CELEBRITY
Nie spałem całą noc”. Grbić wyjawia, co się działo po meczu z Włochami

Byliśmy wyczerpani emocjonalnie. Porównałbym to do wyciskania cytryny, która jest już wyciśnięta – mówi Nikola Grbić. Selekcjoner reprezentacji Polski po brązie mistrzostw świata opowiada, co zawiodło i czy cokolwiek zrobiłby inaczej.
Reprezentacja Polski wraca z mistrzostw świata na Filipinach z brązowym medalem po pokonaniu Czechów (3:1). Marzenia o złocie zabrał im sobotni mecz z Włochami. W tym spotkaniu Biało-Czerwoni nie prezentowali swojego poziomu. Popełniali sporo błędów, w ich grze brakowało staranności i dokładności. W efekcie przegrali 0:3.
Po meczu o brąz porozmawialiśmy z trenerem Nikolą Grbiciem. Po Serbie było widać ogromne zmęczenie, jakby w ogóle nie cieszył się z ósmego zdobytego medalu jako selekcjoner naszej kadry.
Mam mieszane uczucia – opowiada Grbić. – Z jednej strony jestem zadowolony z tego, że zdobyliśmy ten medal i ta drużyna zareagowała tak na porażkę. Zaufajcie mi, każdy po przegranej z Włochami był zdewastowany. Ja nie spałem całą noc. Wiem, że reszta też nie spała za dobrze. A mieliśmy niewiele czasu na regenerację – ocenia trener.
– Byliśmy wyczerpani emocjonalnie. Porównałbym to do wyciskania cytryny, która jest już wyciśnięta. Ściskasz już więc ją mocno, ale nic i tak z niej nie wycieka. Tak było z nami. Każdy starał się na 100 procent, ale zawodnicy nie mieli już paliwa w baku. Wiem, jak trudno było im zagrać meczu z Czechami. Mamy powody, by być zadowoleni, ale trudno mi w tym momencie być szczęśliwym – dodaje.
To irytowało najmocniej. “Będziemy nad tym pracować”
Podczas meczu z Włochami (0:3) oraz Czechami (3:1) najbardziej w grze Biało-Czerwonych irytowała jedna rzecz: brak organizacji gry. W wielu momentach Polacy się gubili, w boisko wpadały im piłki, które powinni bronić, a czasem dwóch zawodników sobie przeszkadzało. Zapytaliśmy trenera, skąd to się wzięło.
– To zdarzało nam się zbyt często. Nie wiem jeszcze, jaka była tego przyczyna. Chcę ochłonąć i przeanalizować, czy zawiodła komunikacja, czy to że nie byliśmy w miejscach, w których powinniśmy być. Wcześniej nie zdarzało się aż tyle podobnych błędów. Nie wiem, czy to jeden zawodnik robi bałagan, bo tak też może być. Będziemy nad tym pracować i analizować. To nie był jednak nasz największy problem w meczach o strefę medalową – tłumaczy Grbić.
Jednocześnie podkreśla, jak bardzo boli go to, że nie zdobyli złota. Ma poczucie, że reprezentacji Polski przepadła szansa na historyczny triumf.
– Nie zrobiliśmy tego, po co tu przyjechaliśmy. To była nasza szansa, żeby wywalczyć to złoto, którego wielu siatkarzom brakuje. Ze mną na czele, to jedyne trofeum, jakiego nie zdobyłem w karierze. Mam nadzieję, że za dwa lata będę miał okazję – opowiada selekcjoner Biało-Czerwonych.
Grbić coś zrobiłby inaczej? “Po bitwie każdy jest generałem”
Tuż przed półfinałem kontuzję złapał Bartosz Kurek. W takim wypadku jedynym atakującym naszej drużyny został Kewin Sasak, który na tych mistrzostwach świata niemal w ogóle nie grał. Widać było, że bardzo powoli wchodził w mecz, ale jak się rozkręcił, to prezentował już w miarę przyzwoity poziom. Czy Grbić żałuje, że nie korzystał częściej z zawodnika?
– To sytuacja jak z inwestowaniem pieniędzy. Jeśli inwestujesz pół na pół, to nigdy nie doprowadzisz zawodnika do czołowego poziomu. Jak chcesz przygotować Kurka na półfinał i finał mistrzostw świata, to trzeba było z nim grać. Nie występował w tym roku w Lidze Narodów, więc potrzebował czasu, by się dotrzeć z rozgrywającym. Nie mogłem Bartkowi wysyłać mieszanego sygnału, że inwestuję też w Kewina, bo nie jestem jego pewny. Był w świetnej formie, która jeszcze rosła. Nie mogłem przewidzieć, że to się zdarzy. Czasem twoje pomysły po prostu nie wypalą – ocenia szkoleniowiec.
Serb został zapytany, czy zrobiłby coś inaczej podczas tego turnieju. Odpowiedź selekcjonera nie pozostawia najmniejszych wątpliwości.
– Po bitwie każdy jest generałem. Oczywiście teraz mogę powiedzieć, że pewne ruchy zrobiłbym inaczej. Ułożyłbym wszystko tak, by Kurek i Fornal nie złapali kontuzji. Miałem pomysł, wierzyłem w niego i realizowałem na sto procent. Reagowałem na wydarzenia, ale jeśli bym za dużo zmieniał, to nie wysłałbym dobrego przykładu swoim siatkarzom – rozpoczyna Grbić.
Wiem, że nie jestem najlepszym trenerem dla niektórych zawodników. Część szkoleniowców lepiej by sobie poradziła z niektórymi graczami. Mam świadomość, że nie jestem najlepszy dla każdego. Ale taki już jestem, tak pracuję. Jeśli zacząłbym słuchać komentarzy, mediów, to bym oszalał – mówi otwarcie.
Słodko-gorzki sezon reprezentacji Polski
Wyniki Biało-Czerwonych w tym sezonie są dobre: złoto Ligi Narodów i brąz mistrzostw świata. Zwłaszcza jak się spojrzy, jak duże zmiany przeszła reprezentacja Polski. Jednocześnie trudno wyzbyć się wrażenia, że zespół było stać na więcej. Czy takie samo zdanie ma trener naszej kadry?
– Trzeba wziąć pod uwagę to, że brakowało aż siedmiu zawodników ze składu olimpijskiego i to że grało tylu nowych siatkarzy. To było ważne doświadczenie dla nich. Jeśli ktoś by mi przed sezonem powiedział, że z tymi chłopakami zdobędziemy dwa medale, to bym to podpisał od razu. Ten rok był sprawdzianem dla niektórych graczy i odpowiedź była fantastyczna – ocenia selekcjoner.
Nie było dwóch atakujących, dwóch rozgrywających, libero, jednego najlepszych środkowych świata. Kewin Sasak, Jakub Popiwczak, Marcin Komenda po raz pierwszy odgrywali pierwszoplanową rolę. Szymon Jakubiszak, Kuba Nowak, Maksymilian Granieczny, Janek Firlej debiutowali na tak wielkim turnieju. Wielu z nich, o ile nie wszyscy, znajdzie się w kadrze za rok. Jest mnóstwo rzeczy, z których można być usatysfakcjonowanym – podsumowuje Nikola Grbić.