, który po kapitalnej pracy w Brighton kompletnie zawiódł w Chelsea i West Hamie United. Nazwy jego klubów mogą robić wrażenie, ale ostatni czas zdecydowanie nie. A to… łączy go z podopiecznymi.
Wystarczy spojrzeć na kadrę Szwedów, by dostrzec drzemiący w nich potencjał. Piłkarze regularnie grający w Premier League, Bundeslidze czy Serie A, a do tego ofensywa, która w teorii powinna zachwycać. W teorii, bo w pięciu meczach zdobyła zaledwie trzy bramki!
O kogo chodzi? O takich piłkarzy jak Antohny Elanga z Newcastle United, Roony Bardghji z Barcelony, a do tego Viktor Gyokeres i Alexander Isak, czyli nowe gwiazdy Arsenalu i Liverpoolu. Obaj ci napastnicy są wyceniani łącznie na 215 mln euro. Dla porównania według portalu Transfermarkt Robert Lewandowski jest wart… 10 mln euro.
Mogli trafić do Barcelony. Giganci zapłacili za nich fortunę!
A to przecież nie wszystko. Zarówno Viktor Gyokeres, jak i Alexander Isak byli wymieniani w kontekście trafienia do Barcelony i dolecowo zastąpienia Roberta Lewandowskiego. W kolejce po Szwedów ustawili się jednak giganci i musieli głęboko sięgnąć do kieszeni.
Gyokeres w poprzednim sezonie w barwach Sportingu we wszystkich rozgrywkach strzelił aż 54 bramki, a Arsenal zapłacił za niego ponad 65 mln euro. A to i tak niewiele przy cenie Isaka, który do Liverpoolu trafił za rekordowe 145 mln euro! 26-latek w poprzednim sezonie strzelił w barwach Newcastle 27 bramek, a teraz ma stanowić o sile ofensywy The Reds.
Znalezienie się w pierwszym koszyku przed losowaniem baraży wcale nie musi oznaczać więc uniknięcia problemów.
Półfinały baraży rozegrane zostaną 26 marca, a finały 31 marca. Ścieżki barażowe poznamy w czwartek, 20 listopada (początek losowania o godz. 13.00).
