CELEBRITY
O tej policjantce usłyszała cała Polska. Zaczęło się od “kołderki”, teraz jest ciąg dalszy

Jedyne, co można mi zarzucić, to kołderka — mówiła jeszcze we wrześniu w głośnym wywiadzie dzielnicowa z Tarnobrzega na Podkarpaciu. W ten sposób odniosła się do medialnych doniesień, że podczas policyjnego przeszukania miała ukrywać się pod kołdrą. Teraz jednak prokuratura widzi to inaczej. Śledztwo w sprawie młodej funkcjonariuszki zostało właśnie zakończone i do sądu trafił akt oskarżenia. Według śledczych 28-latka miała aż ośmiokrotnie bezprawnie sprawdzać dane mieszkańca Tarnobrzega w policyjnych bazach. Grozi jej do trzech lat więzienia. Jak dowiedział się “Fakt”, policjantka została już wydalona ze służby.
Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, st. sierż. Kinga B. została oskarżona o przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego. Według ustaleń śledczych policjantka miała od stycznia do maja 2024 r. aż osiem razy bezprawnie sprawdzać dane jednego z mieszkańców miasta w policyjnych systemach — m.in. KSIP (Krajowy System Informacyjny Policji) i PESEL.
Działała poza zakresem zleconych jej czynności służbowych, bez uzasadnionego powodu — poinformował w piątek, 3 października rzecznik prokuratury, prok. Andrzej Dubiel.
O dzielnicowej z Tarnobrzega zrobiło się głośno już we wrześniu, gdy media obiegły informacje o rzekomym “nakryciu” jej podczas przeszukania w jednym z mieszkań, które znalazło się wcześniej w kręgu zainteresowania policji. Według nieoficjalnych relacji funkcjonariuszka miała wówczas ukrywać się pod kołdrą. Sama stanowczo zaprzeczyła tym doniesieniom.
— Nie ukrywałam się pod żadną kołdrą. Spałam. O szóstej rano, co ma robić człowiek? Pilates? — mówiła w wywiadzie opublikowanym na YouTubie. Dodała, że mężczyzna, u którego przebywała, był jej partnerem, a nie — jak sugerowały niektóre relacje medialne — osobą “problemową” czy znaną policji.
Czy sprawdzenia, o które oskarżono funkcjonariuszkę, dotyczyły właśnie tego mężczyzny? — Nie udzielamy informacji na ten temat — odpowiedział w rozmowie z “Faktem” prok. Andrzej Dubiel.
W rozmowach z dziennikarzami Kinga B. wyrażała żal, że informacje o sprawie — jej zdaniem — wyciekły z komendy. — Te rzeczy powinny być objęte tajemnicą służbową. Nie wiem, dlaczego pojawiły się w mediach. Może komuś zależało na tym, żeby mnie zniszczyć? — mówiła.
Podkreślała również, że nie udostępniała żadnych informacji z komendy i że cała sytuacja ma podłoże prywatne, a nie służbowe. Wskazywała, że jej związek z mężczyzną był jawny, a od męża była już wtedy w separacji.
Zawieszona i czekająca na decyzję przełożonych
Po medialnym nagłośnieniu sprawy, Komenda Miejska Policji w Tarnobrzegu zawiesiła Kingę B. w obowiązkach służbowych. — Komendant skierował wniosek do komendanta wojewódzkiego o wydalenie funkcjonariuszki ze służby — informowała wówczas podinsp. Beata Jędrzejewska-Wrona.
Jak ustalił “Fakt”, decyzję podjęto 25 września. — Kinga B. nie pełni już służby w policji — potwierdziła w rozmowie z nami rzeczniczka tarnobrzeskiej komendy.
Po wybuchu afery dzielnicowa mówiła, że musi chronić swoje dziecko i rozważa nowy kierunek w życiu. — Życie nie kończy się na mundurze. Może znajdę inną drogę — mówiła w wywiadzie.
Jak się okazuje, ta “inna droga” mogłaby prowadzić… do oktagonu. W sieci pojawiły się spekulacje o jej debiucie w MMA. Jak podał “Przegląd Sportowy”, Kinga B. miała otrzymać propozycje walk od PRIME MMA i FAME MMA. — Miała kontrakt na mailu, zanim Boxdel się nią zainteresował — ujawnił Arkadiusz Tańcula z PRIME. Sama policjantka przyznała, że rozważała ofertę, ale musi skonsultować ją z prawnikiem.
Tymczasem jej słynne zdanie: “Jedyne, co można mi zarzucić, to kołderka” stało się ironicznym symbolem całej sprawy. Teraz jednak, gdy do sądu trafił akt oskarżenia, okazuje się, że zarzutów jest więcej niż tylko poranne zamieszanie pod kołdrą.
Funkcjonariuszka nie przyznała się do winy. — Skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień — potwierdził nam prok. Andrzej Dubiel.
Zarzucane jej przestępstwo zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności.