CELEBRITY
Nie pozwolę”. Radosław Sikorski ostro o słowach Marcina Przydacza

Nie pozwolę na odbieranie rządowi jego kompetencji ani na ponowne upartyjnienie polskiej służby dyplomatycznej — oświadczył wicepremier Radosław Sikorski. Szef MSZ odniósł się w ten sposób do słów Marcina Przydacza, który stwierdził, że w kwestii nominacji ambasadorskich “wymagana jest wstępna zgoda prezydenta Nawrockiego na procedowanie danej kandydatury”.
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
W czwartek odbyło się spotkanie z udziałem szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej oraz wiceszefa MSZ Marcina Bosackiego, oraz dyrektora generalnego MSZ Rafała Wiśniewskiego. Rozmowa dotyczyła m.in. obsady placówek dyplomatycznych.
Zobacz także: Marcin Przydacz rozmawiał z wiceministrem o wystąpieniu w ONZ. “Obawiam się, że Rosja to wykorzysta”
Marcin Przydacz podkreślił po spotkaniu m.in., że prezydent Karol Nawrocki jest otwarty na dyskusję o nominacjach ambasadorskich, ale wymagana jest jego wstępna zgoda na procedowanie danej kandydatury. Jak dodał, kandydatury procedowane za prezydentury Andrzeja Dudy muszą zostać powtórzone.
Sikorski w czwartkowym wpisie na platformie X podkreślił, że prezydent ma “konstytucyjne prawo i obowiązek mianować, albo odmówić mianowania ambasadora, a minister spraw zagranicznych zgodnie z ustawą ma prawo złożyć o to wniosek”. “Nie pozwolę ani na odbieranie rządowi jego kompetencji, ani na ponowne upartyjnienie polskiej służby dyplomatycznej” — oświadczył szef MSZ.
Przypomniał, że prawie wszystkie polskie placówki zagraniczne mają swoich kierowników, którzy “ciężko pracują na rzecz polskich interesów, także nad obsługą wizyt pana prezydenta”. “Jedyne czego niektórym z nich brakuje, to jego podpisu na zgodnie z ustawą złożonych wnioskach” — dodał minister spraw zagranicznych.
Prezydencki minister zarzuca polskiej dyplomacji “paraliż”
Przydacz po spotkaniu ocenił też, że prezydent Nawrocki, obejmując kilka tygodni temu urząd, zastał polską dyplomację w stanie paraliżu, a w ponad połowie polskich placówek dyplomatycznych nie ma obecnie ambasadora; za ten stan rzeczy odpowiedzialnością obarczył premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Zobacz: Prezydencki minister zabrał głos po spotkaniu z wiceszefem MSZ. “Dobrze, że do niego doszło”
Oświadczył też, że prezydent jest “gotowy na dialog personalny” w kwestii ambasadorów. — Oczekujemy, że po pierwsze będą przestrzegane zasady konstytucyjne, a po drugie — przepisy ustawy, po trzecie — dobra tradycja, (liczymy), że MSZ wycofa się ze złej tradycji, prób dominacji i szantażu, a powróci do konstruktywnego dialogu — powiedział
Wiceminister odpowiada Przydaczowi. “Niefortunne”
Natomiast Bosacki, nawiązując do wypowiedzi Przydacza stwierdził, że wbrew temu, co mówi prezydencki minister “nie jest prawdą, że polska dyplomacja jest w jakimkolwiek stopniu w stanie paraliżu”. — Polska dyplomacja działa profesjonalnie, dobrze, i tak intensywnie, jak pewnie rzadko w historii niepodległej RP — powiedział.
Przeczytaj: Wiceminister tłumaczy się z głośnego wystąpienia. “Oczywiście, że nie wiedziałem”
Przyznał, że to “niefortunne”, że na kilkudziesięciu zagranicznych placówkach reprezentują Polskę charges d’affaires, a nie ambasadorowie. Jak mówił, wynika to z braku podpisów pod nominacjami ambasadorskim ze strony byłego prezydenta Andrzeja Dudy i obecnego Karola Nawrockiego.
Wiceszef MSZ przekazał też, że z zadowoleniem przyjmuje ponowione zaproszenie dla szefa MSZ na rozmowę z prezydentem. Podkreślił także, że Sikorski jest gotowy na kompromis w sprawie niektórych nominacji ambasadorskich, ale żeby do niego doszło najpierw musi się odbyć spotkanie między oboma politykami.