Connect with us

CELEBRITY

Po rodzinnej tragedii chciał rzucić piłkę. Dziś jest bohaterem reprezentacji Polski

Published

on

Na taki mecz czekał sam Sebastian Szymański, ale i wszyscy fani jego talentu. Pomocnik reprezentacji Polski poprowadził ją do wygranej z Litwą, która praktycznie zapewniła nam awans do meczów barażowych o awans do mundialu. — Sebastian zagrał swój najlepszy mecz w kadrze — mówi Miłosz Storto, trener, który prowadził Szymańskiego przez osiem lat w klubie TOP 54 Biała Podlaska. I opowiada nam o jego początkach.

Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Szymański raczej nie schodzi poniżej określonego poziomu, zbiera dobre noty za swoje występy, ale zazwyczaj ograniczał się do roli drugoplanowej. Nie był tym, na którego zwracały się oczy kibiców w trudnym momencie. Miewał też mecze bardzo dobre, choćby spotkanie ze Szwecją za czasów Czesława Michniewicza. Ale chyba po raz pierwszy można powiedzieć, że poprowadził Biało-Czerwonych, że przyćmił inne gwiazdy kadry. W końcu zagrał na miarę swojego wielkiego talentu.

Jego dotychczasową karierę można nazwać naprawdę dużą, o jakiej może pomarzyć wielu nastoletnich chłopców, ale też wielu spodziewało się, że stać go na jeszcze więcej. Bo Szymański miał być talentem generacyjnym, takim, który trafia się raz na wiele lat. Dlatego zajmowała się nim wielka angielska agencja menedżerska, mówiono o nim nawet w kontekście Manchesteru City.

Czytaj także: Legia została obnażona. Kompromitujące, co się tam teraz dzieje
— Byłem świeżo po wysłuchaniu dyskusji ekspertów w popularnym programie telewizyjnym, gdzie skreślali Sebastiana, dyskutowali o jego dalszej przydatności. Na szczęście trener wytrzymał ciśnienie i postawił na sprawdzony skład. A Sebastian mu się odpłacił, zagrał swój najlepszy mecz w kadrze — mówi Miłosz Storto, trener, który prowadził Szymańskiego przez osiem lat w klubie TOP 54 Biała Podlaska.

Myślę, że szybko chcemy kogoś krytykować. Zresztą, skoro Mourinho się zachwycał Sebastianem, to może jednak on nie jest taki słaby? — śmieje się trener.

— Fantastycznie się to oglądało, Sebastian zrobił świetne “liczby”, miał nie tylko bramkę i asystę, ale był też blisko trzech kolejnych asyst, przy zagraniach do Casha, Kamińskiego czy Wiśniewskiego — wylicza Storto.

Od najmłodszych lata Szymański musiał się przebijać, ponieważ nie dość, że był mikry, to jeszcze grał z zawodnikami rok starszymi. Zawsze był jednym z lepszych, ale nie był jednym z tych cudownych dzieci futbolu, które w pojedynkę wygrywają mecz. Takich jak na przykład starszy o osiem lat Ariel Borysiuk, absolwent tej samej szkółki

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin