CELEBRITY
Pierwszy taki proces w Polsce! Wykładowczyni odpowiada przed sądem za cierpienia karpi

To pierwsza taka sprawa w Polsce, zakończona przed obliczem sądu! Wykładowczyni Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie została oskarżona przez prokuratora i członków Fundacji Viva, broniących praw zwierząt o znęcanie się nad karpiami. Hannie L. Grozi nawet 3 lata więzienia.
W środę, 1 października przed krakowskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces Hanny L., oskarżonej o znęcanie się nad zwierzętami podczas prowadzonych przez nią ćwiczeń że studentami w ramach studiów weterynaryjnych. Prokurator przedstawił pracownicy naukowej trzy zarzuty: pierwszy dotyczy zabicia 18 karpi bez ich wcześniejszego ogłuszenia kolejny dotyczy niehumanitarnego przytrzymywania ryb, w warunkach uniemożliwiającym im wykonywanie czynności fizjologicznych takich jak oddychania o poruszanie się, w brudnej, zakrwawionej wodzie.
Według prokuratora Hanna L. naraziła w ten sposób ryby na niepotrzebny ból, cierpienie i stres. Dodatkowo oskarżona miała nie uzyskać na swoje działania pozwolenia komisji etyki. Hanna L. Kategorycznie nie przyznała się do winy. Zdecydowała się na wygłoszenie oświadczenia przed sądem, stwierdziła także że będzie odpowiadać na pytania sędziego oraz swojego obrońcy.
W długim wystąpienia Hanna L. argumentowała, powołując się na literaturę naukową, że ryby nie mają świadomości i nie mogą przeżywać cierpienia i bólu, bo są to subiektywne odczucia, a wszystkie ryby zachowują się w ten sam sposób. Dowodziła także, że zgodnie z jej doświadczeniem to właśnie ogłuszanie karpi jest niehumanitarne i uczono ją, że najlepszą metodą uśmiercania ryb jest przecięciem rdzenia kręgowego, co też robiła przygotowując zajęcia dla studentów medycyny weterynaryjnej z zakresu chorób ryb.
Nagranie, które zarejestrował jeden ze studentów jest faktycznie wstrząsające. Hanna L. zaznaczyła jednak, że na duże wątpliwości co intencji studenta, który je wykonał, bo przesłał je dopiero rok później obrońcom praw zwierząt. Kobieta tłumaczyła się także przed sądem z zarzutu przetrzymywania ryb w niehumanitarnych warunkach. Podnosiła, że karpie muszą być przechowywane w wodzie w której żyją, a takowa jest zanieczyszczona deszcze, mułem czy ptasimi odchodami… jak to woda ze stawu.
Ryby znajdowały się w dużych 200 litrowych beczkach, miały dużo miejsca, mogło to być niewidoczne, bo po otwarciu pokrywy wszystkie wypłynęły do góry, w stronę światła a na dole było dużo miejsca, ponadto nie łapały tlenu co mogłoby być oznaką że mają go za mało. Rany na skórze to infekcja bakteryjną, typowa dla tej pory roku – mówiła przed sądem Hanna L.