CELEBRITY
PiS ma poważny kłopot z rosnącym w siłę Grzegorzem Braunem
PiS już dziś ma poważny kłopot z rosnącym w siłę Grzegorzem Braunem, a przed wyborami parlamentarnymi kwestia współpracy z kontrowersyjnym europosłem i jego formacją może podzielić partię Jarosława Kaczyńskiego na dobre.
Prawo i Sprawiedliwość nie ma ostatnio łatwo – wygrane przez Karola Nawrockiego wybory prezydenckie okazały się tylko chwilowym sukcesem. Notowania PiS po sporym czerwcowym wzroście teraz albo stoją w miejscu, albo lekko dołują. Główna partia opozycyjna najczęściej nie przekracza w sondażach 30 proc., a liderem jest Koalicja Obywatelska.
Do tego ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego wyrosła podwójna konkurencja po prawej stronie w postaci Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej, na czele której stoi Grzegorz Braun. To polityk, który od 2022 r. kwestionuje m.in. potrzebę wspierania napadniętej przez Rosję Ukrainy, a w ciągu ostatnich dwóch lat znacząco nasilił retorykę antyżydowską (zgasił w Sejmie chanukowe świece, negował Holokaust, a ostatnio zorganizował prowokacyjny występ przed bramą obozu w Auschwitz). Politycznie zyskał na znaczeniu po wyborach prezydenckich, w których zdobył 6,34 proc. (więcej niż Szymon Hołownia czy kandydaci lewicowi), a jego partia ostatnio w sondażach notuje zwykle od 5 proc. do nawet ponad 7 proc. poparcia, odbierając część głosów PiS.
Koniec sojuszu z USA?
Jeśli ta tendencja się utrzyma, to może się okazać, że bez formacji Brauna Prawo i Sprawiedliwość nie zdoła utworzyć większości w Sejmie. Takiego scenariusza PiS oczywiście chciałoby uniknąć. – Jakby ktoś chciał rządzić z Braunem, to można powiedzieć, że sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest skończony – mówił prezes Jarosław Kaczyński w połowie września na spotkaniu w Kielcach.
Zdanie to podzielają zwłaszcza ci politycy PiS, którym bliskie są zagadnienia związane z bezpieczeństwem i sprawami międzynarodowymi. – Myślę, że mielibyśmy wówczas kłopoty w relacjach nie tylko z USA, ale i wieloma innymi państwami, bo Braun to otwarty antysemita – przekonuje jeden z parlamentarzystów, który nie wyobraża sobie wspólnych rządów z Koroną. – I co, mielibyśmy go zrobić ministrem kultury? To nie wchodzi w grę, niech go sobie Tusk bierze – ironizuje nasz rozmówca. – Nie widzę żadnej możliwości współpracy z Braunem i jego partią, bo to albo ruska agentura, albo idioci – dodaje kolejny.
Ale inni już tak kategoryczni nie są. – Jeśli od tego zależałoby zbudowanie większości w Sejmie, to wyobrażam sobie i współpracę z Braunem – przyznaje jeden z posłów. – A czy ktoś w 2005 roku brał pod uwagę wspólne rządy z Andrzejem Lepperem? Taka jest polityka – dodaje.
Trójpakt” z Braunem?
Wielu w Prawie i Sprawiedliwości dopuszcza też udział Konfederacji Korony Polskiej w “prawicowym akcie senackim”, który miałby być przeciwwagą dla porozumienia sił obecnej Koalicji 15 października. – Arytmetyka jest nieubłagana – jeśli z wyliczeń wychodzi nam, że wspólny pakt z udziałem Konfederacji i partii Brauna daje nam 60 mandatów, a więc wyraźną większość w Senacie, to trzeba na ten temat rozmawiać, bo inaczej znów oddamy Senat Tuskowi – tłumaczy poseł PiS.
– Warto sprawdzić, kim są ludzie Korony. Sam Braun to szaleniec i mam bardzo krytyczne podejście do jego poglądów i działalności, ale może u niego w partii akurat znalazłoby się parę osób takich, z którymi da się dogadać – zastanawia się z kolei inny z naszych rozmówców w PiS. – Można by im dać kilka miejsc w ramach paktu, albo przynajmniej nie wystawiać im kontrkandydatów w okręgach – dodaje.
W roli architekta ewentualnego “prawicowego paktu senackiego” nasi rozmówcy w PiS widzą przede wszystkim prezydenta Karola Nawrockiego. – Prezydentowi, jak sądzę, będzie zależało na zbudowaniu takiego porozumienia, choćby po to, żeby być w stanie realizować inicjatywę referendalną, bo ona wymaga zgody Senatu – zauważa jeden z polityków PiS.
Póki co nasi rozmówcy w Prawie i Sprawiedliwości, choć zdają sobie sprawę z niskich notowań partii, to mają nadzieję na uniknięcie scenariusza, w którym trzeba będzie dogadywać się z Grzegorzem Braunem. W partii niedawno powstał pomysł wystawienia w okręgach na wschodzie Polski, tam gdzie Korona zyskuje najwięcej nowych wyborców, polityków wyrazistych, o silnie prawicowych poglądach, jak Janusz Kowalski (startował dotychczas z Opola) lub radykalnych postaci typu Robert Bąkiewicz. Osoby takie miałyby stanowić konkurencję dla kandydatów partii Grzegorza Brauna.
Zwolennicy tego typu rozwiązań (które nie zawsze podobają się np. miejscowym parlamentarzystom, wątpiącym, czy elektorat doceni “spadochroniarzy” spoza regionu) przekonują, że obie proponowane koncepcje, z jednej strony rywalizacja z Koroną na poziomie Sejmu, z drugiej uwzględnianie jej w “pakcie senackim”, się nie kłócą. – Musimy pracować nad tym, by zdobyć jak najwięcej mandatów w Sejmie, najlepiej samodzielną większość. W wyborach do Senatu jest inna ordynacja – jeśli głosy prawicowe się podzielą, wtedy zyskuje druga strona – przekonuje polityk PiS.
