CELEBRITY
Pilny komunikat policji po meczu Polska-Holandia. Chodzi o prezydenta
W dniu, w którym doszło do starcia Polska–Holandia na PGE Narodowym anonimowy użytkownik platformy X wrzucił zdjęcie pistoletu z podpisem „do zobaczenia Karolku”, odnosząc się do obecności prezydenta Karola Nawrockiego na trybunach. W sieci zawrzało, a policja błyskawicznie wszczęła czynności. Czy to głupi, niebezpieczny żart, czy realna groźba wobec głowy państwa? Sprawdzamy, co wiadomo na dziś i jakie są możliwe konsekwencje.
Co wydarzyło się na stadionie
Piątkowy mecz Polska–Holandia przyciągnął ponad 55 tys. kibiców i nie tylko sportowe emocje. W loży VIP pojawił się Karol Nawrocki, co odnotowały oficjalne profile piłkarskiej federacji. Chwilę później w komentarzach pojawił się wpis użytkownika o nicku „bucc” – fotografia broni krótkiej opatrzona komentarzem „do zobaczenia Karolku”. Post zniknął, konto również, ale zrzuty ekranu zaczęły krążyć w mediach społecznościowych. To wystarczyło, by sprawą zajęły się służby.
Choć wątek rozgrzał internet, policja w swoim komunikacie studzi emocje: stołeczna komenda potwierdziła, że „czynności są w toku”, a samo zdjęcie broni wcześniej krążyło w sieci w innym kontekście – innymi słowy, nie ma pewności, że fotografia pochodzi „tu i teraz” i przedstawia realne przygotowania do ataku. To jednak nie zmienia faktu, że wpis mógł wyczerpywać znamiona groźby karalnej.
Reakcja policji i lawina komentarzy
„Komenda Stołeczna Policji niezwłocznie po pozyskaniu informacji […] podjęła czynności. Pozostają one w toku” – przekazano w sobotę, 15 listopada. W tym samym komunikacie dodano, że użyta fotografia była wcześniej publikowana w innym kontekście, co jest kluczowe z punktu widzenia biegłych analizujących materiał dowodowy (sprawdza się m.in. metadane zdjęcia i źródła pierwotnej publikacji).
W sieci pojawiły się też polityczne i społeczne komentarze – od oburzenia po apele o surowe kary. Część użytkowników wskazuje, że to nie pierwszy przypadek „broni w tle” dyskusji o prezydencie Nawrockim, przypominając wcześniejsze internetowe burze wokół tego tematu. Niezależnie od barw kibicowskich i sympatii politycznych, groźba wobec urzędującej głowy państwa uruchamia standardowe procedury ochrony, a stadion – choć pełen kamer i ochrony – nie jest miejscem, gdzie można ryzykować.
Co dalej: prawo, procedury i wizerunek
Co grozi autorowi wpisu? W grę wchodzi art. 190 §1 kodeksu karnego (groźba karalna) – ścigany z urzędu, zagrożony karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Jeśli śledczy ustalą, że publikacja miała na celu zastraszenie prezydenta, a odbiorca mógł realnie poczuć się zagrożony, prokuratura może sięgnąć po surowsze środki. Dodatkowym wątkiem jest naruszenie przepisów dotyczących publicznego nawoływania do przemocy w sieci – to odrębne kwalifikacje, które często rozważa się równolegle. Na tę chwilę kluczowe jest jednak to, że policja prowadzi czynności i zabezpiecza materiał dowodowy.
Wizerunkowo sprawa uderza szerzej niż w jedną osobę. Stadion, mecz reprezentacji i rodzinny kadr z loży VIP to scenografia, w której groźba brzmi podwójnie mocno – bo dotyka bezpieczeństwa publicznego, a nie tylko politycznej przepychanki. Z drugiej strony policja podkreśla, że użyta fotografia nie jest „na gorąco”, co może obniżać wiarygodność autora wpisu, ale nie kasuje odpowiedzialności. Pytanie, które wybrzmi po weekendzie, jest proste: czy śledczym uda się szybko zidentyfikować sprawcę i postawić zarzuty, zanim internet zapomni o sprawie? Na razie wiemy tyle, że czynności trwają, a temat nie znika z nagłówków.
